Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Cierpienia dzieci w samorządowym ośrodku. Burza po naszej publikacji

Po naszej publikacji, w której opisywaliśmy sytuację w ośrodku dla dzieci "Pałac Kamieniec" w Zbrosławicach na Śląsku, gdzie prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie znęcania się nad dziećmi przez personel - rozpętała się burza medialna. Wracamy do tematu!

W Pałacu Kamieniec znęcano się nad niepełnosprawnymi dziećmi
W Pałacu Kamieniec znęcano się nad niepełnosprawnymi dziećmi
Tomasz Górny (Nemo5576), CC BY-SA 3.0 <https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0>, via Wikimedia Commons

W lipcu opisywaliśmy sytuację w ośrodku dla dzieci "Pałac Kamieniec" w Zbrosławicach, gdzie zmiany kadrowe przyczyniły się prawdopodobnie do ucieczek dzieci, ich samookaleczania się, połykania ostrych przedmiotów. Prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie znęcania się nad dziećmi przez personel - rozpętała się burza medialna. W publikatorach Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach, w którego gestii jest ośrodek, obraz jest zgoła odmienny. Ośrodek jest dobrze zarządzany, a nowy prezes Zbigniew Bajkowski, związany z PO - to mąż opatrznościowy placówki. Chociaż w lipcu br. samorząd województwa w rozmowie z nami przyznał, że placówka wymaga reorganizacji... Wracamy więc do tematu, by pokazać prawdę na ten temat.

To jedyna tego typu placówka w Polsce

OLR "Pałac Kamieniec" pod Tarnowskimi Górami ma ok. 60 miejsc dla dzieci z problemami psychiatrycznymi. Prokuratura Okręgowa w Gliwicach prowadzi dwa postępowania w sprawie ośrodka o znęcanie się przez personel nad podopiecznymi. Jedno jest z 2021 r. Drugie wszczęto w 2023 r. W ośrodku przyjmowani są pacjenci z różnymi rozpoznaniami: chorobami psychicznymi, upośledzeniem umysłowym, całościowymi zaburzeniami rozwojowymi. Najczęściej dzieci, które przebywają w ośrodku, mają ukończony proces diagnozowania lub intensywnego leczenia i nie wymagają już dalszej hospitalizacji, ale ich stan zdrowia nie pozwala na przebywanie w dotychczasowym środowisku. W dużej części pacjentami są małoletni pochodzący z placówek wychowawczych, takich jak domy dziecka - lub z rodzin zastępczych, których rodzice są pozbawieni lub ograniczeni we władzy rodzicielskiej. Dla wielu pacjentów ośrodek spełnia funkcję domu, przebywają tam przez wiele lat, czasem do pełnoletności. To jedyna tego typu placówka w Polsce.

Pielęgniarki zaproponowały nastolatkowi... ciżemki

- Sytuację placówki obserwuję od grudnia 2020 r., wtedy trafił tu mój siostrzeniec - mówi nam Sylwia Rutka z Płocka. - Od początku były tam problemy, sytuacja poprawiła się na kilka miesięcy, gdy placówką zarządzała pani Anna Somiak, a teraz z powrotem wrócono do starych metod. To ośrodek dla dzieci, nie zakład penitencjarny. Tymczasem dzieciom zabiera się telefony komórkowe, niby dla ich dobra, by nie serfowały po Internecie i nie grały w gry, bo to je negatywnie pobudza. Gdy zrobiłam dla mojego podopiecznego paczkę, personel jej nie podał chłopcu, prezent wrócił do mnie. W środku były tylko słodycze. Gdy Piotrek miał przyjechać do mnie na przepustkę, nie miał nawet normalnych butów. Pielęgniarki zaproponowały nastolatkowi... ciżemki.

Dzieci mają wspólną odzież

Jeszcze bardziej drastyczny obraz wyłania się z opowieści Jolanty Pasek, opiekunki prawnej Kasi i Witolda, przebywających w ośrodku. Dzieci zgłosiły, że personel zabrał im telefony komórkowe i nie mogą skontaktować się z panią Jolantą. Wyznaczony przez personel telefon, tzw. budka telefoniczna, z którego dzieci mogą dzwonić do opiekunów, znajduje się tuż przy pokoju socjalnym i niedawno był nieczynny przez kilka tygodni. Kasia i Witek też nie dostali paczek ze słodyczami i zabawką sensoryczną, które Jolanta Pasek im przygotowała.

- Gdy byłam u dzieci zgodnie z "Regulaminem odwiedzin" stworzonym przez nowego prezesa Zbigniewa Bajkowskiego, mnie też pielęgniarka kazała oddać telefon komórkowy do depozytu. Pewnie chodzi o to, by nie upubliczniać informacji na temat tego, co się tam dzieje. A dzieje się źle! To ośrodek dla dzieci, a nie placówka psychiatryczna z podwyższonym rygorem czy więzienie. Dzieci mają w pokojach tylko łóżka, zabrano im rzeczy osobiste, chodzą we wspólnej odzieży, nawet bieliźnie. To karygodne! W ośrodku wymieniono łóżka. Te poprzednie tapczaniki przywodziły na myśl dom. Były kupione za czasów pani prezes Somiak. Nowe łóżka to łóżka typowo szpitalne. No i mogą ewentualnie posłużyć, by dzieci wiązać w pasy - podkreśla Jolanta Pasek.

Kolejna rzecz: dzieci nie posługują się zastawą stołową. Została ona wyeliminowana. Zostały tylko miski i łyżki.

- Dzieci po opuszczeniu ośrodka powinny się socjalizować z otoczeniem. Jak będą w domu przy bliskich jeść obiad, skoro nie umieją posługiwać się nożem i widelcem? Już nie mówię o pójściu do restauracji. Dzieci powinny nauczyć się takich rzeczy właśnie w czasie pobytu w ośrodku - ocenia Jolanta Pasek.

