Książka „Alfabet salonu” Krzysztofa Feusette’a portretuje bohaterów mediów III Rzeczypospolitej. Całe szczęście, że autor ma lekkie, czasami błyskotliwe pióro, inaczej trudno byłoby przebrnąć przez lekturę tych życiorysów.
Feusette portretuje w swojej książce osiemdziesięciu bohaterów mainstreamowych telewizji.
Są wśród nich między innymi Królewna Aborcji, Rzeźnik z Czerskiej, Alfons Stylista, Lady Gender, Frontman Obciachu i Człowiek z Wosku. Ich portrety kreślone są lekką kreską, choć to czasem niełatwe. Takiemu Jackowi Żakowskiemu trzeba przypomnieć choćby to, że Andrzeja Leppera chciał „wpuścić do dołu z wapnem”. Książka opisująca takiej właśnie miary postaci musi zatem być zbiorem przykładów bezczelności, hipokryzji, głupoty i zaprzaństwa. Na szczęście pióro Feusette’a ożywione jest francuskim esprit. Podążając za nim przez zakamarki dziennikarskiej kloaki, możemy tę podróż przeżyć bez większej szkody dla zdrowia, bawiąc się bon motami i zabawnymi obrazkami. Lubię Feusette’a za frazy typu „postawił wszystko na jedną kartę i kartą tą gra już kolejną partię. A chodzi konkretnie o waleta trefl, zwanego czasem dupkiem żołędnym, który, jak wiadomo, krzywdę podczas gry może na ogół wyrządzić jedynie blotkom. Albo samemu sobie”. Bawią mnie też etykietki przyczepiane bohaterom przez autora, jak choćby ta: „Dynamomen mainstreamu”, opisująca Jarosława Kuźniara. Uśmiecham się również, gdy czytam takie frazy: „żywy dowód na oszołomstwo ludzi ogarniętych chorobą czerską” czy „głupoty, kłamstwa i obelgi wyrzuca z siebie z szybkością młota niekoniecznie pneumatycznego”.
Choć w książce są również fragmenty opisujące fakty mało śmieszne. Jak choćby ten przypominający jak „cudowne monstrum mainstreamu”,
złoty blondyn prowadzący program zajmujący ostatnie miejsce w zestawieniach najbardziej lubianych przez Polaków programów telewizyjnych, przed czterema laty „dopuścił się manipulacji i złamania zasad bezstronnego, obiektywnego dziennikarstwa, wykorzystując antenę TVP do prywatnych spraw i zapraszając do studia w charakterze niezależnego eksperta adwokata, reprezentującego go w toczącej się rozprawie” – czytamy w naganie, którą otrzymał Tomasz Lis od Rady Etyki Mediów.
Na koniec zaś w formie zagadki pozostawię czytelnikom do rozpoznania, kim jest „charczący hejter”, który „daje na okładkę mały model tupolewa przybity do krzyża”; kim jest „ojciec zaczadzonych”, niezwykła postać, „człowiek orkiestra, może dziś już zbyt dęta, by dało się jej słuchać dłużej niż kilka minut”; kim zaś „konferansjer cudów” rozumiejący tę prostą zależność: „drwisz z opozycji i manipulujesz tak, by zyskała na tym władza, rząd zginąć ci nie da”.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Robert Tekieli