Lewica złożyła do Sejmu projekt ustawy w sprawie aborcji na życzenie do 12. tygodnia ciąży. Ale nie tylko - sprawdzamy, co jeszcze znalazło się w zapisach tego dokumentu. Niektóre z punktów są naprawdę szokujące.
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia poinformował, że otrzymał cztery pierwsze projekty ustaw - po dwa autorstwa Lewicy i Konfederacji. Dodał, że "wszystkie będą procedowane po ukonstytuowaniu komisji".
"W moim gabinecie nie ma miejsca na sejmową zamrażarkę" - oświadczył Hołownia. Postanowiliśmy przeanalizować jeden z projektów Lewicy - dotyczący legalizacji zabijania nienarodzonych dzieci. Na czym polega ten projekt? Jakie ma zapisy? Jakiej Polski chcą posłowie lewej strony sceny politycznej? Oto pierwszy z przykładów...
W ustawie Lewicy dotyczącej aborcji zapisano, że "osoba w ciąży ma prawo do świadczenia opieki zdrowotnej w postaci przerwania ciąży do końca 12 tygodnia jej trwania". Pierwsze zaskoczenie - w całym projekcie ustawy pisze się o "osobie w ciąży", a nie "kobiecie w ciąży".
W projekcie nie wskazano szczegółowo, czym miałyby być "inne przesłanki medyczne" wskazujące na nieprawidłowości rozwojowe dziecka. Mało tego...
- Jeżeli do stwierdzenia nieprawidłowości rozwojowych lub genetycznych (...) wystarczające są wyniki badań obrazowych, przeprowadzanie dalszej diagnostyki nie jest wymagane - wskazano.
Sposoby na aborcję mają być dwa; pierwszy to wywołanie poronienia metodą farmakologiczną, drugi - zabieg chirurgiczny. Produkty do aborcji farmakologicznej (zapewne tabletki poronne) miałyby być wydawane w aptece na receptę. Na wniosek ciężarnej mogłaby ona trafić na aborcję farmakologiczną do przychodni lub szpitala. Jeżeli chodzi o zabieg - wiadomo, że musiałaby tam trafić, gdyż w projekcie ustawy zapisano, że wykonuje go lekarz.
Wniosek o aborcję, jak zapisała Lewica w swoim projekcie, "może być złożony w dowolnej formie". W ciągu 72 godzin od złożenia wniosku miałoby dojść do zabicia nienarodzonego dziecka.
Lekarze mieliby prawo odmówić aborcji, ale mogłyby ich czekać za to konsekwencje - bo zapisano, że "jeśli nie zapewnia on, pomimo możliwości, kompleksowych świadczeń zdrowotnych związanych z opieką zdrowotną nad osobą w ciąży, w tym przerywania ciąży" - czyli odmawia aborcji, a do tego nie wskazuje innego lekarza, który aborcję wykona - to NFZ rozwiąże z nim umowę.