Jak przez ostatnie lata, tak i dziś, w Niemczech ma odbyć się "Majówkowa Demonstracja Rewolucyjna". Policja szacuje, że na ulice Berlina wyjdzie do 20 tys. lesbijek i transseksualistów. Przewiduje się, że tak jak w ostatnich latach demonstranci będą agresywni. A już wczoraj było nieciekawie...
Jak informuje Berliner Zeitung - wczoraj przed zachodem słońca w Prenzlauer Berg odbyła się demonstracja feministyczna. "Atmosfera była dość gorąca od samego początku: lesbijki i transseksualni, niektórzy z Bengalosami, biegli z Bernauer Strasse w Mauerpark do Otto-Braun-Strasse szybkimi, wojowniczymi krokami" - przekazuje gazeta.
Około 2 500 kobiet miało rzucać petardami, wygłaszać antypolicyjne hasła i niszczyć mienie publiczne.
"Według policji demonstranci rzucali workami z farbą na fasady sklepów, a kilka szyb samochodowych zostało wybitych. Wcześniej na Torstrasse miały miejsce zamieszki. W „bloku agresywnym” policja zastosowała przemoc i próbowała aresztować poszczególnych uczestników. Demonstranci odpowiedzieli oporem. Były bójki i aresztowania"
- czytamy w relacji.
#b3004 #b0105 VorabendDemo weiter stark! Fronttranspi wurde entrissen! #takebackthenight pic.twitter.com/Iltde42P0v
— Berliner_JunX (@WBJunX) April 30, 2022
Na dziś w stolicy Niemiec zarejestrowano 18 "demonstracji", jednak policja najbardziej obawia się lewicowego wiecu "Rewolucyjny Dzień Maja". "Władze spodziewają się przemocy ze strony lewicowych ekstremistów" - przekazuje BZ.
"W zeszłym roku doszło do zamieszek, w których m.in. podpalano kubły na śmieci i zaatakowano policjantów. W związku z tym policja ma na służbie ponad 5500 funkcjonariuszy (...) ponad 2000 z nich pochodzi z innych krajów związkowych"
- podaje gazeta.
Na dzisiejsze "demonstracje" ma przyjść od 5 tys. do 20 tys. osób