Św. Maksymilian Kolbe dysponował bronią, którą żył, którą poznał i o której czytał na kartach Ewangelii. Tą bronią była miłość” – mówił kard. Stanisław Dziwisz w kazaniu podczas mszy św. w byłym niemieckim KL Auschwitz z okazji 83. rocznicy męczeńskiej śmierci św. Maksymiliana Kolbego. Jak podkreślił kardynał, dziś św. Maksymilian stanąłby w pierwszym szeregu obrońców ludzkiego życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Może dlatego jeszcze niedawno, według niektórych, nie było dla niego miejsca w historii.
Eucharystia w intencji wszystkich ofiar obozu i pokoju na świecie była kulminacją obchodów 83. rocznicy śmierci św. Maksymiliana Kolbego. Wśród rzeszy uczestników znalazła się między innymi była więźniarka Auschwitz Zdzisława Włodarczyk.
„Po ludzku sądząc, był (św Maksymilian) w tym miejscu bezbronny, nic nie znaczył, podobnie jak jego towarzysze niedoli – więźniowie KL Auschwitz-Birkenau. Dysponował jednak bronią, którą żył, którą poznał i o której czytał na kartach Ewangelii. Tą bronią była miłość”
Duchowny powiedział, że Maksymilian znał słowa Chrystusa, który idąc dobrowolnie na śmierć za zbawienie świata powiedział uczniom: „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak ja was umiłowałem. Nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”.
„W sierpniu 1941 roku ojciec Maksymilian (…) podjął heroiczną decyzję, by do tych ostatnich słów dołączyć osobiste świadectwo. Ofiarował się, by zastąpić przeznaczonego na głodową śmierć i nieznanego mu bliżej ojca rodziny. Ofiara została przyjęta”
Kardynał podkreślił, że w głębszym spojrzeniu na to, co dokonało się w obozowym bunkrze śmierci, pomaga starotestamentalna Księga Mądrości. „Znał jej słowa św. Maksymilian Maria Kolbe i znali je również synowie i córki Narodu Żydowskiego, których tylu zamęczono pod tym niebem, podobnie jak Polaków i więźniów z wielu innych krajów. Słowa te przywracają nam nadzieję w ostateczne zwycięstwo prawdy i sprawiedliwości, pomimo tylu przejawów nikczemności w świecie. 'Dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka. (…) Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności. (…) Bóg ich bowiem doświadczył i znalazł ich godnymi siebie'” – mówił.
Duchowny powiedział, że dziś „niewątpliwie św. Maksymilian stanąłby w pierwszym szeregu obrońców ludzkiego życia od poczęcia do naturalnej śmierci”.
„Na pewno protestowałby przeciw deptaniu godności i praw człowieka, i prosiłby nas do opowiadania się po stronie ludzi ubogich, słabych, spychanych na margines życia społecznego. Z pewnością prosiłby nas, byśmy nie ulegali pokusom egoizmu, hedonizmu i konsumpcyjnego stylu życia”
Podczas mszy św. arcybiskup Bambergu Ludwig Schick w imieniu Konferencji Episkopatu Niemiec powiedział, że współcześnie w wielu miejscach ignoruje się godność ludzką i prawa człowieka. Toczą się wojny na Ukrainie, w Strefie Gazy i w Sudanie. Stwierdził, że zawsze, gdy odwiedza Auschwitz, zadaje sobie pytanie, jak ludzie mogli utracić człowieczeństwo, podczas gdy innymi, jak św. Maksymilianowi, udało się je zachować, a nawet wzmocnić.
„(…) Tutaj w Auschwitz może stać się jasne, że miłość Boga jest tak potężna, że przezwycięża strach i chroni ludzkość nawet w obliczu nieludzkości. (…) Auschwitz musi pozostać miejscem (…), w którym wysławia się miłość Boga. Ona może utrzymać ludzi słabych i podatnych na zło w miłości do bliźnich”
Uroczystości zainaugurowało w środę rano nabożeństwo Transitus w kościele we franciszkańskim Centrum św. Maksymiliana w Harmężach koło Oświęcimia. Msza św. została odprawiona na ołtarzu polowym, który został ustawiony przed historycznym blokiem 11, w którego podziemiach został zgładzony ojciec Maksymilian.
Polski franciszkanin ojciec Maksymilian Kolbe został deportowany do Auschwitz w maju 1941 r. Dwa miesiące później w reakcji na ucieczkę z obozu Niemcy wybrali grupę więźniów, których skazali na śmierć głodową. Wśród nich był Franciszek Gajowniczek, który błagał o litość. Zakonnik poprosił kierownika obozu, by pozwolił mu zająć miejsce nieznanego mu współwięźnia. Esesman zgodził się. Kolbe umierał w cierpieniach przez dwa tygodnie. Zmarł 14 sierpnia 1941 roku jako ostatni ze skazanych. Został zgładzony zastrzykiem fenolu w podziemiach bloku 11.
Jednak ostatnie wydarzenie związane z pamięcią o św. Maksymilianie potwierdzają, że nie wszystkim podoba się jego historia. Nowe władze Muzeum II Wojny Światowej uznały, że ojciec Maksymilian Kolbe, podobnie jak rtm. Witold Pilecki i rodzina Ulmów nie zasługują na wystawę w eksponowanym miejscu.
W czerwcu doszło prezes IPN, Karol Nawrocki przekazał, że w muzeum zawsze zaskakujące zmiany. Po wystawie z polskimi bohaterami "została czarna ściana".
🇵🇱Jesteśmy w Gdańsku, gdzie nocą z 24/25 czerwca 2024 roku - po cichu, z ponad 5 tysięcy metrów kwadratowych wystawy głównej Muzeum II WŚ zostali usunięci Polscy Bohaterowie: rotmistrz Witold Pilecki, święty Ojciec Maksymilian Kolbe, po błogosławionej rodzinie Ulmów została… pic.twitter.com/5zjWDGwdiS
— Karol Nawrocki (@NawrockiKn) June 25, 2024
W odpowiedzi muzeum rozesłało oświadczenie.
"Spór o wystawę był jedną z wielkich, toczonych w ostatnich latach w Polsce publicznych debat o historii, sporem o rozumienie polskiego patriotyzmu, starciem dwóch wizji mówienia o przeszłości: refleksyjnej i apologetycznej. Miał też wyraźne podłoże polityczne, będąc konfliktem o to, jak powinny wyglądać relacje między władzą polityczną a sferą nauki i kultury, o to, czy politycy mają prawo naruszać autonomię twórców i badaczy (...)Zamierzamy przywrócić spójność całej wystawie, zapowiadamy więc dalsze kroki w tym kierunku"
Ostatecznie po fali protestów, dyrekcja muzeum ugięła się zapowiedziała powrót ekspozycji.