Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Minister zdrowia zabija demokrację. Szpital powinien móc powołać się na klauzulę sumienia

Powstały krytyczne uwagi do pakietu kolejkowego, a następnie rozpętała się niewygodna dla władzy afera taśmowa. Więc trzeba było odwrócić uwagę mediów czymś, co rozgrzewa emocje.

Republika TV
Republika TV
Powstały krytyczne uwagi do pakietu kolejkowego, a następnie rozpętała się niewygodna dla władzy afera taśmowa. Więc trzeba było odwrócić uwagę mediów czymś, co rozgrzewa emocje. Postawiono na sprawę prof. Chazana i wywołano wojnę religijną. Zupełnie niepotrzebnie. Istnieje zapisana w prawie tzw. klauzula sumienia i każdy lekarz może z niej skorzystać – mówi Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, w rozmowie z „Gazetą Polską”.

„Pakiet kolejkowy” miał uzdrowić sytuację w służbie zdrowia. Zmiany faktycznie przyniosą poprawę?

Nie sądzę. Pakiet to przykład zabiegu PR-owskiego Ministerstwa Zdrowia. Świetnie pokazuje, jak zrobić dobre wrażenie, nie dokonując istotnych zmian, albo wręcz robiąc coś, co może pogorszyć sytuację. Ministrowi zdrowia udało się zbudować front jedności przeciwko sobie. Wszystkie organizacje zrzeszające lekarzy i lekarzy dentystów, środowiska pielęgniarek i położnych oraz organizacje pacjentów są zgodne, że pakiet kolejkowy to porażka.  Zadowoleni są jedynie minister zdrowia i premier.

Co Państwa aż tak oburza?
Po pierwsze to, że z pakietu kolejkowego zrobiono sprawę polityczną. Zabroniono posłom PO i PSL toczyć dyskusję na temat proponowanych w pakiecie rozwiązań. A to oznacza nie tylko brak realnych zmian w służbie zdrowia, lecz także odchodzenie od zasad demokracji.
Po drugie, w pakiecie znajduje się wiele zapisów, które nijak mają się do długości kolejek, ale które pokazują wyraźnie, że minister Arłukowicz dąży do pełnej kontroli nad służbą zdrowia: chce sam powoływać szefa NFZ i podporządkować sobie NFZ, mianować konsultantów krajowych bez opinii samorządu, centralizować ochronę zdrowia. W efekcie wszystko, co robi ministerstwo, zamiast zmieniać system ochrony zdrowia, cementuje i betonuje system stworzony przez ministra Mariusza Łapińskiego [ministra zdrowia w rządzie SLD – przyp. red].

Co zatem zrobić, by skrócić kolejki?
Wystarczyłoby np. inaczej rozwiązać sprawę recept. Ministerstwo upiera się, żeby recepty wypisywały pielęgniarki i położne. To bez sensu.  Po pierwsze, która pielęgniarka będzie na tyle naiwna, żeby zgodzić się na to i tym samym narażać się na kary za popełnione błędy? Chyba że pielęgniarki będą do tego zmuszone przez pracodawcę. Tymczasem sprawę można by rozwiązać prościej. Magistrowie farmacji posiadają zdolność udzielania porad farmaceutycznych. Dlaczego więc nie pozwolić im na ordynowanie leków w pewnych sytuacjach? Tak dzieje się np. w Wielkiej Brytanii. Przykładowo, jeśli pacjent ma cukrzycę, a lekarz przepisał mu lek na pół roku, to apteka może przedłużyć receptę o dwa miesiące. Potem wysyła się pacjenta do lekarza na kontrolę. W Polsce obecnie wygląda to tak, że w sytuacjach, w których nagle zabraknie leku (jesteśmy ludźmi, czasem po prostu nie pamiętamy, że lek nam się kończy), pacjent może albo udać się do apteki, gdzie lek zostanie mu sprzedany, ale bez refundacji, co często oznacza wydatek rzędu kilkuset zł, albo też musi się udać po nocną i świąteczną pomoc lekarską, gdzie odstoi swoje, zrobi tłok i wówczas dostanie receptę na jedno opakowanie. Widać wyraźnie głupotę tego systemu. A przecież do zmiany nie jest tu potrzebna nawet ustawa. Wystarczy rozporządzenie ministra.

Aż dziwne, że media nie poświęcają problemom z pakietem zbyt wiele uwagi.
To dlatego, że aby odwrócić tę uwagę od pakietu kolejkowego czy np. ujawnionych przez „Wprost” taśm, rozpętano swoistą wojnę religijną wokół prof. Bogdana Chazana. Moim zdaniem zupełnie niepotrzebnie. Uważam, że każdy lekarz ma obowiązek leczenia w zgodzie z własnym sumieniem. Dlatego też lekarz musi mieć prawo odwołania się do klauzuli sumienia, czyli do odmowy wykonania np. aborcji. Według polskiego prawa może to zrobić pojedynczy lekarz, ale  w Niemczech, gdzie aborcja jest wykonywana powszechnie, te szpitale, które są np. prowadzone czy zakładane przez związki wyznaniowe, nie dokonują tego zabiegu. Robią to inni, którzy nie mają oporów.

Całość wywiadu w tygodniku „Gazeta Polska”

 



Źródło: Gazeta Polska

Magdalena Michalska