MSZ Rosji wezwało w piątek ambasadora Mołdawii i uznało jednego z dyplomatów tego kraju za persona non grata w ramach retorsji po wydaleniu z Kiszyniowa pracownika rosyjskiej ambasady. Był to protest mołdawskich władz po zorganizowaniu głosowania w rosyjskich wyborach na terenie separatystycznego Naddniestrza.
Rosyjski resort spraw zagranicznych poinformował, że podjął taką decyzję w odpowiedzi na "nieuzasadnione" uznanie rosyjskiego dyplomaty za persona non grata 19 marca.
Kiszyniów zareagował w ten sposób na zorganizowanie głosowania w rosyjskich wyborach prezydenckich w Naddniestrzu.
"W tym kontekście wręczono ambasadorowi notę informującą, że jeden z pracowników ambasady został uznany za osobę niepożądaną na terytorium Mołdawii i powinien opuścić kraj"
- poinformował wtedy mołdawski resort dyplomacji.
W piątek ministerstwo napisało na Telegramie, że przyjmuje z żalem decyzję Moskwy, a władze kraju "podejmują wszelkie konieczne kroki", by zapobiec ingerencji w sprawy wewnętrzne kraju.
Rosja otworzyła w separatystycznej republice Naddniestrza cztery lokale wyborcze podczas wyborów prezydenckich odbywających się w Rosji w dniach 15-17 marca. Władze Mołdawii nie zgadzały się na ten krok, a zezwoliły na głosowanie tylko w jednym punkcie głosowania - na terenie ambasady Rosji w Kiszyniowie.