Rosyjski generał broni Władimir Benediktow, dowódca Wojskowego Lotnictwa Transportowego, został odznaczony Orderem Zasługi dla Ojczyzny za osiągnięcia wojenne na Ukrainie. Wojskowy, znany z nadzorowania zakończonej eksplozją operacji sprowadzania samolotu Tu-154 w Smoleńsku, zasłużył się "niszczeniem ukraińskich nacjonalistów" - ujawnia "Gazeta Polska".
Przed inwazją na Ukrainę gen. Benediktow jako pilot-snajper oraz jako dowódca brał udział aż w trzech wojnach: w Afganistanie i w obu konfliktach rosyjsko-czeczeńskich (w 1994 i 1999 r.). W Czeczenii dowodził krwawymi akcjami „antyterrorystycznymi” i powietrznymi operacjami specjalnymi.
W dniu katastrofy smoleńskiej był szefem sztabu i zastępcą dowódcy wojskowego lotnictwa transportowego (BTA). 10 kwietnia 2010 r. z Benediktowem, przebywającym wówczas w Moskwie, łączyli się kontrolerzy ze smoleńskiej wieży.
„Towarzyszu generale, podchodzi do trawersu, wszystko włączone” - meldował generałowi płk Nikołaj Krasnokutski tuż przed katastrofą polskiego tupolewa. Co zostało włączone? Tego nie wiadomo.
Pracownicy wieży smoleńskiej, zwłaszcza płk Krasnokucki, wyraźnie unikali wypowiadania nazwiska generała. Osobą, dzięki której przypadkowo poznaliśmy personalia dowódcy, jest telefonistka, która musiała przekazać jego nazwisko kierownikowi lotów ppłk. Pawłowi Pliusninowi, bo Krasnokucki wyszedł akurat na płytę lotniska.
W połowie sierpnia 2022 r. w wojskowym Parku „Patriota” w Moskwie, podczas wielkiej uroczystości odbywającej się przed Główną Świątynią Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, generał broni Władimir Benediktow, dowódca Wojskowego Lotnictwa Transportowego, został odznaczony Orderem Zasługi dla Ojczyzny IV stopnia. Do czasu ponownego ustanowienia Orderu Świętego Andrzeja w 1998 roku był to najwyższy order Federacji Rosyjskiej. Wyróżnieniem tym Benediktowa uhonorowano – tak jak kilku innych pilotów i dowódców – za „operację na Ukrainie”, czyli za udział w inwazji zbrojnej na ten kraj. Oficjalnym pretekstem była 110. rocznica powstania Sił Powietrznych Rosji.
Agencja RIA Nowosti tak opisała tę uroczystość:
„Operacja na Ukrainie” i „misja zniszczenia ukraińskich nacjonalistów” to oczywiście eufemistyczne określenia rzezi ludności cywilnej, jakiej rosyjscy okupanci dopuszczali się i dopuszczają na terytorium Ukrainy. Gen. Benediktow musiał na tym polu ponieść niemałe zasługi, skoro za „profesjonalizm” w wykonaniu tego zadania został odznaczony przez gen. Dronowa.
Warto przypomnieć, że kierowane przez Benediktowa jednostki brały czynny udział w agresji na Ukrainę od pierwszych minut inwazji. To właśnie transportowe Iły-76 miały odegrać kluczową rolę w „operacji specjalnej”, dowożąc na podkijowskie lotnisko Hostomel setki żołnierzy sił specjalnych, którym za zadanie wyznaczono opanowanie kluczowych punktów ukraińskiej stolicy, zamordowanie lub uprowadzenie władz Ukrainy i pomoc w zainstalowaniu w tym państwie marionetkowego rządu.
Na szczęście po krwawych walkach Ukraińcy odparli 24 lutego zmasowany atak na lotnisko, który w założeniu miał zakończyć się sukcesem już po kilku godzinach.
„Ukraińskie wojsko, wsparte także przez Gwardię Narodową, rozbiło desant i odbiło lotnisko. Rozsypała się cała operacja, a 19 transportowych Iłów-76, które już były w powietrzu, musiało zawrócić na pskowskie lotnisko”
- mówił „Polsce Zbrojnej” publicysta „GP”, wykładowca akademicki prof. Piotr Grochmalski. Rosjanie, choć ostatecznie przejęli lotnisko, opuścili je już 28 lutego.
Jak jeszcze Benediktow wypełniał misję „niszczenia ukraińskich nacjonalistów”? Samoloty transportowe rosyjskiej armii dostarczały żołnierzy na wszystkie odcinki otwartych przez Rosję frontów: od Kijowa przez obwód charkowski po Chersoń i Mariupol.
