Okrutna zbrodnia z lat 80., w której żywcem zakopano młodego kierowcę - śledztwo, proces i wyrok w tej sprawie wstrząsnęły opinią publiczną, a nazwiska niektórych uczestników tych wydarzeń mogą być znane również współczesnym czytelnikom. Jakie były okoliczności tej brutalnej zbrodni? Jaki udział mieli w niej bracia Gajewscy, w tym ojciec jednej z obecnych posłanek? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w najnowszym numerze „Gazety Polskiej”.
W październiku 1985 roku prasa ogłosiła zaginięcie 24-letniego Andrzeja N., kierowcy ciężarówki wypełnionej czekoladą. Wkrótce zaginiony pojazd odnaleziono, ale bez kierowcy i ładunku. Milicja szybko trafiła na trop dwóch młodych ludzi, którzy sprzedawali skradzioną czekoladę. Byli to Paweł Gajewski i jego kochanka, Maria U. Wraz z nimi aresztowano przyrodniego brata Pawła, Krzysztofa Jasińskiego. W notatniku jednego z braci milicja znalazła szczegółowy plan zbrodni, który Gajewski tłumaczył jako scenariusz powieści kryminalnej. Po badaniach na wykrywaczu kłamstw Paweł przyznał się do winy, wskazując miejsce ukrycia zwłok. Ofiara została zakopana żywcem.
Proces, który trwał ponad dwa lata, przyciągnął uwagę mediów. „Tygodnik Nadwiślański” i „Tygodnik Radomski” szczegółowo opisywały rozprawy, a relacje dziennikarzy ukazywały coraz mroczniejsze szczegóły zbrodni. Kluczową postacią był również najmłodszy z braci, Piotr Gajewski, który pomagał w zacieraniu śladów tej zbrodni. Choć sąd uznał, że popełnił on przestępstwo, to umorzył postępowanie przeciwko niemu na mocy ustawy abolicyjnej z 1986 roku.
Dziennikarze "GP" dotarli też do akt paszportowych Piotra Gajewskiego w IPN. W dokumencie z 1989 r., w rubryce zatytułowanej "Czy był karany sądownie", wpisał on: "Byłem karany sądownie w 1987 r. z art. (tu wygumkowane). Obecnie nie toczy się żadne postępowanie karne wobec mojej osoby". Jak ustaliliśmy, numer artykułu, z którego został ukarany Gajewski, został wymazany - prawdopodobnie przez Służbę Bezpieczeństwa - jeszcze przed przekazaniem akt do Instytutu Pamięci Narodowej. To zadziwiające odkrycie. Prof. Sławomir Cenckiewicz, który w swoim życiu oglądał tysiące IPN-owskich teczek, mówi "GP":
Jeszcze nigdy się z czymś takim nie spotkałem. Widziałem wprawdzie wiele dokumentów z których żyletką ktoś wycinał jakieś fragmenty lub markerem zamazywał treść, ale nigdy w przypadku kwestionariuszy w aktach paszportowych.
Całość tej wstrząsającej historii przeczytacie w najnowszym numerze „Gazety Polskiej”
🔴 UJAWNIAMY!
— Gazeta Polska - w każdą środę (@GPtygodnik) November 13, 2024
Mroczne tajemnice rodziny #Gajewski.ch❗️
📍 Czytaj więcej już teraz na » https://t.co/Pm1ojEYMbG
📍 Prenumeruj tygodnik #GazetaPolska » https://t.co/4iBN2D7fFX#RT #Media pic.twitter.com/w1zS2eyHsM