Klubowicze "Gazety Polskiej" oraz media Strefy Wolnego Słowa odegrały ogromną rolę w czasach, gdy narracja inna, niż rząd PO-PSL, była niedopuszczalna - stwierdzili przedstawiciele Zjednoczonej Prawicy podczas Forum Klubów "Gazety Polskiej" województwa łódzkiego. Wskazano również, jak dzięki pojawiającym się na przestrzeni lat zmianom, region w końcu zaczyna odżywać.
W Piotrkowie Trybunalskim trwa Forum Klubów "Gazety Polskiej" województwa łódzkiego. Jednym z jego programów była debata na temat rozwoju regionu. Udział w niej wzięli szef Biura Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta RP Marcin Przydacz, poseł PiS Anna Milczanowska, wojewoda łódzki Karol Młynarczyk oraz marszałek województwa łódzkiego Grzegorz Schreiber.
Pierwszy głos w debacie zabrał wojewoda Karol Młynarczyk. Zwrócił uwagę, że region jest nastawiony na rolnictwo i kryzys zbożowy go nie ominął. Wskazał jednak, że dzięki reakcjom rządu udało się szybko go ugasić. Podczas rozmowy zwrócono też uwagę, że działania rządu w województwie, to nie tylko zapobieganie obecnym kryzysom, ale i również przywracanie prawidłowego stanu rzeczy.
Marszałek województwa łódzkiego Grzegorz Schreiber zwrócił uwagę, że od czasu zmian w rządzie i wprowadzonej współpracy pomiędzy samorządem województwa a władzami RP, udało się dać wojewódzkiej infrastrukturze drogowej drugie życie. Zauważył jednak, że nie wszyscy samorządowcy z łódzkiego chcą grać w jednej drużynie ze Zjednoczoną Prawicą. Jak przekazał, część z nich celowo popełnia błędy w wnioskach o dofinansowanie, aby później mieć pretekst do wyjścia na ulice i protestowania. "My dajemy wszystkim, którzy naprawdę tego chcą" - zapewnił.
"Polska jest jedna" - podkreślił również poseł PiS Anna Milczanowska. Polityk zwróciła jednak uwagę, że nie zawsze tak było - dało się to odczuć za rządów PO-PSL. Wróciła w tym kontekście do czasów, gdy w latach 2006-2015 była jeszcze prezydentem Radomska. Jak zdradziła, pomimo tego, że mieszkańcy wybrali ją na tę "zaszczytną funkcję", często sprowadzała się ona do "całowania klamek" i uniżania się. Dodała, że ta opozycyjna "elyta" nie znosi i nie szanuje ludzi, co ją dziwi, ponieważ "wszyscy jesteśmy jedną wspólnotą".
Zauważyła, że niechęć opozycji dotyka także członków Klubów "GP" i przedstawicieli mediów Strefy Wolnego Słowa. Jej zdaniem jest tak dlatego, ponieważ to te środowiska przyczyniły się do zmiany władzy. Podkreśliła, że w czasach, gdy Platforma miała w swoich rękach inne telewizje, to Telewizja Republika była oderwaniem od manipulacji tamtejszego rządu. Uznanie wyraziła też dla portalu Niezależna.pl oraz papierowych wydawnictw, czyli "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie".
Na rolę Klubów "GP" i mediów SWS zwrócił również uwagę Marcin Przydacz. Szef Biura Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta RP zdradził, że to w Telewizji Republika miał swój medialny debiut. Było to w czasach, gdy poglądy inne, niż tamtego rządu, nie mogły być pokazywane gdzie indziej. "Kiedy media publiczne nie były otwarte na nasze idee, to właśnie Telewizja Republika była nośnikiem, gdzie w ogóle mogliśmy komunikować się ze społeczeństwem" - podkreślił. Jak dodał, "mamy świadomość, jak ważną rolę odgrywają Kluby Gazety Polskiej, także w Pałacu Prezydenckim wiemy, że zawsze możemy na was liczyć"".
Stwierdził też, że to dzięki oddolnym działaniom klubowiczów udało się w Polsce ustanowić obecny stan rzeczy. Wskazał jednak, że przed nimi kolejne wyzwania. W tym kontekście poruszył temat ostatniej wypowiedzi kanclerza Niemiec Olafa Scholza, który powiedział, że Niemcy zostali wyzwoleni z nazizmu, unikając odpowiedzialności swojego narodu w zbrodnie podczas II Wojny Światowej. Zdaniem Przydacza lokalne inicjatywy i w tym kontekście będą potrzebne, aby zwalczyć zakłamywanie historii.