- Idąc od sceny pod KPRM, były nieprzebrane tłumy, uczestniczyłem w wielu demonstracjach, ale frekwencja w czwartek była gigantyczna - mówił o wczorajszym Proteście Wolnych Polaków Adam Borowski, szef warszawskiego Klubu "Gazety Polskiej".
Czwartkowy Protest Wolnych Polaków organizowany przez Prawo i Sprawiedliwość był niewątpliwym frekwencyjnym sukcesem. Według różnych szacunków, wyłączając wskazania stołecznego ratusza, na manifestację przyszło od ok. 90 tys. do nawet 200-300 tys. osób.
- Były ogromne tłumy, sam jestem zaskoczony taką frekwencją. Trzeba pamiętać, że to dzień powszedni i było bardzo mroźno. Pogoda nie sprzyjała. Z tego też powodu wiele osób nie dotarło. Idąc od sceny pod KPRM, były nieprzebrane tłumy, uczestniczyłem w wielu demonstracjach, ale frekwencja w czwartek była gigantyczna
Odnosząc się do danych podawanych przez Urząd m. st. Warszawy, że w manifestacji udział wzięło 35 tys. osób, Borowski uznał, że "to, że ratusz kłamie, to wiadomo i wielokrotnie zaniżał ilość".
Dodał, że uczestnicy protestu docierali na miejsce nie tylko autokarami, ale też innymi środkami komunikacji i nie brakowało też na manifestacji osób z Warszawy i okolic.
- Boczne ulice [pod Sejmem], Wiejska, Górnośląska, Piękna, Matejki, były zapchane i to był gęsty tłum trudno było się przecisnąć pod scenę - relacjonował szef warszawskiego Klubu "GP".