Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Tusk kolejny raz robi politykę na grobach

Tragiczna śmierć 15-letniego syna posłanki KO Magdaleny Filiks powinna wywołać refleksję i przede wszystkim ciszę. Nie ma mądrych słów ani potrzeby, aby komentować tak straszną tragedię, gdy odchodzi dziecko – w dodatku z taką traumą, jaką musiał dusić w sobie Mikołaj. Niestety, tej zasady nie respektuje Koalicja Obywatelska, zawsze tłumacząca, że „to tamci winni”. Nie, to nie pierwszy raz, gdy Donald Tusk robi politykę na grobach.

Kto dziś pamięta o śmierci Barbary Blidy? Posłanka SLD strzeliła do siebie z pistoletu podczas akcji ABW w jej mieszkaniu w Siemianowicach Śląskich. Służby weszły do jej domu wiosną 2007 r. w celu aresztowania byłej minister w rządzie SLD w związku z aferą korupcyjną na Śląsku i na podstawie zeznań „śląskiej Alexis”, Barbary Kmiecik.

Blida i „duszna atmosfera IV RP”

Przez wiele lat trwała dyskusja, jak doszło do tego samobójstwa. „Gazeta Wyborcza” od początku de facto oskarżała służby i ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę, jakby to oni wycelowali w Blidę. Co ważne, gdy rządziła już koalicja PO-PSL, prokuratorzy w 2009 r. nie znaleźli dowodów na to, aby ABW ukrywała dowody i zacierała ślady. Mało tego, niczego nie była w stanie udowodnić sejmowa komisja specjalna pod przewodnictwem Ryszarda Kalisza ani ta od nacisków Andrzeja Czumy. 

Dlaczego o tej tragedii wspominam? Bo była pierwszą w erze wojny między PO a PiS, którą z premedytacją wykorzystywał na użytek polityczny Donald Tusk. Ileż padło sugestii, że odpowiedzialność za samobójczą śmierć polityk SLD ponosi osobiście Jarosław Kaczyński. – On tak bardzo pragnie odzyskać władzę, że być może jest gotów pojechać na grób Barbary Blidy – grzmiał podczas kampanii prezydenckiej, zaledwie dwa miesiące po katastrofie smoleńskiej. 

Ba, dramat rodziny byłej posłanki był zresztą elementem strategii... Bronisława Komorowskiego, który wówczas, starając się o prezydenturę, spotkał się prywatnie z mężem Blidy, a jego sztab poinformował o wszystkim media. 

– Ona jest ofiarą atmosfery, która istniała w Polsce w okresie pomysłu na IV RP, na Polskę, budowaną przez PiS, która się okazała Polską lęku, podejrzliwości i strachu – mówił ówczesny marszałek Sejmu. 

Proces zabójcy Adamowicza

Zabójstwo Pawła Adamowicza nie powstrzymało ani na tydzień politycznych harcowników – choć prym wiedli w tym przypadku tzw. Silni Razem, szykujący się w mediach społecznościowych do podwójnych wyborów w 2019 r. – do europarlamentu oraz Sejmu i Senatu. Nie minęło kilka dni, a już największe media i wtórujący im politycy – a może na odwrót – znaleźli winnych: to oczywiście TVP i PiS, bo „szczuli”, czyli informowali o postępowaniu CBA oraz prokuratury ws. wielu mieszkań prezydenta Gdańska i ponad 30 kont bankowych. 

Śledczy zamierzali postawić politykowi zarzuty korupcyjne, o czym wspominał nagrany na taśmach Sławomir Neumann. Istotnie, niektórzy reporterzy Telewizji Polskiej zagięli parol na Adamowicza. Ale wszystkie media, nie tylko prawicowe – od „Gazety Wyborczej”, „Newsweeka”, „Wprost”, „Na Temat” po RMF FM i Radio Zet – niemal codziennie opisywały kłopoty, w jakie wpadł samorządowiec z powodu także własnych tłumaczeń. 

Teza, że problemami Adamowicza z prokuraturą i CBA celowo zajmowały się Telewizja Polska i prawica, jest po prostu bezczelnym kłamstwem. I na tym można by poprzestać, gdyby nie daleko idące oskarżenia, które rozniósł ostatnio sąd, wydając wyrok dożywocia dla Stefana Wilmonta. 

Część fanatycznych zwolenników opozycji, a w ślad za nimi najważniejsi politycy PO – łącznie z Donaldem Tuskiem – znowu za śmierć Adamowicza obwiniała „duszną atmosferę” rządów PiS. Zabójca rzekomo miał śledzić programy TVP w swojej celi, gdy odsiadywał wyrok. A że to gwałt na logice, ponieważ już po zamachu Wilmont wyjawił swoje chore pobudki i obwiniał ofiarę o to, że trafił wcześniej do więzienia? Gdy trzeba zagrać ostro i unurzać rywala politycznego we krwi, nie ma to znaczenia. 

