Andersson podziękowała wojsku, straży przybrzeżnej, a także innym służbom za sprawne przeprowadzenie w ubiegłym tygodniu oględzin miejsc na Morzu Bałtyckim, gdzie doszło do wybuchów w szwedzkiej wyłącznej strefie ekonomicznej.
Pytana przez dziennikarzy o żądania Rosji, by włączyć ją do dochodzenia, wskazała na "obowiązującą także w tej sprawie tajemnicę śledztwa".
Pracujemy nad tym, jak sformułować odpowiedź
- powiedziała Andersson. Dodała, że "nic jej wiadomo, aby Rosja prowadziła własne dochodzenie".
Pod koniec września doszło do wycieków z gazociągów Nord Stream 1 oraz 2 na południowy wschód oraz na północny wschód od Bornholmu. Według prowadzącej dochodzenie w tej sprawie szwedzkiej prokuratury we współpracy ze służbami specjalnymi SAPO "podejrzenia dotyczące możliwości dokonania sabotażu zostały wzmocnione".
Możemy stwierdzić, że doszło do wybuchów
- przekazano w czwartek. Szwedzcy śledczy pobrali z dna morza materiał, który jest poddawany dalszej analizie.
Oddzielne śledztwo prowadzą władze Danii, gdyż do części wycieków doszło w duńskiej wyłącznej strefie ekonomicznej. Na zlecenie duńskiej policji badania przeprowadza m.in. statek Assister.
Duński nadawca publiczny DR opublikował zdjęcia, na których w pobliżu miejsc wycieków widać amerykański okręt wojenny USS Paul Ignatius.
Dowodzi to, że marynarka wojenna USA jest zaangażowana w ochronę obszarów, gdzie doszło do sabotażu
- podkreśla redakcja DR.