Pożar zaczął się oczywiście od samochodu elektrycznego i szybko ogarnął inne pojazdy. Jeśli jednostka zatonie, Holendrom grozi katastrofa ekologiczna. W USA, aby poradzić sobie z pożarem tesli, strażacy musieli zużyć 45 tys. litrów wody, to ponad 20 razy więcej niż w przypadku tradycyjnego auta. Jako że na pokładzie Fremantle Highway znajduje się blisko 500 elektryków, akcja gaśnicza może trwać jeszcze wiele dni. Już wiemy, że jest bardzo trudna. Okazuje się więc, że auta elektryczne nie są tak ekologiczne, jak się nam wmawia. Z pewnością trzeba nad nimi jeszcze dużo popracować, zanim staną się masowe.