Sytuacja związana z bezpieczeństwem w Niemczech staje się wyjątkowo napięta. Doszło do tego, że Federalny Urząd Kryminalny chce potajemnie włamywać się do domów podejrzanych w ramach walki z przestępczością. Minister spraw wewnętrznych Nancy Faser planuje zmienić dotychczasowe przepisy, by nowe operacje przeprowadzać zgodnie z prawem. Napotyka jednak na silny opór ze strony koalicjantów w rządzie.
Scenariusz włamań do domów obywateli nie jest w Niemczech nowy. Stosowały je choćby służby Stasi w NRD. Wówczas jednak były to tajne i bezprawne operacje bezpieki w ramach szpiegowania własnych obywateli.
Tym razem minister spraw wewnętrznych chce - jak informuje serwis dw.com - wykorzystać podobne środki śledcze do walki z islamistycznym terroryzmem. Bezpieczeństwo Niemców staje się na tyle kruche, że minister Nancy Faeser chciałaby zyskać prawo, by służby mogły wchodzić do domów podejrzanych i instalować szpiegowskie oprogramowanie w ich telefonach oraz komputerach.
Sprawa miałaby dotyczyć wyjątkowych przypadków, ale i tak budzi sprzeciw koalicjantów w niemieckim rządzie. Minister sprawiedliwości już wypowiedział się w mediach społecznościowych, co o myśli o takim projekcie.
„Nie będzie żadnych uprawnień do potajemnego szpiegowania ludzi w ich domach. Nie robimy tego w państwie prawnym. Byłoby to naruszeniem jego podstawowych zasad. Jako minister sprawiedliwości stanowczo odrzucam takie pomysły”
Jak pisze dw.com, "wydaje się zatem, że potajemne włamania do domów z licencją państwową pozostaną na razie w Niemczech zakazane. Przynajmniej tak długo, jak długo FDP będzie częścią koalicji rządowej".
Na razie niemieckie służby muszą się zadowolić przeszukaniami on-line, które muszą być zatwierdzone przez sąd, a w pilnych wypadkach przez prokuraturę.