Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Wołodźko: Antypisowski Blitzkrieg? Pseudodemokraci mają mało czasu

Anty-PiS potrzebuje szybkiej i bezwzględnej wojny z formacją Jarosława Kaczyńskiego. Blitzkrieg neodemokratury wymuszony jest również kalendarzem wyborczym. Szczególnie liczą się wybory prezydenckie. Każdy z totalniackich kandydatów będzie musiał umizgiwać się do elektoratu Andrzeja Dudy. A to w dużej mierze wyborcy świadomie propisowscy. Wyborcy, którzy nie zapomną „rachunków krzywd” i nagonki rozpętanej przeciw PiS.

Politycy PO: Barbara Nowacka, Donald Tusk, Borys Budka
Politycy PO: Barbara Nowacka, Donald Tusk, Borys Budka
Tomasz Jędrzejowski - Gazeta Polska

Tusk pragnie zemsty. Jego żelazny elektorat też

Trudno mieć wątpliwości co do zamierzeń Donalda Tuska, jego politycznej sitwy i kapciowych. To bezwzględne pognębienie PiS. Mają temu służyć procesy pokazowe, bo tak właściwie można nazwać całość działań instytucjonalnych, wymierzonych w PiS. Mowa zarówno o pogróżkach dotyczących Trybunału Stanu dla ludzi kojarzonych z partią Jarosława Kaczyńskiego, na czele z szefem Narodowego Banku Polskiego, jak i zapowiadanych komisjach sejmowych. Chodzi o komisje, które mają zająć się tzw. wyborami kopertowymi, sprawą Pegasusa i tzw. aferą wizową. Dodajmy do tego nadzieje biedakoalicji, czyli Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy, dotyczące przejęcia i zawłaszczenia TVP, NBP, Komisji Nadzoru Finansowego, spacyfikowania sędziów i urzędników spoza lewicowo-liberalnego układu. A to wszystko chcą zrobić jeszcze za czasów prezydentury Andrzeja Dudy. 

 

Jest jasne, że plany Tuska mają nie tylko nasycić jego żądzę zemsty, ukrytą pod obłudnymi sloganami o „przywracaniu normalności” i „pojednaniu”. Jego pojednanie byłoby pewnie tak jak jego opisywana przez niego polskość – nienormalnością. Biedakoalicja musi również wykazać się sprawczością przed swoim elektoratem. Szczególnie przed najbardziej fanatyczną jego częścią, która śni swoje mokre sny o delegalizacji PiS i pełnych PiS-owców. Komentatorzy „Gazety Wyborczej” nieźle by się sprawdzili w stalinowskich czasach jako partyjny aktyw, grający „szczerych patriotów” na procesach pokazowych. Przed nimi Tusk będzie musiał się wykazać. Inaczej słono zapłaci za ich rozczarowanie. Nie miejmy złudzeń – wierchuszka KO i jej satelickich partii doskonale zdaje sobie z tego sprawę.

Wyborcy PiS, Hołownia i Trzaskowski

Tusk i jego kamaryla potrzebują sukcesu antypisowskiego Blitzkriegu. Inaczej rozbiją się o polityczny kalendarz. A ten jest nieubłagany. I wówczas wydarzy się coś, z czego jeszcze nie zdaje sobie sprawę szeroka publika. Zarówno Szymon Hołownia, jak i Rafał Trzaskowski, a także ktoś z polityków lewicy będą musieli zacząć zabiegać o elektorat Andrzeja Dudy. Umizgiwać się do niego. A to elektorat w znakomitej części zdecydowanie pro-PiS-owski. Elektorat świadomy, myślący, zdyscyplinowany. I pewny swoich racji. Obdarzony dobrą pamięcią. Elektorat, który znakomicie będzie pamiętał o każdej niesprawiedliwości, każdej kalumnii, każdym kłamstwie jakie już padło i padnie w nadchodzącym czasie. I to zarówno pod adresem Andrzeja Dudy, jak i Prawa i Sprawiedliwości. Rzecz jasna, ten elektorat nie jest monolitem. A każdy wyborca i wyborczyni podejmuje samodzielne decyzje. Ale w polityce liczą się zarówno jednostki, jak i masy. Mówiąc nieco staroświeckim językiem: elektorat Dudy i PiS to w dużej mierze ludzie politycznie uświadomieni. I zdeterminowani. Stąd wszystko, co totalniacy uczynią PiS, uczynią wyborcom tej partii.

