Prokuratura wojskowa dwa tygodnie zwlekała z przekazaniem do Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji próbek przywiezionych przez polskich śledczych ze Smoleńska. Powód? Protokoły pobrania były sporządzone w języku rosyjskim i prokuratorzy czekali na ich przetłumaczenie. Okazuje się też, że podczas pobierania próbek Polakom towarzyszyli Rosjanie.
W komunikacie zamieszczonym 8 sierpnia na stronie Naczelnej Prokuratury Wojskowej czytamy, że „zabezpieczony materiał dowodowy [m.in. próbki pobrane z foteli Tu-154M – red.] zostanie niezwłocznie przekazany do CLKP w celu przeprowadzenia dalszych badań laboratoryjnych”.
Tymczasem do laboratorium trafiły one dopiero wczoraj.
– Mam wrażenie, że mamy do czynienia z inscenizacją, która ma wprowadzić w błąd zarówno opinię publiczną, jak i prokuratora generalnego. Nie rozumiem, dlaczego nie sporządzono protokołów także w języku polskim, ale wyłącznie w języku rosyjskim – mówi „Gazecie Polskiej Codziennie” Antoni Macierewicz, przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej.
Zdaniem rzecznika NPW ppłk. Janusza Wójcika prokuratura działa zgodnie z przyjętymi zasadami międzynarodowej pomocy prawnej
. – Protokoły były sporządzone w języku rosyjskim, bo sporządzili je towarzyszący naszym biegłym funkcjonariusze rosyjscy – mówi ppłk Wójcik. Jak poinformował nas rzecznik prokuratury, efekty pracy biegłych mamy poznać dopiero pod koniec roku.
– Na przebadanie poprzednich próbek CLKP faktycznie potrzebowało dwóch miesięcy. Zapowiadanie terminu czteromiesięcznego jest nieuczciwe – komentuje sprawę Antoni Macierewicz.
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Jacek Liziniewicz