Wielki problem ma rządząca koalicja, która nie zdołała uzyskać większości dla swojego kandydata na ambasadora Armenii. Przewodniczący Paweł Kowal robi wszystko by nie przyznać, że tenże kandydat nie uzyskał większości. - Ambasada armeńska przysłuchuje się debacie i na pewno będzie wyciągała konsekwencje, bo chce wiedzieć, co polski Sejm robi z przedstawicielem - grzmiał Przemysław Czarnek.
Kolejne godziny na sejmowej komisji spraw zagranicznych mijają nad problemem remisu w głosowaniu nad kandydatem na ambasadora, w którym doszło do remisu.
Mecenas z biura ekspertyz i oceny regulacji wyraził ocenę, że jeśli w głosowaniu był remis, to komisja nie podjęła uchwały ani pozytywnej, ani negatywnej. - Opinia komisji może być pozytywna lub negatywna. […] Nie ma podstaw twierdzenie, że w takiej sytuacji komisja przyjęła opinię negatywną - przekonywał prawnik.
Fundamentalnie z taką opinią nie zgodził się Przemysław Czarnek.
- Pytanie do pana mecenasa i do pana przewodniczącego: nad czym głosowaliśmy wczoraj po południu? Przypomnę, że pan przewodniczący zarządził głosowanie w sprawie wydania opinii pozytywnej dla kandydata na ambasadora, pana Nowakowskiego. Wynik 13 do 13 wskazuje, że opinia pozytywna nie została udzielona
- kontrował.
Zdaniem posła PiS, „nie ma tutaj zastosowania proces myślowy pana mecenasa, że skoro nie ma opinii pozytywnej, to nie ma opinii negatywnej”. - Nie głosowaliśmy nad opinią negatywną. Przedmiotem głosowania była opinia pozytywna. Ona nie została udzielona, bo nie było większości za tą opinią - mówił dalej.
Uświadomił, że „ambasada armeńska przysłuchuje się debacie i na pewno będzie wyciągała konsekwencje, bo chce wiedzieć, co polski Sejm robi z przedstawicielem”.
- My kompromitujemy państwo polskie - zarzucił.
Czarnek zabiera głos ok. 18:34:10: