Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz miał skrócić kolejki do lekarzy, a doprowadzi do tego, że się wydłużą. Od przyszłego roku lekarze rodzinni będą musieli wystawiać skierowania do okulisty i dermatologa. W efekcie utrudni to i tak niełatwy dostęp do lekarza pierwszego kontaktu, a specjalistom niewiele pomoże. Ucierpią pacjenci - ostrzega "Gazeta Polska Codziennie".
Tzw. pakiet antykolejkowy przygotowany przez resort zdrowia i przepchnięty przez Sejm głosami koalicji rządzącej przewiduje, że aby skorzystać z porady okulisty i dermatologa,
trzeba będzie najpierw uzyskać skierowanie od lekarza w swojej przychodni. (Obecnie dostęp do tych specjalistów nie jest limitowany skierowaniami). Ministerstwo twierdzi, że w ten sposób skróci kolejki przed gabinetami okulistów i dermatologów. Argumentuje, że z wieloma nieskomplikowanymi dolegliwości mogliby poradzić sobie lekarze rodzinni. Niepotrzebna byłaby interwencja specjalistów.
Specjaliści nie podzielają jednak opinii Ministerstwa Zdrowia.
– System skierowań był już wprowadzony wiele lat temu i przyniosło to, niestety, negatywne skutki dla pacjentów. Opóźniało to bowiem podjęcie szybkich działań w najcięższych przypadkach, np. ostrego ataku jaskry, zapalenia błony naczyniowej – mówi prof. Ewa Mrukwa-Kominek z Uniwersyteckiego Centrum Okulistyki i Onkologii w Katowicach w rozmowie z portalem Rynekzdrowia.pl. Podkreśla, że lekarze podstawowej opieki zdrowotnej nie dysponują zwykle sprzętem służącym do kompleksowej diagnostyki okulistycznej.
– Trudno zatem będzie wskazać, czy zgłoszone przez pacjentów pogorszenie ostrości wzroku nie jest objawem dużo poważniejszej choroby.
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie".
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Wojciech Kamiński