Czesław Kiszczak został zabrany dziś rano z mieszkania w asyście policji na badania lekarskie. - Realizujemy decyzje Sądu Apelacyjnego w Warszawie - mówi niezalezna.pl rzecznik stołecznej policji Mariusz Mrozek. - O więcej szczegółów proszę pytać sąd - dodał rzecznik.
Około godz. 13 dotarł do Gdańska. Uniwersyteckie Centrum Kliniczne poinformowało nas jednak, że ma całkowity zakaz informowania o sprawie.
Co jest zaskakujące właśnie dzisiaj Sąd Apelacyjny w Warszawie będzie rozpatrywał zażalenie adwokata Kiszczaka na decyzje tego Sądu o zatrzymaniu. Może to oznaczać, że dzisiejsze posiedzenie to tylko formalność,
jednak jeśli sąd uwzględni zażalenie Kiszczaka to będzie mógł on dochodzić odszkodowania od państwa, albo kwestionować wyniki badań.
Jako pierwsza nieoficjalne informacje o transporcie Kiszczaka w asyście policji podała Polska Agencja Prasowa.
W połowie listopada pisaliśmy, że były komunistyczny premier będzie przymusowo doprowadzony w grudniu na badania. Biegli z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku ustalili z warszawskim sądem termin wizyty. Jednak termin został utajniony.
Zatrzymanie Kiszczaka zbiega się z obchodami 13 grudnia i z apelem Tadeusza Płużańskiego żeby protestować pod domem przywódcy komunistycznego państwa.
"Dlaczego 13 grudnia idziemy pod dom Czesława Kiszczaka przy ul. Oszczepników na warszawskim Mokotowie? Dlatego, że Kiszczak to drugi - po Jaruzelskim - przywódca komunistycznego państwa z jego schyłkowego, ale zbrodniczego okresu lat 80., przede wszystkim stanu wojennego. To szef MSW odpowiedzialny za popełnione wtedy zbrodnie" - napisał Tadeusz Płużański w "Super Expresie".
Źródło: niezalezna.pl
pk,Maciej Marosz