Donald Tusk oskarża dziś PiS o kopiowanie rosyjskiej retoryki o zdeprawowanym Zachodzie. Ale to ludzie z jego rządu przygotowali 10 lat temu grunt pod „pojednanie” Kościoła z Cerkwią patriarchy Cyryla – byłego agenta KGB znanego z nienawistnych wypowiedzi wobec Ukraińców i Zachodu, a także z krytyki homoseksualistów. Uroczysty obiad na cześć Cyryla wydał nawet ówczesny prezydent RP Bronisław Komorowski.
„Cała narracja Jarosława Kaczyńskiego i PiS przeciwko mniejszościom, obsesje przeciwko LGBT oraz retoryka, że Zachód deprawuje ludzi i stanowi zagrożenie, jest identyczna z przekazem przygotowanym na Kremlu wiele lat temu, to jest ta polityczna Rosja w Polsce”
– mówił niedawno Donald Tusk, nawiązując do obchodzonego 10 grudnia Międzynarodowego Dnia Praw Człowieka.
To oczywiście nie pierwszy raz, gdy lider PO – który chciał politycznie, wojskowo i gospodarczo związać Polskę z Rosją – oskarża dziś Jarosława Kaczyńskiego o proputinizm. W tym jednak wypadku Tusk, co ciekawe, mówił o rzekomych podobieństwach PiS i Kremla w sferze światopoglądowo-obyczajowej.
Warto więc przypomnieć, kto w Polsce zrobił najwięcej dla uwiarygodnienia osoby, która właśnie w aspekcie ideowym jest podporą rosyjskiego imperializmu.
17 sierpnia 2012 roku patriarcha moskiewski i całej Rusi Cyryl oraz przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski arcybiskup Józef Michalik podpisali na Zamku Królewskim w Warszawie wspólne przesłanie Kościołów – prawosławnego i katolickiego. Wzywało ono do pojednania polsko-rosyjskiego. Ten kontrowersyjny dokument, mający charakter kościelny, a nie polityczny, miał jednak swoje źródło – o czym należy pamiętać – w planowych działaniach polityków, a nie w organicznym dialogu międzywyznaniowym prowadzonym przez duchownych. Komu dokładnie tak naprawdę zależało na zaproszeniu do Polski Cyryla i obłaskawieniu go dla celów politycznych?
Wszystko zaczęło się w czerwcu 2008 roku, gdy rządy Rosji i Polski reaktywowały po kilku latach przerwy Polsko-Rosyjską Grupę ds. Trudnych – w założeniu zespół ekspertów z obu państw, mający omawiać najtrudniejsze kwestie w dwustronnych stosunkach. Faktycznie jednak działalność Grupy od samego początku służy budowaniu „partnerstwa” polsko-rosyjskiego i ocieplaniu relacji między Warszawą a Moskwą. Szefem polskiej części grupy był Adam Rotfeld – były szef MSZ, zarejestrowany jako kontakt operacyjny SB o pseudonimach Rot, Ralf, Rauf i Serb. Wśród towarzyszących mu ekspertów znalazł się zaś m.in. Przemysław Grudziński, zarejestrowany jako tajny współpracownik SB o pseudonimie Trojanowski. Rosyjskim ekspertom przewodniczył z kolei Anatolij Torkunow – znany sowiecki dyplomata (m.in. sekretarz ambasady ZSRS w USA), od wielu lat rektor MGIMO, czyli Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych. Torkunow jest znany ze świetnych kontaktów z rosyjską Cerkwią; w 2005 roku jako rektor MGIMO podpisał z nią nawet kuriozalną umowę, w wyniku której studenci tej uczelni – a więc przyszli rosyjscy dyplomaci i szpiedzy – zaczęli odbywać praktyki w... zagranicznych przedstawicielstwach Cerkwi, na przykład w Brukseli czy przy Radzie Europy.
Kwestia pojednania katolicko-prawosławnego szybko stała się jednym z głównych tematów poruszanych przez Torkunowa na spotkaniach Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych. Już w kwietniu 2009 roku szefowie polskiej i rosyjskiej części zespołu spotkali się w Moskwie z abp. Hilarionem, odpowiedzialnym w rosyjskiej Cerkwi za kontakty zagraniczne. Na kolejnym zebraniu grupy, 28 i 29 maja 2009 roku w Krakowie, Torkunow i Rotfeld wspólnie opowiadali o swoich wysiłkach na rzecz poprawy stosunków między prawosławiem w Rosji a Kościołem katolickim w Polsce.
– To wtedy, właśnie w gronie dyplomatów, a nie w polskim Episkopacie, pojawił się pomysł wizyty w Polsce patriarchy Cyryla – mówił w 2012 roku „Gazecie Polskiej” urzędnik MSZ. – Decydującą rolę w grze operacyjnej, która miała do tego doprowadzić, odegrali ważniejsi członkowie Grupy ds. Trudnych, z Adamem Rotfeldem i Wojciechem Zajączkowskim na czele, a także dyplomaci spoza zespołu: Michał Klinger, Jarosław Bratkiewicz i Tomasz Turowski – dodawał nasz rozmówca. Nie przypadkiem 5 października 2011 roku na audiencji u papieża Benedykta XVI o bliskości Kościoła katolickiego i rosyjskiej Cerkwi prawosławnej przekonywali... politycy: Adam Rotfeld i Anatolij Torkunow.
Jarosław Bratkiewicz to jeden z najbliższych współpracowników ministra Sikorskiego – był dyrektorem politycznym MSZ, wcześniej kierował Departamentem Wschodnim w tym resorcie, odpowiedzialnym za organizację tragicznie zakończonej wizyty Lecha Kaczyńskiego w Katyniu. Znany jest ze swoich prorosyjskich poglądów, w 1980 roku ukończył MGIMO, czyli uczelnię kierowaną dziś przez Torkunowa. W jednym z artykułów Bratkiewicz wprost pisał, że wschodnia polityka Polski za rządów PO zbiega się z „budowaniem strategicznego partnerstwa z Rosją”.
