W Święto Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski na mszę świętą udaliśmy się do niewielkiego kościółka w nadmorskim Pobierowie, gdzie spędzaliśmy majówkę. Wsłuchując się w słowa proboszcza tamtejszej parafii, w których pobrzmiewała żarliwa wiara, niezwykłe ciepło, życzliwość, radość ze zwykłych rzeczy, uświadomiłem sobie, że takich księży jest wielu w różnych zakątkach Polski.
W twarzy tego kapłana dostrzegłem oblicze polskiego Kościoła, o którym mówi się za rzadko albo wcale, Kościoła pełnego dobra, życzliwości, otwartości na drugiego człowieka. Przy tym nie chodzi o jego idealizowanie, ale dostrzeżenie, że problemy Kościoła, grzechy duchownych nie tworzą pełnej prawdy o nim. Prawdziwe oblicze Kościoła często jest ciche, medialnie nieciekawe, ukryte za jazgotem ataków środowisk, które Kościół sprowadzają niemal wyłącznie do kwestii nadużyć seksualnych.