Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Wstrząsające wyznanie prześladowanego opozycjonisty: „Ciastoń chciał nas fizycznie zamęczyć”

- Chodziło o to aby nas po prostu fizycznie zamęczyć - mówi o wojskowych obozach, w których prześladowano członków opozycji w stanie wojennym Tadeusz Antkowiak przewodniczący Stowarzyszenia Osób Internowanych "Chełminiacy 1982" w rozmowie z Jarosławe

chelminiacy.toya.net.pl
chelminiacy.toya.net.pl
- Chodziło o to aby nas po prostu fizycznie zamęczyć - mówi o wojskowych obozach, w których prześladowano członków opozycji w stanie wojennym Tadeusz Antkowiak przewodniczący Stowarzyszenia Osób Internowanych "Chełminiacy 1982" w rozmowie z Jarosławem Wróblewskim.

Jest pan zaskoczony uniewinnieniem przez sąd generała  Służby Bezpieczeństwa Władysława Ciastonia?

- Zaskoczę pana, ale patrząc na to, co się dzieje z tą sprawą od początku - spodziewaliśmy się tego. Przecież nawet prokurator nie został zawiadomiony o tej rozprawie. Choć przypuszczaliśmy, jednak, że rozprawa będzie odroczona, a nie zakończy się uniewinnieniem. Taki wyrok nie jest spójny nawet ze stanowiskiem Sądu Najwyższego, który polecił tę sprawę rozpatrzyć na normalnej rozprawie w Sądzie Okręgowym.
 
Liczy pan, że może być jeszcze inne rozstrzygnięcie, sprawiedliwe?

- Złożymy zażalenie. Mamy tylko takie wyjście.
 
Dobrze, że przy tej okazji wychodzi szerzej na jaw historia prześladowanych za działalność opozycyjną, których przymusowo wzięto do wojska.. W tym również pana. Jak to było?
- Jest październik 1982 roku. Powstają nowe związki zawodowe i następuje delegalizacja „Solidarności”. Komisja Krajowa „Solidarności” ogłasza na 10 października strajk generalny. Jaruzelski i spółka mieli kłopoty, bo było embargo ekonomiczne, a internowanymi interesował się Międzynarodowy Czerwony Krzyż. Władza chciała więc zlikwidować to internowanie w niewygodnej dla niej formie. Co wymyślono? Pobór do wojska. Wszystkie dokumenty w tej sprawie zostały zrobione przez Służbę Bezpieczeństwa i wojsko bardzo szybko - w ciągu 6-7 dni. Mamy dokumenty potwierdzające współpracę bezpieki i wojska.
 
Ile utworzono dla was takich wojskowych obozów?
- Było 10 obozów. Moja grupa w Chełmnie liczyła 305 osób. W sumie w całej Polsce dotknęło do 1550 osób. Wzięto nas do wojska w listopadzie 82 r., a wypuszczono w lutym 83 r.
 
Pobyt tam sprowadzał się do wyniszczania psychicznego i fizycznego?
- Tak. Tam trafili ludzie np. w gorsetach ortopedycznych, którzy nie byli w stanie samodzielnie się poruszać, były osoby z kategorią B, czyli nieprzydatni do wojska, słabego zdrowia.
 
Bito was?
- Nie. Mieszkaliśmy jednak w zimie w namiotach, które były ogrzewane tylko przez kilka godzin. Mieliśmy po 10 -15 godzin bardzo ciężkich zajęć fizycznych. Musieliśmy nosić ciężkie atrapy min, kopaliśmy, aby zaraz je zasypywać, chodzenie tam i z powrotem… Chodziło o to, aby nas po prostu fizycznie zamęczyć.
 
Z jakim skutkiem?
- Z 305 osób, które były w Chełmnie - nie żyje dziś 45 z nich.
 
To byli wówczas młodzi ludzie?
- Tak, miałem 36 lat i byłem tam jednym z najstarszych. Oni mieli po 20 lat, niektórzy 24 i wielu już nawet było po wojsku. Wiele późniejszych śmierci kolegów było związanych z tym zamęczaniem nas. Zeznania lekarzy mówią, że wiele osób ze względu na swoje zdrowie nie powinno trafić  do tych obozów. Do dziś wielu ponosi wciąż skutki tamtego pobytu.
 
Jaka jest w tym wina Ciastonia?
- Mamy dokumenty, że jako pułkownik brał w tym udział. Jego podpis jest na dokumentach. Wielu innych generałów już nie żyje. Jaruzelski mówił, że to było „inteligentne internowanie”, że robili tak, bo nie mieli wyjścia.

Dlaczego wiedza o tych wojskowych obozach internowania jest tak mała?
- Do 2002 r. nie mówiono, że te obozy w ogóle istniały. Nie było ich. Miano zniszczyć wszystkie dokumenty 3 dni po opuszczeniu przez nas obozów, ale te dokumenty ocalały.
 
Życzę więc zwycięstwa.
- Dziękuję, choć widzę, że polskie sądownictwo robi wszystko, aby sprawę załatwiła biologia.

 



Źródło: niezalezna.pl

Jarosław Wróblewski