Zrzekam się swojego mandatu! - oświadczył podczas posiedzenia Sejmu Artur Łącki, poseł KO. Chwilę później poprawił się mówiąc, że chodziło mu o... imunitet. Sytuacja wydarzyła się w trakcie rozpatrywania wniosku o uchylenie immunitetów posłom PiS.
Sejm uchylił w piątek immunitet Jarosławowi Kaczyńskiemu (PiS) w związku z oskarżeniem go przez Zbigniewa Komosę o uderzenie w twarz. Sejm jednocześnie nie zgodził się na uchylenie immunitetu prezesowi PiS i dwojgu innym posłom tej partii za zniszczenie wieńców podczas obchodów smoleńskich.
Chwilę przed rozpoczęciem głosowań Artur Łącki, poseł KO, zaczął głośno domagać się od marszałka Sejmu Szymona Hołowni prawa do zabrania głosu. Pomiędzy politykami wywiązała się dyskusja, w czasie której Łącki... zrzekł się swojego mandatu posła.
Wymiana zdań była następująca:
S.H.: Nie, panie pośle, nie ma, nie ma (możliwości zabrania głosu - red).
A.Ł.: Powinno być.
S.H.: Ale nie ma. [...] Ale regulamin nie dopuszcza w sprawach immunitetowych zadawania pytań ani dyskusji
A.Ł: Wszyscy Polacy płacą mandaty, wszyscy. Dlaczego pan Kaczyński ma nie zapłacić mandatu?
S.H.: Panie pośle, proszę wrócić na miejsce. W sprawach immunitetowych w Sejmie nie ma dyskusji. Nie mogę udzielić panu głosu.
A.Ł.: Zrzekam się swojego mandatu! Zrzekam się oficjalnie swojego immunitetu.
S.H.: Madatu czy immunitetu, bo to jest bardzo ważna różnica? Jeżeli będzie w pana sprawie wniosek, ja takie zgłoszenie chętnie przyjmę. Zapraszam wtedy do mojego sekretariatu
Zgodnie z art. 247 Kodeksu wyborczego mandat posła wygasa, gdy dochodzi do: