Polska zajmuje jedno z ostatnich miejsc wśród krajów Unii Europejskiej, jeżeli idzie o wydatki na publiczną służbę zdrowia. Jednocześnie Polacy przodują w wydatkach na prywatne ubezpieczenia zdrowotne. Niestety – zdaniem ekspertów – w tym roku nie będzie lepiej.
Europejski Urząd Statystyczny porównał kraje Unii pod względem wydatków na cele społeczne, w tym m.in. na opiekę zdrowotną.
Okazało się (nie po raz pierwszy), że Polska na szeroko rozumianą ochronę zdrowia przeznacza znacznie mniej niż wynosi średnia unijna przeznaczana na ten cel. Wydatki na cele zdrowotne stanowią 32 proc. wszystkich środków na zabezpieczenie społeczne.
Dane opublikowane przez Eurostat pod koniec ubiegłego roku nie dziwią przewodniczącego sejmowej komisji zdrowia Tomasza Latosa, posła PiS‑u.
– Od dawna mówimy o konieczności wzrostu wydatków na leczenie z 4,5 PKB [wartości wszystkich towarów i usług wytwarzanych w kraju w ciągu roku] do 6 proc. – mówi Latos.
Przypomina, że za rządów Prawa i Sprawiedliwości do Sejmu został skierowany projekt, który miał doprowadzić do podwyżki wydatków na cele zdrowotne. Niestety ze względu na skróconą kadencję parlament nie zdążył go przyjąć.
Rządząca od sześciu lat koalicja PO-PSL nigdy nie podjęła nawet próby podniesienia wydatków na sektor zdrowia.
Szef sejmowej komisji podkreśla, że PiS ma w swoim programie wzrost nakładów w tym sektorze do 6 proc. PKB.
W ocenie Latosa trzeba spojrzeć na budżet zdrowotny z szerszej perspektywy i koniecznie połączyć go z wydatkami Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej.
– Pieniądze wydane na nowocześniejsze, choć droższe procedury medyczne mogą ostatecznie skutkować niższymi wydatkami na cele socjalne. Jeżeli pacjent będzie szybciej i lepiej leczony, weźmie mniej pieniędzy z ZUS‑u – wyjaśnia.
Potwierdzają to dane Eurostatu. W sytuacji, kiedy Polska wydaje bardzo niewiele na opiekę zdrowotną, przeznacza relatywnie dużo na emerytury i renty. Stanowią one 58,1 proc. w wydatkach na cele społeczne (stawia to nasz kraj na drugim miejscu w UE).
Przy tak niskim poziomie finansowania opieki zdrowotnej oraz fatalnej polityce w tej dziedzinie nie dziwi to, że rośnie zadłużenie szpitali i wydłużają się kolejki zwłaszcza do lekarzy specjalistów.
Sytuacji nie poprawia na pewno prywatyzacja szpitali. Przeciwnie! Np. jedynemu szpitalowi w Głownie (łódzkie) grozi zamknięcie. Właściciel – Wyższa Szkoła Informatyki i Umiejętności w Łodzi – wyjaśnia, że powodem takiej sytuacji jest zapowiadane przez NFZ niższe finansowanie placówki.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Wojciech Kamiński