Mówi o tym na swoich wiecach wyborczych Karol Nawrocki. Jak zapowiedział, jego celem będzie dążenie do utworzenia co najmniej 300-tys. armii, największej lądowej w Europie, bo tylko taka będzie gwarantem bezpieczeństwa. Tym samym idzie drogą wytyczoną przez poprzedni rząd, dla którego był to jeden z priorytetów, podobnie jak szeroka polityka zbrojeniowa i zacieśnianie militarnej współpracy wewnątrz NATO. Za rządów Donalda Tuska tempo wzrostu liczby żołnierzy spadło do ślimaczego poziomu. Kontrakty na nowoczesne uzbrojenie? W szufladzie nadal leży kwestia systemów Himars, kolejnych kontraktów z Koreą, a umowy na wozy Borsuk nadal nie ma. Strategiczne sojusze? Donald Tusk i jego ekipa dołączyli do antytrumpowego chóru w Europie i niszczą budowane przez wiele lat relacje z Waszyngtonem, a ostatnie występki Radosława Sikorskiego w sieci są kolejnym i zapewne nie ostatnim odcinkiem tej sagi. Widać, że w trzech kluczowych dla bezpieczeństwa obszarach rząd postawił krzyżyk przy słowie „nie”. I faktycznie, nie wróży to dla Polski niczego dobrego.