Darmowy podręcznik dla uczniów klasy pierwszej okazał się bublem w każdym wymiarze - pisze "Gazeta Polska Codziennie". Nauczyciele nie mają wątpliwości, że „Nasz elementarz” obniża poziom nauczania, a rodzice narzekają na to, że z książki wypadają kartki.
Darmowe podręczniki dla uczniów klasy pierwszej były sztandarowym pomysłem gabinetu Donalda Tuska. Miały przekonać Polaków, że rząd Platformy Obywatelskiej prowadzi politykę na rzecz rodziny, dba – jak żaden dotąd – o zwykłego człowieka. Jednak – zgodnie z wcześniejszymi opiniami wielu specjalistów –
„Nasz elementarz” okazał się niewypałem.
Z ankiety przeprowadzonej przez łódzki oddział Związku Nauczycielstwa Polskiego (ZNP – co jest warte podkreślenia wspierał wprowadzenie podręcznika przygotowanego przez MEN) wynika, że
jakość pracy z wykorzystaniem nowego podręcznika się pogorszyła. Wśród ankietowanych nie znalazł się żaden pedagog, który uznałby, że jakość pracy uległa poprawie.
W ocenie nauczycieli
elementarz nie jest dostosowany do potrzeb sześciolatków. Podręcznik daje za mało czasu na przygotowanie dzieci tak, aby mogły pisać litery. Metodycy skarżą się, że np. wprowadzanie dwóch liter na tydzień jest sprzeczne z metodyką nauczania maluchów. Uczniowie nie nadążają z opanowaniem umiejętności pisania danej litery. Pedagodzy zwracają uwagę, że jeżeli dostosują wprowadzanie liter do tempa pracy uczniów, to np. czytanki o Bożym Narodzeniu będą mogli przerabiać dopiero na wiosnę.
Więcej w "Gazecie Polskiej Codziennie".
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Wojciech Kamiński