Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Protest sędziów Sądu Najwyższego. Wytrykowski dla Niezalezna.pl: grozi nam paraliż i anarchia 

Trzydziestu sędziów Sądu Najwyższego opublikowało w poniedziałek oświadczenie na ręce I Prezes SN Małgorzaty Manowskiej, w którym wyrażono protest ws. orzekania wraz z sędziami wybranymi przez KRS po 2017 roku. To nowa odsłona sporu o sądownictwo. - Sędzia nie może uczestniczyć w postępowaniu i wydawaniu orzeczeń, jeżeli z góry wiadomo, że będzie to stanowić bezwzględną przyczynę odwoławczą albo prowadzić do nieważności postępowania – napisali w komunikacie. - Do 2015 r. to minister delegował sędziów czy prezesów sądów, a prezydent – zatem polityk – ich powoływał. Jakoś sędziowie SN czy „Iustitita” nie dostrzegali problemu, gdy taki mechanizm funkcjonował wcześniej – komentuje dla Niezalezna.pl sędzia w stanie spoczynku Konrad Wytrykowski.

fot. Aleksiej Witwicki | GAZETA POLSKA

Grono 30 sędziów powołuje się w swoim proteście na orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka oraz uchwałę połączonych izb Sądu Najwyższego z 23 stycznia 2020 roku, w której zakwestionowano możliwość zasiadania w składach sędziowskich wraz z wybranymi przez „neo-KRS”.  

Protest w Sądzie Najwyższym

- Udział takiej osoby w składzie Sądu Najwyższego prowadzi w każdym przypadku do nienależytej obsady sądu – wspominano wówczas w uchwale. W efekcie, może dojść do paraliżu systemu sądownictwa, gdy jedna grupa przestanie orzekać. 

Absolutnie nie identyfikuję się z tym oświadczeniem, jednocześnie nie zaskakuje mnie taka postawa części sędziów Sądu Najwyższego. Uważam, że to rażące naruszenie ślubowania, które składają sędziowie przy obejmowaniu urzędu, a także złamanie obowiązującego prawa i konstytucji. To grono przypisuje sobie samo prawo do oceny, kto może być sędzią, a kto nie. Tym samym nie tylko podważają uprawnienia wskazywanych sędziów do orzekania, ale też prerogatywy prezydenta. Nie ma w polskim systemie prawnym takiej możliwości, która umożliwiałaby sędziom kontrolowanie prawidłowości powołania sędziowskiego. W tej tematyce wielokrotnie wypowiadał się Trybunał Konstytucyjny, są również orzeczenie Sądu Najwyższego, Naczelnego Sądu Administracyjnego, a nawet TSUE. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej ocenił, że nie ma możliwości podważenia nominacji sędziowskich, odpowiadając na pytanie prejudycjalne.
- komentuje sędzia Konrad Wytrykowski, były członek zlikwidowanej na skutek kompromisu polskiego rządu z Komisją Europejską Izby Dyscyplinarnej SN. 

- Niestety, zamieszanie jest również efektem kroków, przyjętych przez polskie władze. Wycofano się z reformy sądownictwa, nie uzyskując w zamian niczego. Dowiadujemy się, że są plany zablokowania funduszy unijnych z tzw. funduszu spójności, a więc już nie tylko z KPO. Zlikwidowano Izbę Dyscyplinarną SN, jednak wciąż to za mało. Zatem: czy aby na pewno o nią tylko chodziło? Nie, spór z Brukselą toczy się o reformę sądownictwa jako taką. Chodzi o to, by całkowicie wycofać się ze zmian w wymiarze sprawiedliwości. Kompromisy z Komisją Europejską do niczego najwyraźniej nie prowadzą, są traktowane jak oznaka słabości.
- uważa Wytrykowski.

Zmiana w ustawie o KRS 

Od początku wdrażania reformy sądownictwa trwa spór o powoływanie sędziów ze względu na zmiany w ustawie o KRS. Przeciwnicy ministra Zbigniewa Ziobry twierdzą, że doprowadziły one do upolitycznienia wymiaru sprawiedliwości. Z kolei konstytucja w art. 187 stwierdza: „Ustrój, zakres działania i tryb pracy Krajowej Rady Sądownictwa oraz sposób wyboru jej członków określa ustawa”. Reforma zniosła m.in. wybór dwóch członków rady spośród sędziów SN przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego. Od grudnia 2017 roku to Sejm wybiera 15 członków KRS spośród sędziów Sądu Najwyższego, sądów powszechnych, sądów administracyjnych i sądów wojskowych na czteroletnią kadencję. W głosowaniach obowiązuje większość kwalifikowana 3/5.  

Jest grupa sędziów, która od początku reformy sądów kontestuje zmiany, odczuwało się od nich pogardę, wyższość, nieskrywaną chęć segregacji. Mówienie o „upolitycznionym sądownictwie” to totalna bzdura, bo nigdzie na świecie sędziowie sami się nie wybierają. Krytycy reformy powołują się często na Monteskiusza i jego trójpodział władz, gdy tenże myślicie pisał wprost, że muszą się one równoważyć. Odrzucał możliwość wyboru sędziów przez nich samych. Władza sądownicza musi być niezależna od polityków w zakresie orzekania i tu nie ma wątpliwości. Wchodząc na salę sądową, na sędziego nie mogą wpływać zgromadzenia sędziowskie, politycy, opinia publiczna czy dziennikarze. Czym innym jest jednak powołanie – do 2015 r. to minister delegował sędziów czy prezesów sądów, a prezydent – zatem polityk – ich powoływał. Jakoś sędziowie SN czy „Iustitita” nie dostrzegali problemu, gdy taki mechanizm funkcjonował wcześniej.
- zastanawia się Wytrykowski. 

Sędzia w stanie spoczynku Konrad Wytrykowski podkreśla, że w 2019 roku TK wydał wyrok, oceniając zmiany za zgodne z konstytucją. Ustawa zasadnicza pozostawiła w gestii ustawodawcy charakter wyboru członków Krajowej Rady Sądownictwa. 

Oczywiście, można nad tym sposobem dyskutować, sam mam wobec nich wątpliwości, ale to nie oznacza, by podważać reguły prawne, bo nam się nie podobają. Nie można doprowadzać do anarchii i kryzysu ustrojowego, do czego prowadzą tego typu oświadczenia sędziów Sądu Najwyższego.
- uzasadnia sędzia Wytrykowski.

 



Źródło: Niezalezna.pl

gie