Tomasz Turowski to były komunistyczny szpieg. Do pracy w MSZ Radosław Sikorski przywrócił go nagle 14 lutego 2010 roku, dwa miesiące przed katastrofą smoleńską.
Do najważniejszych obowiązków Turowskiego – jako szefa Wydziału Politycznego Ambasady RP w Moskwie – należało właśnie „pogłębianie relacji między przedstawicielami (...) kierowniczych gremiów związków wyznaniowych, ze szczególnym uwzględnieniem Cerkwi Prawosławnej”.
Patriarcha Cyryl – dziś wychwalający inwazję Rosji na Ukrainę – był w 2012 roku witany przez polskich polityków związanych z PO z honorami. Prezydent RP Bronisław Komorowski wydał nawet na cześć rosyjskiego duchownego oficjalny, uroczysty obiad, podczas którego ogłosił: „Uważam, że Kościoły mogą w znaczący sposób przyczynić się do pojednania polsko-rosyjskiego, mogą poprowadzić nasze narody ku przezwyciężeniu narosłych uprzedzeń i stereotypów, które przeszkadzają patrzeć na siebie ze wzajemną ufnością i nadzieją na przyszłość”. Cyryl zaś apelował: „Musimy zapomnieć o tych urazach z przeszłości, które dziś nam przeszkadzają”. Patriarcha prawosławny podkreślał też: „Nasze wspólne chrześcijańskie fundamenty są zagrożone i podważane są normy moralności. Niszczone są tradycyjne wzorce rodzinne. Otwarcie propagowany jest grzech w stylu życia”. Tusk, który te ostatnie „homofobiczne” słowa Cyryla z Warszawy zapewne wymazał już z pamięci, tak komentował wówczas wizytę głowy rosyjskiej Cerkwi:
„Miałem rano okazję rozmawiać z prezydentem o tej wizycie i obaj z przekonaniem stwierdziliśmy, że w tym względzie jest to ważny moment, aspekt pojednania i lepszego zrozumienia polsko-rosyjskiego, ale ma to także wymiar religijny. To jest kolejny krok na tej bardzo trudnej drodze do pojednania”.
„Moskowskie Nowosti” komentowały wówczas, że „przesłanie do narodów Rosji i Polski w pełni wpisuje się w kurs proklamowany przez świeckie władze w Moskwie i Warszawie”, oraz że „wizyta Cyryla w Polsce wskazała na wspólnych wrogów prawosławnych i katolików”. Czyli – według rosyjskiej propagandy – na ów zsekularyzowany Zachód, którego obrońcą jawi się dziś Donald Tusk.
Z patriarchą moskiewskiej Cerkwi spotkał się w 2012 roku również marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, który w wizycie Cyryla i podpisanym „Przesłaniu” dostrzegł szansę na „pogłębienie pojednania polsko-rosyjskiego”. Obiad na cześć duchownego wydał też prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski, który – jak wiadomo – urząd zdobył, kandydując z ramienia PO.
Kogo spotkały te wszystkie zaszczyty? Według osób, które miały wgląd w materiały sowieckiej agentury, patriarcha Cyryl I to agent KGB o pseudonimie Michajłow. Według m.in. „Forbesa”, Cyryl I był oficerem kadrowym tej instytucji, a nie zwykłym informatorem.
W 2008 roku podczas wizyty na Kubie rosyjski metropolita odznaczył Fidela i Raula Castro Orderem św. Daniela. Fidel Castro określił wówczas Cyryla jako swojego sojusznika w walce z „amerykańskim imperializmem”. Honorowany w Polsce za Tuska duchowny znany jest też z popierania Alaksandra Łukaszenki. W 2010 roku „serdecznie pogratulował” mu zwycięstwa w wyborach prezydenckich. W lutym 2012 roku patriarcha stwierdził z kolei na spotkaniu przywódców religijnych, że rządy Putina w Rosji to „boski cud”. Przypomnijmy, że Oleg Kaługin, były generał rosyjskiego wywiadu, który w 1999 roku uciekł do USA, ostrzegał już w 2010 roku, że rządzona przez Cyryla I rosyjska Cerkiew jest „gniazdem rosyjskiego wywiadu”.
14 sierpnia 2014 roku w przemówieniu do zwierzchników innych Kościołów prawosławnych patriarcha Cyryl stwierdził, że operacja antyterrorystyczna prowadzona przez Kijów na wschodzie Ukrainy jest... wojną mającą na celu likwidację prawosławia, rozpoczętą przez katolików i zwolenników autokefalii ukraińskiej Cerkwi, których nazwał „schizmatykami”. Z kolei w 2015 roku na spotkaniu z ówczesnym premierem Grecji Aleksisem Tsiprasem podziękował mu za geopolityczne wsparcie, jakiego udziela Rosji, a sankcje nałożone na Moskwę za zajęcie Krymu i agresję w Donbasie nazwał „nielegalnymi i niesprawiedliwymi”. Wreszcie w marcu 2022 roku oświadczył, że Rosja ma prawo użyć siły wobec Ukrainy, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo, że Ukraińcy i Rosjanie to jeden naród, że Rosja i Ukraina to jedno państwo oraz że Zachód podburza Ukraińców do zabijania Rosjan, aby siać niezgodę między jednymi i drugimi, dlatego jest wrogiem Rosji i Boga. Jako jedną z przyczyn wojny na Ukrainie wymienił zaś... parady gejowskie.