Sprawą ośrodka od kilku miesięcy zajmują się 3 działaczki społeczne Marta Święcicka, przewodnicząca Klubu "GP" Gliwice, i dwie członkinie klubu Anna Somiak oraz Maria Ożga. To dzięki ich działaniom Urząd Marszałkowski w Katowicach przyznał się w lipcu br., że popełniono błędy w zarządzaniu ośrodkiem, choćby zastępując stały personel firmami zewnętrznymi.

Ale to było w lipcu. Teraz publikatory samorządu województwa pękają w szwach od materiałów na temat tego, że placówka jest prowadzona dobrze. Zwłaszcza nowy prezes OLR "Pałac Kamieniec" Zbigniew Bajkowski jest przedstawiany jako człowiek, który dba o najmłodszych i chce dla nich jak najlepiej.

Brud i wszawica

"Stan sanitarno-epidemiologiczny w placówce był katastrofalny. Ośrodek w Kamieńcu został dotknięty przytłaczającym brudem, dzieci cierpiały z powodu wszawicy, spały na zniszczonych łóżkach, często niewłaściwie dopasowanych do ich wzrostu, a pościel była zniszczona i stara. Emocjonalny stan najmłodszych był skrajnie niestabilny, co prowadziło do ryzyka autoagresji, wzajemnej agresji między dziećmi, a także agresji wobec opiekunów" – czytamy wypowiedź Zbigniewa Bajkowskiego, prezesa OLR „Pałac Kamieniec” w portalu "Dwa kwadranse", którego wydawcą jest samorząd województwa śląskiego.

Zbigniew Bajkowski dodaje w publikacji, że podopieczni byli niewłaściwie żywieni, bo przyjęta stawka żywieniowa była zbyt niska, uniemożliwiając zakup zdrowych oraz różnorodnych produktów: "Jeśli chodzi o wyżywienie, dokonaliśmy drastycznych zmian. Wycofaliśmy wysoko przetworzoną żywność, która wcześniej dominowała w jadłospisie. Przede wszystkim zdecydowanie zwiększyliśmy dzienną stawkę żywieniową, dzięki czemu dzieci mają urozmaicone posiłki, bogate w warzywa i owoce. Redukcja zawartości cukru w codziennej diecie była dla nas priorytetem. Radykalnie ograniczyliśmy dostęp do słodyczy, którymi wcześniej dzieci były przekarmiane" - dodaje Zbigniew Bajkowski.

Tłumaczy też, że "po objęciu kierownictwa ośrodka przez pewien okres musiał stawić czoła sytuacjom, w których dzieci, będąc silnie pobudzone, usiłowały sobie zrobić krzywdę, przede wszystkim poprzez samookaleczanie. Głównymi przyczynami tego były pozostałości po nieodpowiednich relacjach, jakie miały miejsce między zwolnionym personelem a dziećmi, oraz dostęp dzieci do urządzeń i rozrywek, które prowokowały ich pobudzenie, a nawet agresję".

To kłamstwo i manipulacje

- To kłamstwo i manipulacje - denerwuje się Maria Ożga, która jest także radną powiatu tarnogórskiego, co oznacza że kontrolowanie placówki działającej na tym terenie należy do jej obowiązków. - Jeśli prezes Bajkowski zastał ośrodek po poprzednikach w tak katastrofalnym stanie jak opisuje, czyli po zarządzaniu nim m.in. przez Annę Somiak, czemu nie zgłosił tego w prokuraturze, NFZ czy w samorządzie powiatowym, a te instytucje podjęłyby działania w sprawie. A nie zrobił tego! Dalej: skoro "stare" łóżka dla dzieci były niedopasowane, czemu nie kupiono nowych materaców? Poza tym, czy eliminowanie dzieciom z diety słodyczy wystarcza, by dzieci czuły się dobrze psychicznie? Anna Somiak pozwalała dzieciom, by same kupowały sobie coś słodkiego w sklepiku, to dobry sposób na socjalizację. Ośrodek był otwarty, prowadzono tam nowoczesną psychiatrię i terapię, prezes Bajkowski zespół specjalistów po prostu zwolnił. Leczenie dzieci nie może polegać na podawaniu im tylko bardzo mocnych leków i traktowaniu jak więźniów.

Bez komentarza!

W mediach społecznościowych na profilu Zbigniewa Bajkowskiego jest widoczne logo "Platformy Obywatelskiej". Bajkowski ubiegał się też o mandat radnego z tej partii. W "Kamieńcu" otrzymał funkcję w maju br. krótko po tym, jak marszałek śląski Jakub Chełstowski, wraz z kilkoma radnymi, przeszedł na stronę opozycji. Wcześniej był związany z Prawem i Sprawiedliwością. Marszałek Chełstowski teraz reprezentuje związany z KO - Ruch Samorządowy "Tak! dla Polski". Gdy zapytaliśmy Sławomira Gruszkę, rzecznika prasowego UM w Katowicach, czy zwolnienie pani Somiak i powołanie pana Bajkowskiego to sprawa polityczna, nie otrzymaliśmy na to pytanie odpowiedzi. Teraz zapytaliśmy prezesa Bajkowskiego, czy jego awans to sprawa polityczna, ale także nie dostaliśmy odpowiedzi. A teraz Borys Budka, przewodniczący Klubu Parlamentarnego PO w najnowszym tweecie narzeka, że Prawo i Sprawiedliwość ograniczyło psychiatrię dziecięcą... Ale politycznej sprawy "Kamieńca" dla nas też nie skomentował...

 

 



Źródło: niezalezna.pl

Agnieszka Kołodziejczyk