Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

PO chce zrobić z Polski islamską teokrację? Dawid Wildstein o sojuszu ołtarza z tronem

Platforma ma od kilku tygodni poważny problem. PiS-owi udało się narzucić w debacie wyborczej temat bezpieczeństwa, dodatkowo wzmocniony planowanym referendum oraz zawartymi w nim pytaniami o przymusową relokację migrantów i zabezpieczenie na granicy polsko-białoruskiej. Partia Tuska usiłuje delegitymizować samą ideę referendum, niemniej z racji zainteresowania społecznego, jakie wzbudzają te kwestie, jest to taktyka w znacznej mierze nieskuteczna. Chwyta się więc każdej „deski ratunku”. Jedną z nich okazują się nawróceni na Tuska katolicy, którzy, w swej wierności PO, gotowi są powiedzieć wszystko - pisze Dawid Wildstein w "Gazecie Polskiej".

Platforma ma od kilku tygodni poważny problem
Platforma ma od kilku tygodni poważny problem
Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska

Platforma dobrze wie, jak wyglądają poglądy Polaków, jeśli chodzi o kwestie migracyjne i bezpieczeństwa. Nie mogą więc na ostro przeciwstawić się w tej materii PiS-owi.

Jednocześnie nie decydują się też podjąć rzuconej przez PiS rękawicy, próbować przejąć chociaż część narracji obecnego obozu władzy w tych kwestiach, ponieważ, mówiąc kolokwialnie, mogłoby to zrazić ich mocodawców z Berlina i Brukseli. Zresztą nawet abstrahując od tej kwestii, wiedzą, że są w tej materii dla znacznej części społeczeństwa niewiarygodni. PO ma więc bardzo ograniczone pole manewru.

Co odkrył Terlikowski

Nietrudno się domyślić, w jaki sposób Platforma będzie próbowała zneutralizować niewygodną dla siebie kwestię referendum. Poza wspomnianą już próbą delegitymizacji samej jego idei (kuriozalny zupełnie Tusk, oświadczający, że oto on odwołuje referendum), Platforma po raz kolejny usiłuje przedstawić PiS jako najbardziej proemigrancką z partii. Skrajny absurd tej narracji ogranicza jednak w znacznej mierze jej skuteczność, co więcej, w żaden sposób nie odnosi się ona do bieżących kwestii związanych z relokacją czy hybrydowymi atakami Putina na naszą wschodnią granicę. Swego czasu PO mogłaby starać się wykorzystać, dla wzmocnienia i uprawdopodobnienia wspomnianego przekazu, Konfederację, oddając jej swoje media, pozwalając brylować w najróżniejszych Onetach, TVN-ach czy pompując jej przekaz w internecie.

Niemniej odkąd się okazało, że partia Mentzena zaczęła pożerać elektorat Platformy, taktyka ta stała się zbyt ryzykowna. Próbują jednak użyć innej retoryki, żeby neutralizować narrację PiS, samemu nie zajmując stanowiska. Tutaj wchodzi do gry „katolicki publicysta” Terlikowski. Nasz nowo nawrócony na Tuska katolik postawił sprawę jasno. Przytoczmy jego słowa: „Trzecie pytanie referendalne to ważny test na chrześcijaństwo Polaków” oraz „Mocna odpowiedź, w dzisiejszych czytaniach mszalnych, na pytanie referendalne zadane przez PiS. »On wymierza sprawiedliwość sierotom i wdowom, miłuje cudzoziemca, udzielając mu chleba i odzienia«”. Przytoczmy też, dla przypomnienia, jak właściwie brzmi trzecie z pytań referendalnych, które taką grozą przejmuje Terlikowskiego: „Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?”. Nie jest to pytanie o nasz ogólny stosunek do cudzoziemców, tylko o konkretną dyrektywę unijną.

Oczywiście można mieć najróżniejsze odpowiedzi na to pytanie referendalne. Można uznać, że przymusowa relokacja to najgorsze zło albo odwrotnie, że Polska powinna tu wykazać solidarność, inaczej czeka nas ostracyzm w UE i szereg innych problemów. Można też postrzegać napływ migrantów jako piękny proces wzbogacania i ukulturowienia naszego społeczeństwa. W końcu, można też uznać, że sposób, w jaki PiS sformułował to pytanie, jest niewłaściwy i wprowadza w błąd oraz wykazać, dlaczego. Tyle że nie do tego typu dyskusji potrzebny Platformie jest Terlikowski.

Biblia wspiera Platformę

Innymi słowy Terlikowski dokonał fundamentalnego odkrycia teologicznego – Biblia wspiera przymusową relokację migrantów w formie proponowanej przez obecne instytucje unijne. Przyznacie Państwo, że robi to wrażenie? Cel, jaki stoi przed Terlikowskim, jest oczywisty. Zastąpić dyskusję szantażem moralnym, histerią i wrzaskiem.

