Donald Tusk lubi zachęcać Polaków do obywatelskiego nieposłuszeństwa – ale tylko wtedy, gdy jest to dla niego wygodne. Teraz namawia do rezygnacji z udziału w warszawskim referendum. Kiedyś apelował zaś o to, by Polacy nie płacili abonamentu. Oczywiście, abonament nie podobał się Tuskowi, gdy telewizja publiczna nie znajdowała się w rękach jego ludzi. Kiedy już TVP przejęto, abonament stał się bardzo istotną opłatą. Tak ważną, że teraz PO pomstuje na problemy z jej zbieraniem. I planują wprowadzenie abonamentu jako obowiązkowej daniny dla wszystkich, doliczanej do ceny prądu. Trudno uciec od wrażenia, że PO to żywe wcielenie słynnych niegdyś dowcipów o Radiu Erywań.
Obiecywali zniesienie abonamentu, a zamiast tego każą płacić go nawet tym, którzy już nie mają telewizorów. Tymczasem osobom, które zaprzestały uiszczania abonamentu po słowach Tuska, ściągane jest z konta po ponad 1000 zł. Cóż, wierzyliście Tuskowi, to płaćcie.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Paweł Rybicki