Tomasz Duklanowski nie dopuścił się zniesławienia marszałka województwa zachodniopomorskiego Olgierda Geblewicza - orzekł sąd. Sprawa pedofila z Platformy Obywatelskiej i głośnych publikacji na ten temat trafiła na wokandę, ale sąd nie dopatrzył się przestępstwa ze strony dziennikarza i sprawę umorzył. Chodzi m.in. o artykuł w Gazecie Polskiej Codziennie. Dotarliśmy do kulis tej sprawy. Jak sąd uzasadniał swoją decyzję?
Marszałek województwa zachodniopomorskiego Olgierd Geblewicz wytoczył Tomaszowi Duklanowskiemu proces o zniesławienie: złożył prywatny akt oskarżenia, oskarżając go o to, że "czynem ciągłym w postaci wielu zachowań", tj. m.in. wpisów na Twitterze czy artykułów w Radiu Szczecin i Gazecie Polskiej Codziennie, pomówił go o takie postępowanie, które miało go poniżyć w opinii publicznej i narazić na utratę zaufania potrzebnego na zajmowanym stanowisku.
Sprawa dotyczy oczywiście pedofila z Platformy Obywatelskiej Krzysztofa F. i wielu publikacji na jego temat. Sąd Rejonowy Szczecin-Centrum, jak już informowaliśmy w Niezalezna.pl, umorzył postępowanie. Czas poznać kulisy tej sprawy.
Sąd umorzył sprawę, wskazując, że o zniesławiającym charakterze przekazywanych wiadomości nie decyduje subiektywne odczucie osoby pomawianej, lecz obiektywna ocena - stwierdzenie, czy w świetle ocen społecznych mamy do czynienia z zarzutem zniesławiającym. W ocenie sądu, aby zaistniało przestępstwo zniesławienia, nie jest wystarczające nieprawdziwe sformułowanie, a konieczne jest, by w świetle ocen społecznych mogło ono poniżyć pokrzywdzonego lub narazić na utratę zaufania potrzebnego do pełnienia danego stanowiska.
Analiza dołączonych do aktu oskarżenia artykułów wskazuje, że czytelnik mógł się z nich dowiedzieć, że pracownik zatrudniony w Urzędzie Marszałkowskim województwa zachodniopomorskiego i pełnomocnik marszałka został skazany za przestępstwo pedofilii. Uważniejszy czytelnik mógł jednak dostrzec, że o ile w tytułach brak jest określenia "były", to w ich treści zastosowany jest czas przeszły. Ponadto w treści artykułu z 30 grudnia 2022 r. wprost wskazano, że Krzysztof F. został zwolniony
Sąd stwierdził, że "wbrew twierdzeniom oskarżyciela, w artykułach nie napisano, że czyny pełnomocnika miały związek z jego zatrudnieniem w urzędzie, a jedynie, że oskarżony zajmował się uzależnieniami, a został skazany m.in. za udzielenie narkotyku".
- Sytuacja ta nie oznacza wykorzystania zajmowanego stanowiska do przestępstwa, a w artykułach nie podano dodatkowych okoliczności, które wskazywałyby na tego rodzaju powiązanie. Co więcej, to co napisano w omawianej części, polega na prawdzie. Nie sposób jest więc twierdzić, że poinformowanie o tym, za co został skazany Krzysztof F. i wskazanie na to, czym się zajmował w pracy w urzędzie, może być zasadnie ocenione jako zniesławienie osoby zarządzającej tym urzędem - czytamy w sądowym uzasadnieniu.
Jak ustalił sąd, w analizowanych artykułach "nie napisano również, że marszałek województwa zachodniopomorskiego nie podjął odpowiednich działań wobec Krzysztofa F., a jedynie, że brał udział w zmowie milczenia dotyczącej jego osoby".
Sąd uznał, że Duklanowski w swoich publikacjach nie wskazał, że Geblewicz po powzięciu wiedzy o pedofilskim przestępstwie Krzysztofa F. nie podjął działań, a jedynie, że nie upublicznił tego faktu. Jednocześnie sąd uznał, że pracodawca czy osoba reprezentująca daną osobę, nie ma wpływu na zachowanie pracownika i nie może być negatywnie oceniana za to, że dany pracownik, w tym przypadku Krzysztof F., dopuścił się przestępstwa.
- Określenie braku poinformowania opinii publicznej "zmową milczenia" jest nieadekwatne, aczkolwiek opinia publiczna dopuszcza używania przez dziennikarzy barwnych i zwracających uwagę zwrotów, nawet jeżeli są częściowo przekoloryzowane - napisano.
Konkluzja: brak podstaw od prowadzenia postępowania karnego, gdyż zachowanie Tomasza Duklanowskiego nie wypełniło znamion czynu zniesławienia. Olgierd Geblewicz przegrał i został obciążony kosztami procesu.