GP: Za Trumpa Europa przestanie być niemiecka » CZYTAJ TERAZ »

„Dawidek” i „Julcia” w akcji. Witold Gadowski o "myrchowaniu" na całego

Nawet gdybym chciał dodać zjawisku pana Myrchy i pani Gajewskiej jakiejś teoretycznej głębi, nie zdzierżyłbym, zbyt to parciane i odarte z jakiegokolwiek głębszego kontekstu. Ot, bezczelna para durnych nuworyszy wdarła się do obsmarkanego establishmentu III RP i usiłuje wyziewami swoich mikrych osobowości zakażać cały publiczny dyskurs.

Kinga Gajewska, Arkadiusz Myrcha i... tajemniczy dopisek
Kinga Gajewska, Arkadiusz Myrcha i... tajemniczy dopisek
kolaż własny - Niezalezna.pl

Zajmowanie się ludźmi tak podłej konduity moralnej nie powinno w ogóle wkraczać do publicznego dyskursu. Cóż jednak, gdy hołota bezczelna i pozbawiona polotu sama wdziera się do publikatorów i usiłuje wykładać swoje „ubłocone III RP – racje”.

Tak więc z publicznych enuncjacji duetu Myrcha–Gajewska dowiadujemy się, że parlamentarzyści to w zasadzie kasta nietykalnych, którym wolno więcej niż pozostałym obywatelom Polski. Bezczelna para stroi się w piórka nowoczesnych Europejczyków, ale bardziej w stylu grackiej parlamentarzystki – łapowniczki Evy Kaili. „Nam wolno, bo jesteśmy elitą” – zdaje się swoimi bezdennie głupimi wypowiedziami i uśmiechami komunikować nam ta parciana para. Głupie i pozbawione elementarnej logiki tłumaczenia się z „kilometrówek”, „czterech ekspresów do kawy w jednym biurze” czy „niewykończonego domu” pokazują nie tylko brak jakiejkolwiek nici moralnej, lecz nawet elementarnych zasad savoir vivre u fajnopolskich polityków, którzy teraz przystąpili do rozrywania „postawu polskiego sukna” w swoja stronę. Zarówno Myrcha, jak i Gajewska swoimi filipikami – pozawerbalnie komunikują: teraz, k..., my i nam się należy, bo wyleźliśmy na tej kupie gnoju najwyżej i nie damy się z niej łatwo zepchnąć. Dzieci Tuska i jego kamaryli nie mają już żadnego wstydu ani ograniczeń, oszukują i wyłudzają publiczny grosz, gdzie tylko się da, i bezczelnie odwarkują tym, którzy pytają o zasady: a co nam zrobicie, przecież jesteśmy teraz u władzy i cieszcie się, że tylko tyle jesteśmy w stanie ze wspólnego ukraść i wyłudzić. To logika, która niestety często – przez minione 20 lat – towarzyszyła wyborcom krakowskiego komucha Jacka Majchrowskiego. Wielu z nich głosowało w myśl zasady: on już się nakradł, a jak przyjdzie nowy, wyposzczony, to nakradnie więcej!

Myrcha i Gajewska to produkty establishmentu III RP, dzieci Michnika, Kwaśniewskiego i Urbana. Poprzednie pokolenie pieczeniarzy popełniało draństwa i niegodziwości, ale przynajmniej się tego wstydziło i ukrywało to, jak mogło. Dzisiejsi Myrchowie nie czują już nawet wstydu, gdy taplają się na najniższym piętrze moralnej biedy i braku etyki. Im po prostu wypada, bo przecież są tacy nowocześni i dostosowani do czasów. W końcu za bycie accurate coś się należy i  nie ma co czynić kwestii, że z publicznych pieniędzy doi się, ile tylko się da. A że chodzi o jakieś ekspresy do kawy, grosze z kilometrówek i niezbyt wyszukane domostwo, to jedynie powód do wstydu, bo jak europosłowie kradną, to przynajmniej kwoty i wielkości łapówek robią prawdziwe wrażenie na maluczkich. Tu trwa festiwal groszorobów, ludzi nie tylko bez formatu, lecz także bez cech intelektualnego polotu i klasy. Ot, takie „myrchowanie” staje się synonimem bezwstydnego dojenia niewielkich profitów, które mogą wystarczyć na małe burżuazyjne wyobrażenia stabilizacji.

Istotną cechą takiego „myrchowania” jest nieumiejętność wytłumaczenia własnej małej chciwości i moralnie podejrzanych praktyk ograbiających budżet.

Do tego dochodzi dyktowana brakiem intelektualnej refleksji bezczelność w rodzaju twierdzenia, że skoro już dopchaliśmy się do koryta, to chyba nam się coś teraz należy! Państwo Gajewscy–Myrcha są niestety wcieleniem najgorszych cech nowego pokolenia, które wdarło się do świata polityki, oto uosobienie maszerującego z błyskawicami Dawidka i Juleczki przystąpiło do urządzania się w Polsce. Nie mają na względzie ani etyki, ani nawet najprostszych reguł przyzwoitości, a ich oburzenie na fakt, że opinia publiczna jednak bulwersuje się prymitywnymi kłamstwami, jakie serwują w sferze publicznej, jest już tylko przejawem braku wychowania i podstawowej nawet erudycji w dziedzinie kompetencji społecznych. Pan Myrcha może ozdobić się dziesięcioma doktoratami, a niestety i tak będzie się już kojarzył z prymitywizmem, dorobkiewiczostwem i pogardą dla opinii publicznej, której serwuje głupie i kłamliwe tłumaczenia. Jego żona natomiast już od kilku sezonów jest synonimem prymitywnego chamstwa i bezczelnej hucpy, w której można dzwonić do dziennikarzy i prymitywnie, wulgarnie im ubliżać.

 



Źródło: Gazeta Polska

Witold Gadowski