Pamiętajmy przy okazji, że takich jak Terlikowski jest multum. Jest on wyjątkowy nie z racji poglądów, lecz tego, że bardziej niż reszta musi się przed PO i jej salonami wykazać, dlatego jest wyraźniejszy. Wciąż ciąży na nim odium faktycznie paskudnych i agresywnych wypowiedzi o gejach i kobietach. Zadaniem Terlikowskiego jest wiec odarcie kwestii poruszanych w referendum z polityczności, zrobienie z tego wyboru emocjonalnego i moralnego, więcej, wyboru między tym, czy jesteś dobrym człowiekiem czy nie. Dodatkowo ubiera to w szaty religijne, żeby, na ile się da, jeszcze mocniej w tym wymiarze uderzyć w PiS. Warto zwrócić uwagę na perfidię tego typu argumentów. Już uczciwiej by było, gdyby Terlikowski i jemu podobni wprost przyznali się do swoich sympatii politycznych, ogłosili, że ich przekonania na temat obecnej sytuacji w Polsce powodują, że agitują za partią Tuska. Przecież mają do tego prawo. Tyle że coś takiego im nie wystarcza. Muszą być jeszcze ostrzejsi, uderzać jeszcze mocniej. Jest to szczególnie widoczne w wypadku Terlikowskiego. On nawet nie twierdzi, że bycie katolikiem zmusza do przeciwstawiania się polityce PiS i wspierania PO.

Nie, nasz nawrócony na Platformę „autorytet” wprost ogłasza, że jest to zawarte w samej literze Pisma Świętego. Już Biblia przewidziała ten konflikt i to, po której stronie winien stać wierzący. W teorii Terlikowski mógłby odwoływać się do nauczania Kościoła i próbować tam odnajdywać argumenty za PO, tylko że to nie wystarczy. Po pierwsze, Platforma traktuje polski Kościół wrogo, więc byłoby to odwołanie do niewłaściwego autorytetu. Po drugie, chodzi o maksymalizację histerii, szantażu moralnego wymierzonego w PiS, jak największe „napompowanie” go skrajnymi emocjami. W tym wymiarze radykalizm Terlikowskiego, który w Biblii odnajduje przykazanie słuchania się Brukseli w kwestii przymusowej relokacji migrantów, jest idealny. Trudno sobie wyobrazić coś mocniejszego. Terlikowski nie ma innego wyboru. Tylko w taki sposób jest on atrakcyjny dla dyskursu politycznego PO. Dlatego możemy być pewni, że to nie ostatni jego występ tego typu.

Nieważny uchodźca, ważny Tusk

Dlatego, niezależnie od tego, jak groteskowo to brzmi, w najbliższych miesiącach najróżniejsi Terlikowscy odkryją w Piśmie Świętym jeszcze wiele bardzo ciekawych „mądrości”. Wszystko zależy tylko od tego, jaki temat narzuci PiS w debacie publicznej oraz jakie oczekiwania będzie miała Platforma. Czy będzie to adopcja dzieci przez pary jednopłciowe (ewentualnie śluby), czy kwestie ekologiczne, ekonomiczne, wojskowe bądź związane z integracją europejską, nasi dzielni egzegeci Pisma Świętego na pewno odkryją, że już w Biblii sprzeciwiano się PiS i pochwalano podejście PO. Warto zauważyć, z jak radykalnym mamy tu do czynienia sojuszem ołtarza z tronem (czyli z potężną, jak na warunki polskie, siłą polityczną). Terlikowski wysnuwający konkretne ustawodawstwo z Pisma, i z podejścia do niego robiący „test” religijny, to nie tylko upiorny i durny szantaż, ale też pomysł rodem z jakiejś formy teokracji. Tym się najczęściej kończy ten słynny „kościół otwarty”, prowadząc do upolitycznienia bez porównania większego, niż w tym „strasznym”, tradycyjnym Kościele (który przecież też ma swoje niemałe grzechy w tej materii). Okazuje się, że twój stosunek do referendum pokazuje, czy jesteś chrześcijaninem. Więcej, to, ile osób odpowie po myśli Terlikowskiego (czyli Tuska), wskaże nam, czy jesteśmy narodem chrześcijańskim.

Konkretne, jak najbardziej praktyczne ustawodawstwo staje się wyrazem boskiej woli, a ten, który je odrzuci, odrzuci tym samym Terlikowskiego, Tuska i Objawienie, wprost działając przeciw boskiej woli… bo uważa, że sankcje za sprzeciw wobec brukselskiej idei relokacji są prawnym absurdem. Gdyby zacząć używać wobec Terlikowskiego równie agresywnego i histerycznego języka, jakim on mówi do swoich oponentów, można byłoby zadać pytanie, czy Tusk chce, za pomocą Terlikowskich, zrobić z Polski teokrację taką, jak w niektórych państwach islamskich? Na koniec warto zauważyć, że mimo ciągłego odwoływania się do losu uchodźców, są oni w tej narracji najmniej istotni. Przecież zarówno akceptacja przymusowej relokacji, jak i złagodzenie polityki w sprawie granicy polsko-białoruskiej tylko zachęcą Putina i Łukaszenkę do zwiększenia hybrydowych ataków na nas. To zaś z konieczności będzie się wiązać z radykalnym wzrostem trupów, które już na zawsze zostaną w tamtych lasach, zresztą tylko tego chcą ci dwaj dyktatorzy. Tyle że to ostatnie, co obchodzi PO czy Terlikowskich. Oni mają inne, bardzo konkretne zadanie. I to, jaki naprawdę będzie los tych biedaków, sprowadzanych przez wschodnie satrapie na naszą granicę, jest ostatnią rzeczą, jaką się przejmują.

 

 

 



Źródło: Gazeta Polska

Dawid Wildstein