Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Potrzebny kandydat, który „rozpali ogień”. Kacper Płażyński o przygotowaniu PiS do wyborów prezydenckich

W rozmowie z Niezależna.pl poseł Kacper Płażyński przyznał, że jest „bardzo ważne” kto będzie kandydatem PiS na prezydenta. - Dobry kandydat będzie miał wsparcie partyjnych dołów i zwykłych ludzi sympatyzujących z nami, rozpali ogień, który może dać zwycięstwo jak w 2015 roku. Kandydat niedobry takiej iskry nie będzie w stanie wykrzesać – ocenił polityk.

Kacper Płażyński
Kacper Płażyński
Sejm TV/YouTube - Sejm TV/YouTube

Kongres PiS

Pytany o zaplanowany na sobotę kongres Prawa i Sprawiedliwości, w tym planowane zmiany w statucie partii, umożliwiające powołanie Komitetu Wykonawczego, który skupiać ma polityków młodszego pokolenia, Kacper Płażyński przyznał, że „nie jest to pierwsza reorganizacja struktur partii. – Zobaczymy, „po owocach ich poznacie” – można tak w skrócie powiedzieć. Myślę, że jakaś jednak potrzeba jest, żeby tę pracę w Sejmie zdynamizować. Tym bardziej, że miały miejsce istotne przetasowania w związku z wyborami do Parlamentu Europejskiego, gdzie przeszła część parlamentarzystów krajowych – zaznaczył.

Podkreślił, że krok ten ważny jest także w kontekście „jakiegoś nowego otwarcia przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi”. 

- Myślę, że nawet w sensie symbolicznym ma to swoją wagę, żeby zagrzać do walki również działaczy i członków w strukturach gminnych i powiatowych. Czy to będzie miało jakiś głęboki wpływ na rzeczywiste funkcjonowanie partii, to tak naprawdę wyjdzie w praniu. Bo tak, jak mówię, zmian było na przestrzeni wielu lat nie tak mało, a czasami miały one dość niewielki wpływ, więc to się dopiero okaże 

– dodał.

Zdynamizować struktury lokalne

Przyznał, że z jego punktu widzenia „bardziej istotne będzie to, że Prawo i Sprawiedliwość wraca do podziału partii na okręgi wedle mandatów poselskich”. -Teraz są wielkie okręgi, odpowiadające województwom. To nie bardzo się udało, wracamy do wcześniejszych rozwiązań. Bardzo ważne jest, kto stanie na czele nowych okręgów, kto będzie zarządzał partią na dole. Może nawet ważniejsze niż to, jak to będzie na górze. Bo, wbrew pozorom i wbrew temu, co się czasem ludziom wydaje, w Prawie i Sprawiedliwość, jeżeli chodzi o ten poziom parlamentarny, ogólnopolski, to dyskusja jest i padają podczas niej różne argumenty, czasem sprzeczne. Dobrze byłoby, gdyby więcej dynamiki i pożytecznej dla Polski dyskusji było też na dole – powiedział.

- Nowe ciało wykonawcze nie będzie na pewno cudowną receptą na wygrywanie wyborów. Struktura, przepływy informacji w partii są oczywiście ważne, ale ważniejsza jest otwartość na wyborców, współpraca z różnymi środowiskami, brak archaicznego partyjniactwa. Trzeba też uważać na tych, którzy są z nami tylko wtedy, kiedy wygrywamy. No i przede wszystkim: ciężko pracować i mieć coś istotnego do powiedzenia 

– tłumaczył rozmówca Niezależnej.

Według Płażyńskiego, „Polacy powinni wiedzieć po co ktoś w tej polityce jest, po co w tej polityce jest nasza partia”. - Czy ona chce ludziom to życie ułatwić i jak chce sprawić, żeby - górnolotnie mówiąc - Polska była wielka. I tego nie zastąpi żadna przebudowa partyjna. Która, żeby było jasne, jest moim zdaniem potrzebna i liczę, że przyniesie dobre efekty – zaznaczył.

Kandydat na prezydenta – kluczowy wybór

Jak dodał, „bardzo ważne” jest, kto będzie kandydatem PiS na prezydenta. 

- Sam tego jeszcze nie wiem, a jestem bardzo ciekaw, bo od tego też będzie dużo zależało. Dobry kandydat będzie miał wsparcie partyjnych dołów i zwykłych ludzi sympatyzujących z nami, rozpali ogień, który może dać zwycięstwo jak w 2015 roku. Kandydat niedobry takiej iskry nie będzie w stanie wykrzesać 

– wyjaśnił.

