Prokuratura wszczęła śledztwo dotyczące nieprawidłowości w oświadczeniu majątkowym posłanki KO, Kingi Gajewskiej. Parlamentarzystka została przesłuchana w tej sprawie. W charakterze świadka.
O sprawie pisze portal wp.pl.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie przesłuchała Gajewską, a także gromadzi dokumentację. Śledztwo dotyczy nieprawidłowości w oświadczeniu majątkowym posłanki, a konkretnie chodzi o dom w Błoniu, który miała otrzymać jako darowiznę od rodziców w sierpniu 2023 r. Nie zgłosiła tego w regulaminowym terminie do rejestru korzyści.
Wp.pl podaje, że śledztwo dotyczy także innej darowizny - 40 tysięcy złotych, które Gajewska miała otrzymać od swojego małżonka, Arkadiusza Myrchy. Posłanka utrzymuje, że zgłosiła darowiznę do urzędu skarbowego, jednak po raz kolejny nie dotrzymała terminu zgłoszenia faktu do rejestru korzyści.
Co, ciekawe, wpisanie przez Kingę Gajewską do rejestru korzyści darowizny od jej rodziców w postaci domu oraz darowizny w kwocie 40 tys. zł, której na jej rzecz miał dokonać Myrcha zbiegło się z ujawnieniem przez TV Republika faktu, że dom w Błoniu nie jest - jak wcześniej sugerowała Gajewska - "w budowie", a wydaje się całkowicie wykończony.
Dom, o którym mowa, to darowizna od rodziców Kingi Gajewskiej. "Gazeta Polska" w głośnym dziennikarskim śledztwie, dotarła do mrocznej przeszłości ojca posłanki.
Piotr Gajewski, dziś biznesmen od złota i nieruchomości, został w drugiej połowie lat 80. oskarżony o zacieranie śladów brutalnego morderstwa dokonanego przez jego braci. Zakopali oni niewinnego człowieka żywcem po tym, jak z premedytacją obmyślili plan rabunku wiezionego przez niego towaru. W wyroku - do którego dotarła "GP" - sąd uznał, że Piotr Gajewski faktycznie zacierał ślady i zakwalifikował jego czyn jako wypełniający definicję przestępstwa, ale umorzył postępowanie karne z powodu ustawy abolicyjnej z 1986 r.
Gajewski jest dziś szarą eminencją podwarszawskiej PO. „Gazeta Polska” dotarła do kilku osób, które czują się poszkodowane przez biznesmena i mówią o tzw. lichwie mieszkaniowej. To nie wszystko. Według informacji "GP", w grudniu 2023 roku do nieruchomości S., znajomego Gajewskiego, na której wisiał wcześniej plakat wyborczy Kingi Gajewskiej, weszło CBŚP, zabezpieczając 3 mln zł, a sam S. usłyszał zarzuty. Okazało się, że od ponad 20 lat gang sutenerów prowadził tam nielegalną agencję towarzyską.