"Ten serial, który jest pokazywany w telewizji, pokazuje dlaczego ten strach jest i w jakiejś mierze jest uzasadniony" - tak o emocjach, jakie wśród polityków opozycji wywołał serial Sławomira Cenckiewicza i Michała Rachonia "Reset" mówił dziś wicepremier Jarosław Kaczyński.
Prezydent Andrzej Duda, zgodnie z zapowiedzią, skierował do Trybunału Konstytucyjnego, w trybie kontroli następczej, wniosek o zbadanie zgodności z konstytucją niektórych przepisów ustawy o komisji do spraw zbadania wpływów rosyjskich. Sejm znowelizował ostatnio ustawę, ale opozycji wciąż się ona nie podoba.
Rosyjskie wpływy już pokazuje serial "Reset" Sławomira Cenckiewicza i Michała Rachonia. Dwa odcinki już wyemitowano, mają one świetną oglądalność i wywołały sporo emocji w środowisku Platformy Obywatelskiej. Mówił o nim prezes PiS Jarosław Kaczyński w "Gościu Wiadomości".
Opozycja totalna jest, a strach też jest i sądzę, że wielki strach w tym przypadku. Ten serial, który jest pokazywany w telewizji, pokazuje dlaczego ten strach jest i w jakiejś mierze jest uzasadniony. Nie wiem co będzie dalej. Film to film, a stwierdzenie pewnych faktów w sposób oficjalny przez organ, który działa w imieniu państwa, to zupełnie inna kwestia.
"Oni od 30-przeszło lat uważają, że Polak powinien być źle poinformowany. Powinien nie wiedzieć, czy ktoś był agentem czy nie "to nie wasza sprawa". To sprawa obywateli! W USA często te badania idą niesłychanie daleko. U nas po prostu Polak ma być przedmiotem manipulacji, oszustwa, kłamstwa. My nie chcemy oszustwa, kłamstwa, chcemy pokazać na dokumentach jak było, jak bardzo Polacy powinni uważać przy urnie wyborczej, kogo naprawdę popierają" - stwierdził prezes PiS.
Do czego reset z Rosją doprowadził? - zapytano Jarosława Kaczyńskiego.
- Było to życzenie niemieckie, a chodziło też w wielkiej mierze o osobiste interesy. Donald Tusk miał być dużym misiem, miał być politykiem w UE, a bez poparcia Niemiec było to całkowicie niemożliwe. To jeden aspekt sprawy, były też prawdopodobnie inne. Ta komisja ma ustalić jakie - odpowiedział wiceszef rządu.