Być może nie do końca zdajemy sobie sprawę, jak bardzo zmienił się sposób myślenia o bezpieczeństwie naszej ojczyzny. Z państwa słabego i uległego, mającego znów zostać zrównanym z ziemią jako przedmurze Niemiec, zmieniamy się w bastion wschodniej flanki Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Za czasów rządów Platformy Obywatelskiej do lamusa odeszła piłsudczykowska i giedroyciowa koncepcja, że nasz kraj dopóty jest bezpieczny, dopóki od Rosji oddziela nas kordon niepodległych państwo: od Estonii, poprzez Białoruś, po Rumunię.
Rządy PO oznaczały podporządkowanie rodzimej polityki zagranicznej interesom wiodącej dwójki Trójkąta Weimarskiego, czyli Francji i Niemiec, handlujących z Rosją. Nasz kraj nie tylko zrzekał się częściowej suwerenności, ale miał też ponosić koszty ewentualnego konfliktu zbrojnego. Jeśli budowano bazy wojskowe, to w zachodniej części kraju. Gdy likwidowano jednostki, pod pozorem oszczędności, robiono to na Mazowszu, Podlasiu i Podkarpaciu. Pełnoskalowy konflikt z Rosją uznawano za czystą abstrakcję.
Szokuje koncepcja obrony kraju. Jak ujawniają byli dowódcy, pierwszą linią obrony miała być linia Wisły. Jeśli Rosja czy Białoruś natarłyby na nasz kraj, mogłyby bez problemu zająć tereny na wschód od Wisły. Suwałki, Białystok, Lublin, Rzeszów, Zamość zostały spisane na straty. Mogłyby zostać zrównane z ziemią, a ich mieszkańcy torturowani i wymordowani, tak jak się to działo w Buczy, Irpieniu, Bachmucie i Mariupolu na Ukrainie.
O katastrofalnym stanie armii ostrzegał raport Instytutu Globalizacji pt. „Nowoczesne Wojsko Polskie czy skansen NATO”, autorstwa Marka Łangalisa. Raport z 2011 r. podsumowuje w pewnym sensie rządy Bogdana Klicha i daje obraz, jak mógłby wyglądać resort, gdyby Platforma Obywatelska wróciła do władzy. Rząd Tuska wydawał się zaskoczony agresywną postawą Rosji na Kaukazie. W dokumencie „Wizja Sił Zbrojnych RP – 2030 r.” w zasadzie wykluczano zbrojną inwazję zmierzającą do zajęcia terytorium kraju w perspektywie 20–25 lat. Polska wydawała więc na zbrojenia jak najmniej, aby tylko nie być strofowana przez NATO.
PO zostawiała Wojsko Polskie w fatalnym stanie. Rodzima armia stawała się skansenem NATO. Dominował w niej import używanego uzbrojenia, głównie z Niemiec, które było nie tylko niezdolne do wykonywania zadań bojowych, ale generowało gigantyczne koszty remontowe. Równocześnie zaniedbywano potrzeby rodzimego przemysłu zbrojeniowego. Zamykano stocznie zamiast budować w kraju. Odchodzono od zasady, że ze względu na bezpieczeństwo narodowe co najmniej połowa uzbrojenia powinna być wytwarzana w kraju.
„Od końca 2007 r., a więc dokładnie od objęcia urzędu ministra obrony narodowej przez Bogdana Klicha z Platformy Obywatelskiej, mamy do czynienia ze spadkiem udziału wydatków majątkowych w ogóle wydatków na obronę narodową. Oznacza to, że modernizacja polskiej armii została wyhamowana” – pisał Marek Łangalis.
Zakup myśliwców F-16 odbijał się czkawką. „W pierwszym roku użytkowania odnotowano ok. 1700 usterek, co dziesiąta była poważna. Na usunięcie samych awarii Polska wydała ok. 120 mln dolarów. Program obliczony do 2012 r., który miał kosztować 3,8 mld dolarów, zwiększył się do sumy 4,5 mld USD. Już w pierwszym roku został zużyty cały sześcioletni budżet na naprawy” – pisał Marek Łangalis. W marynarce wojennej i wojskach pancernych bazowano na sprzęcie wyprodukowanym w niemieckich fabrykach. Zużyty sprzęt pochłaniał krocie na remonty. Za Łabą kupowano także amunicję. Niemcy były drugim po USA kierunkiem importu uzbrojenia do Polski.
