"Na rondzie Dmowskiego było na pewno poniżej 100 tys. ludzi, na rondzie Radosława nie było więcej niż 60 tysięcy. To duża liczba, tylko ona nie przekracza kadr partii, które ją organizują" - stwierdził Tomasz Sakiewicz, komentując to, co wydarzyło się na marszu Donalda Tuska w Warszawie. Milion był jedynie w nazwie tego wiecu.
W niedzielę w południe na Rondzie Dmowskiego w Warszawie zebrali się uczestnicy zainicjowanego przez lidera Platformę Obywatelską Donalda Tuska "Marszu Miliona Serc". Manifestanci przeszli ulicami Marszałkowską, Świętokrzyską, Jana Pawła II aż do Ronda "Radosława".
Frekwencja? Do miliona było daleko. Policja podawała nieoficjalnie, że na rondzie Dmowskiego, gdzie rozpoczął się "Marsz Miliona Serc", było jeszcze przed ruszeniem marszu 60 tysięcy osób. Według tych szacunków, ok. godziny 12.00 na trasie przemarszu było do 100 tysięcy osób.
Redaktor naczelny "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie" Tomasz Sakiewicz, komentując to, co wydarzyło się na marszu Donalda Tuska, zwrócił uwagę na frekwencję. Jak podkreślił, był plan na "milion serc", ale chyba nawet "organizatorzy w to nie wierzyli". Porównanie marszu na 100-lecie niepodległości z tym, co wydarzyło się dziś, dało druzgocące dla partii Tuska wnioski.
"Na rondzie Dmowskiego było na pewno poniżej 100 tys. ludzi, na rondzie Radosława nie było więcej niż 60 tysięcy. To duża liczba, tylko ona nie przekracza kadry partii, które ją organizują. Zmobilizowano kadry, by pokazać, że jest masowe poparcie" - powiedział Sakiewicz w rozmowie z TVP Info.
W ocenie Tomasza Sakiewicza, dwie największe partie w Polsce - rządząca i opozycyjna - "dokonały rzezi niewiniątek", czyli skonsolidowały poparcie, co może osłabić mniejsze ugrupowania, takie jak Lewica czy Trzecia Droga. Zauważył jednak, że Platforma Obywatelska zmieniła formułę marsu "z pani Joanny, na formułę wyborczą".
- To bardziej kadrowe poparcie. Duże, ale kadrowe (...) Zapisali się ci, którzy są zwolennikami Donalda Tuska. To raczej kadry, niż masowi zwolennicy. To porażka w stosunku do czerwca - stwierdził Sakiewicz.
Pierwotnie inspiracją do marszu miała być "pani Joanna", ale dziś nie było już po niej śladu. O czym to świadczy?
Jak jest potrzebna, to na sztandary, a jak jest niepotrzebna, to do kąta. Dobre traktowanie kobiet nie polega na tym, że się mówi o elemencie fizyczności kobiety, tylko na szacunku dla tych kobiet