"Pod dom Kiszczaka pójdziemy także dlatego, że ten "człowiek honoru" na straży przestępczej dyktatury stał do końca. A gdy system całkowicie bankrutował, w ostatniej chwili reanimował go i zapewnił swoim kumplom towarzyszom z czerwonej mafii jeszcze bardziej dostatnie życie. Wszystko dzięki genialnemu dealowi z koncesjonowaną opozycją - w dużej mierze resortowymi dziećmi, które na pewnym etapie PRL pogniewały się z rodzicami, stając się tzw. rewizjonistami. Kiszczak jako jeden z głównych architektów okrągłego stołu zafundował nam kontynuację sowieckiej okupacji. Złodziejskie skutki tej transformacji komunistycznych "elit" do demokracji odczuwamy do dziś.
Pod dom Kiszczaka pójdziemy także dlatego, że nie tylko zapewnił tamtemu systemowi trwanie w "nowych czasach", ale zaraz po wojnie budował go jako funkcjonariusz zbrodniczej Informacji Wojskowej (odpowiedzialny m.in. za czystki przedwojennych oficerów), a następnie Wojskowej Służby Wewnętrznej. Bo Kiszczak to zło PRL, którego nie spłonęło razem z aktami bezpieki. I dlatego 13 grudnia pójdziemy pod jego dom" - podkreśla Płużański.