To już oficjalna informacja – Donald Tusk został przewodniczącym Rady Europejskiej. Wkrótce będzie musiał złożyć dymisję z urzędu premiera. Czy w związku z tym czekają nas wcześniejsze wybory?
Już od kilku dni prorządowe media gorączkowały się i podawały nieoficjalne informacje, że Donald Tusk zostanie przewodniczącym RE. Wreszcie się ziściło – w sobotę podczas szczytu UE zapadła ostateczna decyzja.
Do Brukseli Tusk wyjedzie 1 grudnia, w związku z czym będzie musiał odejść z polskiego rządu. Kiedy już się tak stanie, prezydent ma 14 dni na powołanie nowego premiera oraz nowych ministrów, a sejm musi te kandydatury zatwierdzić. Wśród kandydatów na nowego prezesa rady ministrów pojawiają się m.in. nazwiska
marszałek Ewy Kopacz i ministra obrony narodowej – Tomasza Siemoniaka.
Jeśli takie rozwiązanie się nie uda, premier i rząd będą wybierani przez sejm. Jednak porozumienia może nie być, a wtedy czekają nas przyspieszone wybory.
Na to przygotowane jest już Prawo i Sprawiedliwość.
–
My jesteśmy gotowi na każdą ewentualność. Skład rządu technicznego zaproponowaliśmy już dawno – powiedział wczoraj prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Druga interesująca sprawa, to los Platformy Obywatelskiej. Pojawiły się już spekulacje, że po rezygnacji Tuska może dojść do wewnętrznej wojny w partii, której skutkiem będzie jej rozpad.
Źródło: niezalezna.pl,gazeta.pl,tvn24.pl
plk