- Rosyjskie służby miały z pewnością możliwość likwidacji Prigożyna zaraz po jego buncie w czerwcu. Dlaczego to trwało aż dwa miesiące? Chodziło o przygotowanie do w miarę bezbolesnego przejęcia i Grupy Wagnera, i innych spółek związanych z Prigożynem - powiedział Grzegorz Kuczyński, ekspert ds. rosyjskich z Warsaw Institute, w rozmowie z portalem Niezalezna.pl.
Rosawiacja, czyli rosyjska agencja transportu lotniczego, potwierdziła wczoraj wieczorem, że na pokładzie samolotu, który rozbił się w obwodzie twerskim na zachodzie Rosji, był szef najemniczej Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn i jego "prawa ręka" Dmitrij Utkin, pseudonim "Wagner".
Agencja opublikowała listę nazwisk siedmiu pasażerów i trojga członków załogi, którzy lecieli Embraerem z Moskwy do Petersburga. Na liście znajdowali się Prigożyn i Utkin. Wcześniej rosyjskie ministerstwo ds. sytuacji nadzwyczajnych poinformowało, że zginęły wszystkie osoby podróżujące samolotem.
Na miejscu zdarzenia odnaleziono telefon należący do Prigożyna - przekazała katarska telewizja Al-Dżazira, powołując się na informatorów związanych z Grupą Wagnera.
Nie jest znana bezpośrednia przyczyna katastrofy. Pojawiły się spekulacje o zestrzeleniu maszyny przez obronę przeciwlotniczą lub wybuchu na pokładzie.
O to, dlaczego - zakładając, że faktycznie był to zamach i Putin kazał zabić Prigożyna - prezydent Rosji tyle czekał, żeby się z nim rozprawić, zapytaliśmy Grzegorza Kuczyńskiego, eksperta ds. rosyjskich z Warsaw Institute. Nadarzyła mu się okazja, czy był jakiś inny powód?
- Wydaje mi się, że to była kwestia przygotowania do przejęcia całej schedy po Prigożynie. Oczywiście rosyjskie służby miały z pewnością możliwość likwidacji Prigożyna zaraz po jego buncie w czerwcu. Dlaczego to trwało aż dwa miesiące? Chodziło o przygotowanie do w miarę bezbolesnego przejęcia i Grupy Wagnera, i innych spółek związanych z Prigożynem
- mówi Kuczyński, dodając, iż "trzeba też pamiętać o tym, że być może czekano na to, by w jednym miejscu znalazł się nie tylko Prigożyn, ale też czołowi komendanci wierni wobec Prigożyna".
- Zwracam uwagę nie tylko na wielce prawdopodobną śmierć Prigożyna, ale też właściwie całego ścisłego kierownictwa Grupy Wagnera. Więc w ten sposób tak naprawdę ucięto głowę tej formacji, tak naprawdę eliminując ryzyko jakichś niekorzystnych, z punktu widzenia reżymu, działań najemników po ewentualnej śmierci samego tylko Prigożyna
- wskazał.