GP: Za Trumpa Europa przestanie być niemiecka » CZYTAJ TERAZ »

"Tu siedzi namiestnik Ziobry". Taki napis na drzwiach w sądzie naklejać miał potajemnie sędzia Żurek

Przed Sądem Okręgowym w Katowicach po czterech latach dobiega końca sprawa Waldemara Żurka, który pozwał SO Kraków, swojego pracodawcę, o mobbing i zażądał z tego tytułu odszkodowania. -To spór między pracownikiem i pracodawcą, nie polityka. Sądy nie są dla sędziów, ale dla obywateli, choć z całego wywodu sędziego Żurka i jego mecenasa wynika coś wręcz odwrotnego - podkreślał pełnomocnik Sądu Okręgowego w Krakowie mec. Michał Kaleta. Prowadząca sprawę sędzia Katarzyna Sznajder-Peroń zapowiedziała, że wyrok w sprawie zostanie ogłoszony 15 marca.

Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska

Na rozprawie 1 marca br. przesłuchana została Dagmara Pawełczyk-Woicka, była prezes Sądu Okręgowego w Krakowie, od maja 2022 r. przewodnicząca Krajowej Rady Sądownictwa, którą Waldemar Żurek oskarża o dyskryminowanie i szykanowanie go. Przesłuchanie odbyło się w formie on-line. Problemy z połączeniem mecenas Marek Stańko, pełnomocnik W. Żurka nazwał "hucpą", sugerując, że są robione specjalnie, by zyskać na czasie. Sędzia Katarzyna Sznajder-Peroń była przeciwnego zdania.

Zawodziła technika.

Sędzia "w kolonii karnej"

Waldemar Żurek wskazuje długą listę przykładów dyskryminowania go. Po pierwsze przeniesienie z Wydziału II Cywilnego Odwoławczego do I Cywilnego - I instancja, jak go określił "kolonii karnej" i "wydziału śmierci". Miało to miejsce w lipcu 2018 r. Zdaniem W. Żurka nadmiar pracy w wydziale, który np. zajmuje się sprawami pozwów osób mających kredyty we frankach szwajcarskich, sprawia, że także inni sędziowie nie chcą tam orzekać. A sędzia Żurek ma szczególnie trudną sytuację rodzinną i osobistą, i nie może pracować tak wiele. Poza tym sędzia ma poczucie misji i nie może być traktowany jak zwykły pracownik zakładu pracy. Zdaniem W. Żurka przeniesienie było nielegalne.

- Odbyło się w majestacie prawa. Prezes Pawełczyk-Woicka zasięgnęła opinii kolegium sędziowskiego, ale decyzję podjęła sama, do czego miała prawo. Pracodawca działa w interesie zakładu pracy, który reprezentuje. W dziale były braki kadrowe

- kwituje pełnomocnik SO Kraków, radca prawny Michał Kaleta.

Jak będę ministrem, będziecie siedzieć

Kolejnym przejawem dyskryminacji ma być odwołanie sędziego Żurka z funkcji rzecznika prasowego SO Kraków w styczniu 2018 r. Nie poświęcał się on temu zajęciu zbytnio, bo był wówczas rzecznikiem KRS w Warszawie. Przejawem szykan ma być dalej nałożenie na niego kar dyscyplinarnych m.in. za wymianę zdań między wiceprezesem SO Kraków Mieczysławem Potejko, który żartując, mówił do sędziego Żurka: "Panie ministrze". Ten jednak odpowiedział: -"Jak ja będę ministrem, wy wszyscy będziecie siedzieć"... Sędzia Potejko zeznawał na rozprawie w Katowicach w grudniu ub.r. Druga "dyscyplinarka" została nałożona za to, że Waldemar Żurek w ramach projektu "Tour de Konstytucja" tłumaczył małemu chłopcu w Szkole Podstawowej w Dobczycach w czerwcu 2021 r., że prezydenta Andrzeja Dudę - "za zaprzysiężenie sędziów w nocy" - czeka Trybunał Stanu. Zdaniem W. Żurka na tym miało polegać wyjaśnienie, czym jest Konstytucja RP. Sędzia wziął udział w spotkaniu, nie biorąc w tym dniu urlopu wypoczynkowego, jak jego koleżanka z pracy. Trzecia kara dyscyplinarna - sędzia Żurek spóźnia się 40 minut na rozprawę, w której miał orzekać, bo udzielał... wywiadu francuskiemu dziennikarzowi.

