Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Stanisław Wielki?

Kto był najlepszym, a kto najgorszym władcą Polski? Z tymi pierwszymi nie ma większego problemu: Chrobry, Kazimierz Wielki, Batory (choć osobiści wyżej cenię Mieszka I, Łokietka i Zygmunta Augusta), ale co z gorszymi?

Mieszko Gnuśny, Henryk Walezy (gdyby nie uciekł do Francji, mógłby być niezły), Michał Korybut (mały syn wielkiego ojca), zdrajca Poniatowski, August III. A Leszczyński? Do niedawnej wizyty w Lesznie miałem go za słabego, zapomnianego. Niesłusznie. Przy bliższym poznaniu człowiek dwukrotnie obierany na króla i dwukrotnie obalony przez obcych sołdatów, jawi się jako persona wielkich możliwości. Zaczynał znakomicie – świetnie urodzony, doskonale ożeniony, korona przed trzydziestką. A jakie koneksje... Córka wydana za Ludwika XV, trzech prawnuków królami Francji (co prawda jeden zgilotynowany). Czego mógłby dokonać, gdyby rodacy mu zaufali, daje przykład Lotaryngii – małego królestwa, które pod jego ręką stało się istnym rajem na ziemi. Kwitnąca gospodarka, cudowna architektura, świetne szkoły, doskonała opieka społeczna, mekka artystów i przystań dla Polaków. Król reformator, filozof, w końcu to on wymyśli trójpodział władzy (który skrzętnie podchwycił jeden z jego gości Montesquieu) i zarysował program naprawy Rzeczypospolitej, podjęty przez następne pokolenie na Sejmie Czteroletnim. Czy mogło mu się udać we własnym kraju? Nie był wojownikiem ani kandydatem na tyrana. Bitwy, w których dowodził, przegrywał, terrorem się brzydził. Polskę mógł ocalić jedynie ktoś bez skrupułów, ktoś, kto ściąłby magnackim oligarchom łby i skończyłby z liberum veto, zbudowałby armię, albo nawet władca, który znalazłby partnerów mogących mu pomóc. Kombinował dobrze – jego protektor Karol XII Waza był prawdziwym bogiem wojny, a ataman Mazepa kandydatem na partnera w Rzeczypospolitej Trojga (i więcej) Narodów. Wszystkie te szanse poległy w bitwie pod Połtawą. Rosja stała się imperium, my upadliśmy, Ukraina przestała praktycznie istnieć. Dziś, gdy po 300 latach wśród historycznych burz pojawia się okienko czystego nieba, może warto przypomnieć sobie zapomnianego króla i uczyć się na jego mądrościach i błędach.

 



Źródło: Gazeta Polska

Marcin Wolski