Anty-PiS ma mniej czasu, niż myśli

Okienko czasowe, jakim dysponuje anty-PiS, szybko zacznie się zamykać. Hołownia i Trzaskowski (a może ktoś inny w ich miejsce, zasada pozostanie w mocy) będą musieli złagodzić anty-PiS-owski przekaz i anty-PiS-owską strategię. Szczególnie jeśli będą chcieli znaleźć uznanie w oczach chociaż części elektoratu Andrzeja Dudy. Tym bardziej, że obraz PiS i obecnego prezydenta jako prospołecznych i zatroskanych o zwykłych ludzi jest ugruntowany. Nie uda się go zniszczyć, nawet jeśli zostanie nadwątlony przez anty-PiS-owską, skoncentrowaną medialną propagandę. Najprawdopodobniej jednak im dłużej będzie rządziła biedakoalicja, tym łatwiej przypomni ludziom, co znaczą liberałowie-aferałowie u władzy.

Przedsmak tego widzimy przy okazji afery wiatrakowej, którą totalniacypróbują niezdarnie tłumaczyć jako „komunikacyjny błąd”. Przepraszam, ale to tak, jak by złodziejaszek chciał komuś świsnąć portfel i przyłapany na gorącym uczynku tłumaczył, że popełnił „komunikacyjny błąd”. Antypisowska retoryka to broń obosieczna PiS jest najliczniejszą partią w Sejmie. Nie może zmarnować tego potencjału w czas totalniackiego, antypisowskiego Blitzkriegu. Sprawa z aferą wiatrakową pokazała, że biedakoalicji nie ma wcale tak dużego pola manewru. Co więcej, totalniacy szybko zaczną popełniać kolejne błędy, także w kwestiach anty-PiS-owskiej nagonki. Czas nie będzie działał na ich korzyść. Właśnie za sprawą kalendarza wyborczego.

Ta wojenna retoryka i poczynania okażą się bronią obosieczną w czasie kampanii prezydenckiej. A ta zacznie się najpewniej szybko, bo politycy zrozumieli, że zwłoka może w naszych czasach słono kosztować. Politycy PiS, a także prezydent Duda, powinni być świadomi tego atutu. I używać go z całą bezwzględnością, wprost komunikując milionom swoich wyborców, że nie powinni głosować na „PiS-ożerców”. Front z Tuskiem na czele musi zostać osadzony w siodle – mówię o pewnych siebie, aroganckich politykach biedakoalicji, którym bardzo się spieszy, by na Blitzkriegu zbić jak najsolidniejszy kapitał. I o kolaborujących z nimi mediach.

Elektorat PiS ma mocną kartę przetargową w ręku

Elektorat PiS musi być świadom, że dysponuje niezwykłą kartą przetargową w nadchodzącym czasie. Jeszcze nie dziś, nie jutro. Ale doczeka się znów swojej chwili. I zdecyduje. PiS może już dziś zacząć kolejną rundę walki o Polskę, konsekwentnie uświadamiając swoim wyborcom i wyborczyniom, że nie mogą popierać PiS-ożercy na prezydenta. I że ten kandydat na prezydenta, który będzie twarzą anty-PiS-owskiej nagonki, może zapłacić za to spektakularną porażką. Jak dotąd Hołownia i Trzaskowski, pechowo dla siebie, idą w tej sprawie łeb w łeb. Post Scriptum Ktoś zauważy, że zupełnie pomijam powyżej kwestię istotną –  kandydata lub kandydatki PiS w nadchodzących wyborach prezydenckich.

Rozważam jeden z możliwych scenariuszy. Jeśli nie spełni się stuprocentowo, problem dla anty-PiS-u i tak pozostaje: nienawiść do partii Jarosława Kaczyńskiego jest dla nich naprawdę obosieczną bronią. I będzie im szkodził, wraz z ich stopniowo słabnącymi notowaniami. A tego ostatniego możemy być pewni niemal stuprocentowo, bo widać, że już popełniają swoje stare, zwyczajowe błędy. 

 



Źródło: niezalezna.pl

#Sejm #Koalicja Obywatelska #Prawo i Sprawiedliwość #Andrzej Duda #wybory

Krzysztof Wołodźko