Poza wojskiem drogą lotniczą transportowano na front także uzbrojenie, m.in. poprzez Białoruś, choć w rosyjskich mediach propagandowych twierdzono, że do kraju tego – np. do Homla – Iłami-76 przewożono... pomoc humanitarną dla obywateli Ukrainy. A dokładniej: żywność i artykuły pierwszej potrzeby, które jakoby były transportowane przez ludzi Benediktowa, przeznaczano – według kremlowskiej propagandy – na potrzeby cywilnych mieszkańców miejscowości wokół Kijowa i Chersonia. Już wówczas takie wyjaśnianie tych przelotów przez Rosję wydawało się ponurą groteską - dzisiaj zaś, gdy znamy tragiczny los masakrowanych i torturowanych cywili z podkijowskiej Buczy oraz obwodu chersońskiego, jeszcze trudniej sobie wyobrazić wypełnianie wojskowych Iłów-76 humanitarną pomocą dla mordowanych ludzi.
Podlegające Benediktowowi jednostki odegrały jeszcze jedną rolę w wyniszczaniu ukraińskiej ludności cywilnej. Do 117. pułku Wojskowego Lotnictwa Transportowego w Orenburgu przydzielone są trzy samoloty Ił-22PP, przeznaczone do elektronicznych działań wojennych i rozpoznania. Wykorzystywać je można do zakłócania radarów systemu obrony przeciwlotniczej i przede wszystkim taką funkcję pełnią te maszyny w wojnie rosyjsko-ukraińskiej. Jak dotąd przynajmniej jeden z Iłów-22PP został unieszkodliwiony przez siły zbrojne Ukrainy.
Odznaczony za udział w rosyjskich zbrodniach gen. Benediktow jest jedną z głównych postaci dramatu smoleńskiego, choć media głównego nurtu starannie przemilczają jego osobę. Co ciekawe - im dłużej od katastrofy w Smoleńsku, tym wokół tej postaci więcej niewiadomych.
W kwietniu 2017 r. portal Niezalezna.pl dotarł do rosyjskiego wojskowego telegramu "Rakieta" z 31 marca 2010 r., podpisanego właśnie przez gen. Benediktowa. Nakazuje on "wydzielenie" Iła-76 "w celu zabezpieczenia specjalnych działań" w Smoleńsku, a także - co interesujące - w Sankt Petersburgu oraz Nowosybirsku. Z depeszy, której nagłówek brzmi: TELEGRAM RAKIETA / RAKIETA LOGIKA CZO 131 31 1810-/-dowiadujemy się, że jest to rozkaz Głównego Sztabu Sił Powietrznych.
Ił-76 - zarówno przed przylotem premiera Tuska 7 kwietnia 2010, jak i po wizycie prezydenta Kaczyńskiego 10 kwietnia - miał przewieźć samochody specjalne, kilkaset kilogramów "ładunku" (takiego słowa użyto w telegramie) oraz parunastu pracowników Federalnej Służby Ochrony. Czy chodziło o pojazdy i ochronę dla polskiej delegacji?
Problem w tym, że Oleg Frołow - mający rzekomo 10 kwietnia chcieć lądować w Smoleńsku - zeznał przed rosyjskimi śledczymi, że tak naprawdę... dokonywał oblotu lotniska, m.in. urządzeń radiolokacyjnych. Jak było w rzeczywistości? Jaką faktycznie rolę odegrał Ił-76? Do dziś nie zostało to wyjaśnione.
Sam fakt, że ktoś taki jak gen. Benediktow nadzorował zarówno skierowanie Iła-76 do "zabezpieczenia specjalnych działań", jak i bezpośrednio koordynował podejście do lądowania Tu-154, jest zdumiewający. Przypomnijmy: śp. Walter Jajko, emerytowany generał amerykańskich Sił Powietrznych, były doradca sekretarza obrony USA ds. wywiadu oraz ekspert od lotniczych operacji specjalnych, powiedział w 2012 r. „Gazecie Polskiej”:
„Rozmowy, jakie prowadził gen. Benediktow, i instrukcje, jakich udzielał, w żadnym wypadku nie mieszczą się w normalnych procedurach. Przeciwnie, wzbudzają poważne podejrzenia.”
Po katastrofie smoleńskiej, 7 stycznia 2013 r., Benediktow został awansowany na dowódcę wojskowego lotnictwa transportowego (BTA).