Nigdy nie zapomnę miny Mariusza Błaszczaka po wybuchu wojny na Ukrainie, gdy udał się z wizytą roboczą do Wielkiej Brytanii. Wyraz twarzy ministra obrony był zatroskany. „Musimy działać szybko, bo nie wiadomo, co się wydarzy” – można było wyczytać z oblicza ówczesnego wicepremiera. Resort musiał działać szybko, konkurując z innymi państwami, jednocześnie zapewniając stałe wsparcie dla walczącej Ukrainy. Dziś generałowie przyznają, że nikt nie zrobił więcej dla Wojska Polskiego w ostatnich latach.
To, co dzieje się w wojsku, jest swoistą rewolucją. Polska buduje największą armię lądową w Europie, aby nie dopuścić do tego, co stało się na Ukrainie. Zgodnie z art. 5 Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego każdy centymetr naszej ziemi będzie broniony z pełną determinacją. Szczególny nacisk jest położony na obronę Bramy Brzeskiej i Bramy Podlaskiej. Polska będzie także zobowiązana, wraz z pozostałymi członkami Sojuszu, do udzielenia pomocy, w razie zagrożenia, krajom bałtyckim. Państwa naszego regionu dobrze wiedzą, że w razie ataku Rosji i Białorusi będą musiały przede wszystkim radzić sobie same.
Wojsko Polskie zmienia się ze skansenu w najnowocześniejszą armię w rejonie Trójmorza. Każdego dnia jesteśmy informowani o nowych dostawach, które będą pozwalały na prowadzenie skutecznych działań wojennych, a w czasach pokoju – szkoleń, a nawet dalszej odsprzedaży. Ostatnie dni to przylot kolejnych zamówionych w Korei Płd. lekkich samolotów bojowych FA-50GF. Do końca roku będziemy dysponowali 12 takimi samolotami, a docelowo – 48.
Nasz kraj zamówił w Stanach Zjednoczonych 96 śmigłowców bojowych AH-64E Apache. Będziemy drugim po USA użytkownikiem tych maszyn na świecie pod względem ilości. Do naszych portów zawitał także pierwszy egzemplarz systemu K239PL Chunmoo, czyli Homar-K. Jest to system rakietowy, koreański odpowiednik amerykańskiego HIMARS, dodatkowo osadzony na polskiej ciężarówce Jelcz. Polska będzie miała 218 takich zestawów na podwoziach rodzimej produkcji, co w znacznym stopniu ożywi nasz przemysł zbrojeniowy, a konkretnie Zakłady Huty Stalowa Wola.
W czerwcu dotarły do nas także pierwsze abramsy. Z flotą 1366 czołgów będziemy posiadali najsilniejsze wojska pancerne w Europie. 366 maszyn zostanie kupione od Amerykanów, a 1000 – z Korei. Zastąpią one posiadane przez nas niemieckie leopardy 2, postsowieckie T-72 oraz PT-91 przekazywane Ukrainie. Ponadto otworzyliśmy w Gliwicach centrum serwisowe dla czołgów Leopard w zakładzie Bumar Łabędy.
Polska w Korei kupi także 672 samobieżne haubice K9. Co ważne, będą one produkowane, serwisowane i naprawiane w zakładach Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Jednocześnie resort obrony będzie zaopatrywał wojska pancerne w armatohaubice Krab rodzimej produkcji.
Nasze wojsko będzie stopniowo uzupełniane także o inne typy uzbrojenia – amerykańskie wyrzutnie HIMARS, najnowocześniejsze samoloty bojowe F-35. Rozbudowujemy własną flotę morską, stawiamy pierwsze kroki, jeśli chodzi o systemy satelitarne. Na ukończeniu jest już budowa jednej z najnowszych na świecie, trójwarstwowej polskiej tarczy rakietowej. Według zapewnień premiera Mateusza Morawieckiego będzie ona w pełni funkcjonalna do końca roku.
Nasz kraj staje się liderem politycznym i militarnym regionu. Odgrywamy główną rolę w Inicjatywie Trójmorza oraz Bukareszteńskiej Dziewiątce (B9), czyli grupie państw Trójmorza, które równolegle należą do NATO. To właśnie B9 ma kluczowe znaczenie w koordynowaniu pomocy dla Ukrainy oraz integracji wschodniej flanki NATO. Z kraju bezbronnego, stajemy się krajem bezpiecznym. Jako obywatele możemy odetchnąć i spać spokojnie.
Autor jest założycielem i dyrektorem Instytutu Globalizacji (www.globalizacja.org)