Wprowadzić w Polsce stan wyjątkowy, zdelegalizować PiS, „pozbyć się” ludzi mianowanych przez poprzednią władzę na jakiekolwiek stanowiska, zwalczać opozycję wszelkimi metodami – niemieccy politycy i komentatorzy w ostatnim czasie systematycznie formułują tego typu wytyczne dla Donalda Tuska. Próżno też szukać w ich opiniach krytyki bezprawia, którego dopuszcza się nowa władza w Polsce. – Chodzi o eksperymentalne spacyfikowanie środowisk nierewolucyjnych. U nas jest to testowane, a niedługo pewnie w innych krajach będzie powielane – powiedział "GPC" prof. Mieczysław Ryba. Z kolei prof. Andrzej Przyłębski, były ambasador RP w Berlinie, ocenia, że Niemcy w ten sposób prą do centralizacji Europy.
Niemcy już od lat nie kryją się z tym, że są bardzo zainteresowani sytuacją wewnętrzną w naszym kraju. Pozwalają sobie na pouczanie nas, ocenianie, które inwestycje możemy realizować na własnym terenie, a których nie, oraz instruują, w jaki sposób powinniśmy reformować nasze państwo, choćby w zakresie wymiaru sprawiedliwości. Dzieje się to przy uciesze wielu polskich polityków związanych z obecną koalicją rządzącą.
Przypomnijmy, że w 2021 r. aktualny szef resortu sprawiedliwości Adam Bodnar, odbierając nagrodę od Federalnego Związku Towarzystw Niemiecko-Polskich, porównał Polaków do „dzikiego zwierzęcia”, za którego Niemcy powinni „wziąć odpowiedzialność”. W tym samym roku Donald Tusk wygłosił też słynne przemówienie potocznie nazwane „für Deutschland”, w którym podkreślał, że niemiecki „styl rządzenia był błogosławieństwem nie tylko dla Niemiec, ale także dla całej Europy”.
Wcześniej jeszcze Radosław Sikorski mówił, że bardziej boi się niemieckiej bezczynności aniżeli siły, a jego wystąpienie zostało określone jako „hołd berliński”. Natomiast Rafał Trzaskowski sugerował, że niepotrzebny nam jest CPK, bo mamy duże lotnisko w Berlinie. Tego typu wypowiedzi prominentnych przedstawicieli PO jest znacznie więcej i to dzięki nim w ostatnich tygodniach Niemcy już nie tylko sugerują ekipie Tuska, jak ma zarządzać państwem, ale nawet żądają, aby usuwał z życia publicznego wszystkie osoby, które otwarcie nie popierają proniemieckiej Koalicji Obywatelskiej.
Na łamach tygodnika „Der Spiegel” ukazał się artykuł, w którym autorzy przekonują, że „trudno znaleźć szpital czy teatr, który nie jest kierowany przez ludzi PiS, nie mówiąc o sędziach, urzędach i państwowych przedsiębiorstwach”.
„Tusk musi się pozbyć tych ludzi. To trudne zadanie” – czytamy w tekście.
W podobnym tonie pisze Florian Harms na portalu T-online, który sugeruje, że przez ostatnie osiem lat w Polsce rządzili „podpalacze”, „wrogowie demokracji” i nie wystarczy z nimi wygrać wyborów, tylko trzeba ich zwalczać na wszelkich możliwych płaszczyznach. W tym samym artykule wyrażono też nadzieję, że zmiana rządu w Polsce otworzy szansę na wyraźne pogłębienie współpracy polsko-niemieckiej. Natomiast kawałek dalej wyjaśnione jest, jak ta współpraca miałaby wyglądać.
„Niemieckie przedsiębiorstwa borykają się od lat z brakiem rąk do pracy. Szef firmy Frosta, producenta mrożonek, Felix Ahlers, przyznał na łamach »Handelsblatt«, że jego zakład musi czasowo przerywać produkcję, ponieważ nie może skompletować załogi”
– pisze niemiecki publicysta.
Przypomnijmy też, że niedawno falę oburzenia wśród prawicowej części polskiej sceny politycznej wywołały instrukcje dla nowego premiera Polski formułowane przez prof. Klausa Bachmanna, który w niemieckich mediach pisał o możliwości wprowadzenia w Polsce przez władzę stanu wyjątkowego, delegalizacji PiS czy działaniu metodami państwa policyjnego.
O bliskich powiązaniach Bachmanna z Tuskiem pisaliśmy na łamach „Gazety Polskiej” w grudniu 2023 r. Należy też podkreślić, że w niemieckich mainstreamowych mediach nie znajdziemy informacji o bezprawnych działaniach rządu KO, Trzeciej Drogi i Lewicy, za to systematycznie atakowane są takie instytucje jak Trybunał Konstytucyjny czy ostatnio też Prokuratura Krajowa.
O komentarz do wytycznych od naszych zachodnich sąsiadów dla rządu Donalda Tuska "GPC" poprosiła prof. Andrzeja
Przyłębskiego, byłego ambasadora RP w Berlinie.
- Jestem zbulwersowany zachowaniem niemieckich komentatorów, ale nie zaskoczony. Podczas swojej pracy ambasadora wielokrotnie spotykałem się z dużym oporem wobec prawdziwych informacji o Polsce, które zastępowane były niemieckim wyobrażeniem
– powiedział prof. Przyłębski.
– To jest niemiecki kompleks wyższości wobec Europy Środkowo-Wschodniej. Z jednej strony są przekonani, że posiadają najlepsze rozwiązania każdego problemu i świat powinien się od nich uczyć, a z drugiej sami pogrążeni są w głębokim kryzysie i jedynym pomysłem na wyjście z niego jest przekształcenie UE w superpaństwo z wiodącą rolą Berlina. Wówczas to oni będą mogli preferencyjnie korzystać z najlepszych zasobów naszego kontynentu, ze specjalistów. Zaprowadzą swój porządek, wszystkim wokoło postarają się wmówić, że to dla wspólnego dobra, i będą czerpali korzyści z tej sytuacji
– dodał były ambasador RP w Berlinie.
Swoją opinią na temat całej sytuacji podzielił się z "GPC" także prof. Mieczysław Ryba z KUL.
– Widać, że ci ludzie chcą eskalacji. Zgodziłbym się z redaktorem Rafałem Ziemkiewiczem, który ocenił, że tutaj chodzi o eksperymentalne spacyfikowanie środowisk nierewolucyjnych, antyestablishmentowych. U nas jest to testowane, a niedługo pewnie w innych krajach będzie powielane, być może w Niemczech lub we Francji. Ten lewicowo-liberalny mainstream europejski pod przywództwem Niemiec traci kontrolę nad społeczeństwami i musi uciekać się do coraz radykalniejszych rozwiązań. Natomiast Tusk, jak widać, dobrze się czuje, spełniając tego typu wytyczne
– powiedział „Codziennej” prof. Ryba.
Zachęcamy do pozyskiwania wiedzy wraz z wtorkowym wydaniem dziennika #GazetaPolskaCodziennie.#CzytajMądrze | Zostań jednym z prenumeratorów #GPC - wybierz swoją ofertę i ciesz się dostępem do rzetelnych informacji » https://t.co/5oUNtNfQBb
— GP Codziennie (@GPCodziennie) January 22, 2024
Więcej na » https://t.co/1HYRtWiDJA pic.twitter.com/mknHdDykAO