Dopytywany o termin prezentacji przez PiS kandydata, powiedział, że nie chce „spekulować czy udawać”, że ma „jakąś tajemną wiedzę”. - Bo w polityce, mimo, że jest ona przepełniona plotkami, to sam do plotkarzy nie należę. Nie uczestniczę w żaden sposób w tych rozmowach dotyczących wyboru kandydata na prezydenta Polski. I moja wiedza, tak jak większości kolegów z klubu parlamentarnego, jest ograniczona. Sam jestem ciekaw, kiedy to nastąpi – dodał Kacper Płażyński.

Tusk i Bodnar złamali prawo

Niezależna spytała też polityka PiS o konsekwencje uchwały Izby Karnej Sądu Najwyższego, stwierdzającej, że Prokuratorem Krajowym jest Dariusz Barski, także w kontekście zapowiadanych przez Adama Bodnara działań wymierzonych w sędziów powołanych przez KRS po 2017 roku.

- Sędziowie nowi, bądź też ci, którzy awansowali do wyższych instancji od czasu ustawy nowelizującej funkcjonowanie KRS wydali ponad 5 mln orzeczeń. Również sędziowie zasiadający w składzie Sądu Najwyższego, który orzekał w sprawie tego, kto jest dzisiaj formalnie i zgodnie z prawem Prokuratorem Krajowym, od tego czasu wydali tysiące orzeczeń. I nikt do tej pory tych orzeczeń nie kwestionował. Nikt, łącznie z prokuratorami Prokuratury Krajowej, którzy byli na sali rozpraw i reprezentowali przed Sądem Najwyższym Prokuratora Generalnego, nie udawał, że to nie jest sąd 

– podkreślił. 

Jego zdaniem, „problem w przypadku tego konkretnego orzeczenia, które zapadło na niekorzyść Donalda Tuska i Adama Bodnara (bo to te osoby podpisały się pod dokumentami mianującymi Dariusza Korneluka) polega na tym, że pan premier i pan minister złamali prawo w sprawie, która z punktu widzenia prawnego jest jasna jak słońce”. - W związku z tym pali im się grunt pod nogami i myślę, że dzisiaj bardzo wielu polityków władzy trochę nie wie co robić, bo obawiają się, że jeżeli dalej będą w to szli, to jakieś konsekwencje mogą ich za to spotkać. Pewnie im się różne czerwone lampki w głowach zapalają – tłumaczył.

Przypomniał jednocześnie, że „wielu sędziów” (zresztą jeszcze przed wspomnianą uchwałą Sądu Najwyższego) „odmawiało możliwości składania wniosków formalnych przez prokuratorów, którzy byli mianowani przez prokuratora Korneluka, albo wniosków składanych przez samego prokuratora Korneluka, wskazując, że nie jest on Prokuratorem Krajowym”.

Na pytanie, jak powinien się w tej sytuacji zachować marszałek Szymon Hołownia, który zdecydował o procedowaniu przez Sejm wniosku o uchylenie immunitetu posłowi Marcinowi Romanowskiemu, odparł: „Wiadomo, co powinien zrobić Hołownia, ale ja w jego głowie nie siedzę i nie wiem, jakie on ma poczucie odpowiedzialności za losy ojczyzny”. 

- Czy on w tym poczuciu odpowiedzialności zdaje sobie sprawę, że idąc tropem myślenia Tuska i Bodnara, to trzeba by te 5 mln. orzeczeń unieważnić i wywalić 30 procent sędziów z zawodu? Jaki to miałoby wpływ na bezpieczeństwo, także w kontekście dziesiątek tysięcy skazanych przestępców w Polsce nie muszę tego tłumaczyć. To byłoby tsunami i oznaczałoby kompletny brak pewności prawa. Z państwa, które dzięki rządom Prawa i Sprawiedliwości bardzo ładnie rozpychało się gospodarczo i stanęło jako 21 wśród największych gospodarek świata, możemy wrócić na peryferia. I o to, żeby tak się nie stało, toczy się nasza gra 

– podsumował poseł Kacper Płażyński.

 



Źródło: niezalezna.pl

#Kacper Płażyński #kongres PiS #wybory prezydenckie #Komitet Wykonawczy PiS #reorganizacja

po