Po agresji Rosji na Ukrainę i wykorzystaniu przez Putina szantażu gazowego jako elementu walki z krajami reprezentującymi wolny świat, Unia Europejska i jej elity poszukują rozwiązań, które mają zminimalizować ryzyka i zagrożenia związane z odcinaniem Europy od rosyjskiego gazu. W tym celu Komisja Europejska przedstawiła założenia planu REPoweEU. Plan ten opiera się na trzech filarach: oszczędności energii, przyspieszeniu działań związanych z transformacją energetyczną oraz dywersyfikacji kierunków importu źródeł energii.
Podstawą tego trzeciego elementu (tj. dywersyfikacji kierunków importu źródeł energii) ma być stworzenie dobrowolnej europejskiej platformy do zakupu gazu ziemnego, LNG oraz wodoru. Rozwiązanie to – jak wskazywała przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula Von der Leyen – ma dać uczestniczącym w tym projekcie państwom lepszą pozycję przetargową z uwagi na to, że „jako Europa jesteśmy wielkim globalnym kupcem energii.” Pierwsze konkretne działania w tym zakresie zostały już podjęte tj. powołano regionalną grupę zadaniową Komisji Europejskiej i Bułgarii. Widząc determinację organów UE do zrealizowania przyjętych założeń pozostaje wierzyć, że projekt ten będzie kontynuowany i przynajmniej w jakimś zakresie sfinalizowany.
Warto jednak podkreślić, że idea wspólnych zakupów gazu nie jest niczym nowym na forum europejskim. Ostatni raz pojawiła się ona w 2014 r. jako … element zabezpieczenia interesów państw Unii Europejskiej po agresji Rosji na Ukrainę. Inicjatywa ta była prezentowana głównie przez polski rząd, na czele którego stał wówczas Donald Tusk. Jednak idea ta nie zakończyła się sukcesem i została zaniechana. Stało się tak pomimo tego, że ten sam Donald Tusk w 2014 r. objął stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej, gdzie posiadał dużo większe wpływy i możliwości przeforsowania do realizacji tego strategicznego projektu. Nie zrobił jednak nic w tym kierunku. Najpewniej dlatego, że Niemcy były od początku przeciwne tej koncepcji.
Wprowadzenie wówczas w życie konceptu wspólnych zakupów gazu miałoby daleko idące znaczenie polityczne. Zademonstrowanie Rosji jedności europejskiej w tak ważnej dla niej sprawie pokazałoby, że Unia Europejska dostrzega i rozumie jej politykę gazową i podejmuje środki, aby sprzeciwić się wynikającym z niej niekorzystnym skutkom. Jak wiemy jednak nic takiego się nie stało, a przez m.in. tą bezczynność Unii Europejskiej i Donalda Tuska Rosja konsekwentnie przygotowywała swój plan agresji na Ukrainę.