UE stoi przed poważnym wyzwaniem i musi dać wyraźny sygnał, że nie zgadza się na szantażowanie Ukrainy. Premier Donald Tusk wewnątrz Unii Europejskiej powinien dążyć do twardych rozmów z Rosją - mówi w rozmowie z portalem niezalezna.pl Jarosław Kaczyński. Tylko u nas pierwszy wywiad prezesa PiS po powrocie z Ukrainy, gdzie był w minioną niedzielę.
Prezydent Bronisław Komorowski zwołał Radę Bezpieczeństwa Narodowego, następnie nie wpuścił reprezentanta Prawa i Sprawiedliwości. Jak pan ocenia takie posunięcie?
Od początku mieliśmy świadomość, że jest to przedsięwzięcie o charakterze propagandowym i dlatego nie widziałem powodu, by w tej propagandzie prezydenta uczestniczyć. Pomimo, iż za obecnej prezydentury, RBN to ciało całkowicie fasadowe, co zresztą się potwierdziło, udał się tam Ryszard Czarnecki, ponieważ sprawa jest niezmiernie ważna dla Polski. Ryszard Czarnecki jest bardzo dobrze poinformowany o sytuacji na Ukrainie. Dziś wrócił z Kijowa, w dalszym ciągu jest tam Adam Lipiński i byliśmy gotowi przekazać wszelkie niezbędne informacje. Byliśmy gotowi wspomóc prezydenta w tej sprawie, choć zdawaliśmy sobie sprawę, że chodziło mu o coś innego niż merytoryczne omówienie sytuacji na Ukrainie.
W dniu pańskiej wizyty na Ukrainie nastawienie rządu wrogiego, które reprezentował Radosław Sikorski rzucający gromy na „skorumpowaną ukraińską gospodarkę” na którą nas nie stać, zmieniło się o 180 stopni i wieczorem premier Donald Tusk publicznie panu dziękował i wzywał do „zjednoczenia Polaków”.
Jest potrzebna zgoda, ale i poważna debata w Polsce w tej sprawie. Jesteśmy gotowi do jedności, jednak jedność nie może być mechaniczna, sztuczna. Zgłosiliśmy wniosek o sejmową uchwałę i dyskusję w parlamencie. Mam nadzieję że taka debata doprowadzi do głębokiej weryfikacji całkowicie błędnej polityki zagranicznej, jaka jest prowadzona przez rząd Donalda Tuska, której symbolem jest minister Radosław Sikorski. Wspomnę chociażby wycofanie się w 2009 r. z polityki nazwanej – skądinąd błędnie – polityką jagiellońską. Na szczęście obserwujemy w tej chwili gotowość do pełnego wsparcia sił ukraińskich które chcą by Ukraina szła na Zachód, nie na Wschód. Ta postawa wymaga weryfikacji. Przede wszystkim potrzeba działań merytorycznych, nie propagandowych.
Jakie działania nazywa pan działaniami merytorycznymi?
Choćby zgodne podjęcie przez Sejm uchwały w tej sprawie i tym samym zdecydowane wsparcie ukraińskich dążeń proeuropejskich. Jeżeli dodatkowo polska dyplomacja podjęłaby realne przedsięwzięcia wspierające np. inicjatywę wysłanników Parlamentu Europejskiego Aleksandra Kwaśniewskiego i Pata Coxa, to moglibyśmy wpłynąć na sytuację na Ukrainie. Jest to również obowiązek premiera Donalda Tuska który wewnątrz Unii Europejskiej, powinien dążyć do twardych rozmów z Rosją.
Wyjazd premiera Tuska na Ukrainę zostałby odebrany jako ingerencja w wewnętrzne sprawy Ukrainy.
Nie wymagam od Donalda Tuska wyjazdu na Ukrainę. Ma jednak możliwości rozmów z partnerami w Europie. To jest zadanie premiera, inaczej jego bierność będzie znaczyć, że jest człowiekiem z którym w Europie nikt się nie liczy. Jeśli chodzi o ministra Sikorskiego to nikt nie żądał żeby od początku był na Majdanie, jednak już teraz powinien być w Kijowie i rozmawiać z władzami ukraińskimi.
Jakie są możliwość Unii Europejskiej?
UE stoi przed poważnym wyzwaniem i musi dać wyraźny sygnał, że nie zgadza się na szantażowanie Ukrainy przez Rosję. Tak potężna instytucja międzynarodowa musi być w stanie reagować w takich sytuacjach.
W piątek w Wilnie szefowie państwa prowadzili rozmowy z Wiktorem Janukowyczem. Nie jest za późno na zmianę decyzji?
Nigdy nie jest za późno. UE musi wysłać wyraźny sygnał Rosji: Jak będziecie tak działać, to i my wyciągniemy konsekwencje. Potrzebne jest odejście od realizacji partykularnych interesów na rzecz podmiotowej polityki europejskiej w stosunku do Rosji. Unijna minister spraw zagranicznych Catherine Ashton już dawno powinna być na Ukrainie i prowadzić rozmowy. Nie możemy w UE udawać że nic się nie dzieje, tym samym dając Rosji pełne przyzwolenie na kontrolowanie sąsiadów. Jak na razie Władimir Putin to zróżnicowanie wewnątrz Unii wykorzystuje koncertowo.
Premier Federacji Rosyjskiej wygrał tą ukraińską rozgrywkę?
Oczywiście że Putin w tym momencie zyskuje, ale przede wszystkim przed Unią stoi poważna próba. UE będzie nic nie znaczącym zbiorem państw, albo będziemy prowadzić realne działania polityczne. Gdyby Unia Europejska wystąpiła dziś z poważną ofertą polityczną jest szansa na zwrot w tej sprawie.
Czy Ukraina ma jedynie wybór między Unią Europejską a Rosją?
Nie ma trzeciej drogi. Biorąc pod uwagę uwarunkowania geopolityczne Ukrainy oraz uwarunkowania gospodarcze większego wyboru nie mają. Są w gorszej sytuacji geopolitycznej niż Polska. Rosja ich otacza niemalże ze wszystkich stron. Poza tym jest wielowiekowa tradycja przynależności do Rosji. Proszę zwrócić uwagę, że na początku lat dziewięćdziesiątych Rosja wycofywała się o wiele łatwiej z krajów które nigdy jej nie podlegały takich jak Węgry czy Czechosłowacja.
Jak pan ocenia akty agresji ze strony służb, funkcjonariuszy czy słynnych „band” które grasują i biją np. dziennikarzy?
Doszło do licznych aktów agresji, jednak działania zbiorowe, takie jak pełna pacyfikacja, rozpędzenie demonstrantów czy stan wyjątkowy – to wymaga użycia wielkich sił. Takie działanie oznaczałoby że Janukowycz jest już pod pełną kontrolą Rosji.
Siłowe rozwiązanie jest na rękę Rosji?
Z pewnością. Jeśli prezydent Janukowycz się na to zdecyduje będzie trudno się wyrwać z rąk Putina. On tego nie chce, bo całkowita zależność od Rosji nie gwarantuje kontynuacji jego władzy. Oligarchowie ukraińscy również mają świadomość że u siebie to oni kontrolują państwo. W Rosji to władza kreuje i kontroluje oligarchów, potrafi też ich zamknąć w łagrze.
Wywiad z Jarosławem Kaczyńskim w całości w "Gazecie Polskiej Codziennie"