– Z rąk Stefana Wilmonta zginął przede wszystkim nie polityk, lecz człowiek. (...) Skrajność jego poglądów była niezależna od konkretnych uwarunkowań politycznych. Przedmiotowa sprawa nie była sprawą polityczną – tłumaczyła w uzasadnieniu sędzia Aleksandra Kaczmarek. 

Po wyroku zapadła na chwilę wymowna cisza, bo wytrącił on z rąk nośną narrację. Borys Budka zebrał się w sobie i skomentował, że PO tak czy owak jest przekonana, że motyw zbrodni miał podłoże polityczne i basta. Proces się zakończył, opozycja o Adamowiczu zapomniała. Uzasadnienie wyroku dla Wilmonta miało być inne, więc potrzebne będą „wolne sądy” do naprawy tego niedopatrzenia.

Internet wie lepiej

Zaledwie kilka minut po publikacji nekrologu na koncie twitterowym Magdaleny Filiks rozjuszona gawiedź wiedziała, co się stało z jej synem, kto jest winny tragedii. Celowo nie zabierałem głosu na temat dramatu Mikołaja Filiksa. To straszne doświadczenie dla całej rodziny. Jeszcze nie pochowano chłopca, a już wydano publicznie wyrok. Mało tego, jeśli ktoś nie zabierał głosu i nie dołączał do tego obłąkanego widowiska, to też był współwinny i miał krew na rękach. 

Sygnał dla internetowego elektoratu z cepami dał Donald Tusk, pisząc niemal od razu po publikacji nekrologu przez posłankę KO: „Rozliczymy PiS z każdego łajdactwa, ze wszystkich ludzkich krzywd i tragedii, do jakich doprowadzili, sprawując władzę. Przyrzekam”. Później lider KO zabrał głos w dniu pogrzebu Mikołaja Filiksa i uderzał w te same tony. 

Nie zamierzam dywagować, dlaczego chłopiec popełnił samobójstwo – jak zwykle prawda jest znacznie bardziej skomplikowana, niż chcieliby tego ci, którzy eksplodowali z nienawiści. Ani nikogo oskarżać, bo to nie moja rola. „Gazeta Wyborcza” w swojej zapiekłości osądziła, że prawicowi dziennikarze najzwyczajniej w świecie zemścili się na posłance KO, bo ta robiła kontrolę poselską w Lasach Państwowych, dlatego Tomasz Duklanowski napisał o Krzysztofie F. – pedofilu, który współpracował z marszałkiem zachodniopomorskiego Olgierdem Geblewiczem. Gdzie tu sens, gdzie logika? 

– Nigdy nie twierdziliśmy, że Mikołaj popełnił samobójstwo z powodu publikacji Radia Szczecin i hejtu, który się na niego wylał – stwierdził pełnomocnik posłanki Filiks Mikołaj Marecki. – Każdy 15-latek ma swoje problemy. (...) Nawet jeśli bezpośrednim zapalnikiem jego decyzji było inne zdarzenie – to jest teraz ustalane – to być może czara goryczy po prostu się przelała. Nie można twierdzić, że ujawnienie danych nie miało wpływu na jego stan psychiczny. Każdy może to stwierdzić, nie wymaga to specjalistycznej wiedzy – próbował tłumaczyć mecenas. 

Wystarczy być człowiekiem

To już trzeci przykład, jak opozycja, starając się wrócić do władzy, wykorzystuje politycznie tragedię, jednocześnie apelując o... pozostawienie rodziny zmarłego w spokoju. To ta sama grupa, ci sami publicyści, którzy po katastrofie smoleńskiej wyśmiewali się z „sabatu”, „tańca na grobie”, „zamkniętego Wawelu”, „oszołomów smoleńskich” i – last but not least – wdów i córek, rzekomo wspieranych przez PiS po 10 kwietnia 2010 r. 

A co robią politycy opozycji, gdy nadarzy się okazja? To, o co sami oskarżają oponentów i obecnie sprawujących władzę. Dziś wystarczy rozbić seicento z rządową kolumną, by otrzymać w świetle jupiterów legitymację PO i być chwalonym przez byłego premiera za „odwagę”. Punkt widzenia zależy zatem od punktu siedzenia. 

Szkoda tylko, że ofiary dramatów idą w zapomnienie tak szybko, jak kończy się zainteresowanie polityków i mediów. Nie ma uszanowania majestatu śmierci. Byle tylko dowalić, skierować na rywala gniew tłumu i mobilizować elektorat. 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Grzegorz Wszołek