Rzekomy wypadek przy pracy 

Pracodawca nie uznaje również wypadku przy pracy Żurka. Sędzia miał zostać najechany przez maszynę sprzątającą w korytarzu sądowym we wrześniu 2018 r., gdy wychodził z toalety, efektem tego ma być uszkodzone kolano i wielomiesięczne zwolnienie lekarskie. Tyle że wypadek został zgłoszony dopiero 2 miesiące po tym, gdy miał mieć miejsce. Sędzia Żurek nie chciał korzystać ze zwolnienia lekarskiego wcześniej, bo rzekomo martwił się dezorganizacją pracy w wydziale. Zdaniem pełnomocników SO Kraków - radców prawnych Sylwii Morek i Michała Kalety - także przedstawiona przez Waldemara Żurka dokumentacja wypadku budzi kontrowersje. Jest niekompletna. Sprawa jest też przedmiotem odrębnego postępowania.

Kto tu jest ofiarą?

Sędzia Żurek uważa także, że był szykanowany bo... odebrano mu miejsce parkingowe, które było na drodze pożarowej; i nie wpuszczono do budynku sądu jego żony z dzieckiem. Tyle że sędzia sam zadzwonił wcześniej do pracowników portierni, by nie wpuszczać członków jego rodziny na teren sądu. Kontrowersje miał wzbudzić też urlop, na który zostali wysłani wszyscy sędziowie SO Kraków, gdy wybuchła pandemia i sądy nie pracowały w 2020 r. No i prezes Dagmara Pawełczyk-Woicka kazała mu kiedyś "wziąć się do roboty"... Przy świadkach. Prezes Pawełczyk-Woicka tę współpracę ocenia inaczej.

-To ja czułam się zaszczuta. będąc prezesem SO Kraków. Pod moim gabinetem w korytarzu latał dron, skierowany tam przez dziennikarzy. Sędzia Żurek informował też dziennikarzy, że V piętro, gdzie były m.in. gabinety mój i wiceprezesów sądu, to "siedlisko zła". Koleżanka wykonała zdjęcie, jak naklejał na drzwi mojego gabinetu napis "Tu siedzi namiestnik Ziobry". Takich incydentów było więcej, wiele z tych faktów wyparłam już z pamięci, to były traumatyczne przeżycia

- mówi Dagmara Pawełczyk-Woicka.

W obronie obywateli!

Na rozprawie 1 marca sędzia Żurek odpytywał Dagmarę Pawełczyk-Woicką o jej związki m.in. z "Małą Emi", "Figo-Fago", portalami hejterskimi. Hejterzy związani z grupą "Kasta/Antykasta" mieli napadać na sędziów, którzy kwestionują polski system sądownictwa. Sędzia Pawełczyk-Woicka broniła się, że nie zna ani osób o takich pseudonimach, ani portali hejterskich. Dla W. Żurka napaść na jego osobę z ich strony to efekty szykan pracowniczych. Także to, że był przesłuchiwany w Prokuraturze Krajowej i przez CBA, to według niego nagonka... ze strony Dagmary Pawełczyk-Woickiej. 

- To nie ma związku ze sprawą. Tu nie chodzi o politykę. Proces toczący się przed SO w Katowicach - to spór między pracownikiem i pracodawcą - podkreślał mec. Kaleta.

Adwokat Marek Stańko, pełnomocnik strony przeciwnej, stwierdził, że nie uniknie się tu kwestii tego, że sędzia Żurek walczy o praworządność, i robi to w imieniu obywateli.

- Jestem zdziwiony, że Waldemar Żurek mówi, iż troszczy się o zwykłych ludzi. Zgadzam się, że sądy nie są dla sędziów i pracowników administracji, ale dla obywateli. Choć z całego wywodu sędziego Żurka i mecenasa Stańki wynika coś wręcz odwrotnego

- stwierdził radca prawny Michał Kaleta.

Wcześniej sędzia Żurek i mecenas Stańko złożyli wniosek o zabezpieczenie, by do czasu uprawomocnienia się wyroku SO Katowice pracował w Wydziale II Cywilnym. Oznaczałoby to, że pracowałby tam do czasu wyczerpania drogi prawnej obecnej sprawy, choćby odwołań którejś ze stron od decyzji SO Katowice do Sądu Apelacyjnego. 

- Decyzję w tej sprawie Sąd Okręgowy Katowice podejmie na posiedzeniu niejawnym - ogłosiła na rozprawie 1 marca sędzia Sznajder-Peroń.

Sprawa Waldemara Żurka m.in. o odszkodowanie i ochronę dóbr osobistych toczy się od 4 lat, przesłuchano w jej trakcie kilkudziesięciu świadków. Prowadząca sprawę sędzia Sznajder-Peroń zapowiedziała, że wyrok ogłosi 15 marca o godz. 11.

 



Źródło: niezalezna.pl,

Agnieszka Kołodziejczyk