Po 10 kwietnia 2010 roku wbrew ustawowemu obowiązkowi nie badano czy pod Smoleńskiem doszło do aktu terroru. W tym czasie Służba Kontrwywiadu Wojskowego zajęta była zupełnie inną sprawą… Z załącznika nr 33 do ujawnionego dziś przez podkomisję smoleńską raportu wynika, że SKW zbierała „haki” na pilotów TU-154M.
Z treści załącznika nr 33 do raportu podkomisji smoleńskiej do którego dotarł portal niezalezna.pl wynika, że w pierwszych dniach po tragedii służby nie podjęły się badania, czy 10.04.2010 roku doszło do aktu terroru, choć był to ich ustawowy obowiązek. Nie gromadzono również żadnych danych mających wpływ na przebieg badania zdarzenia lotniczego.
Czym tak bardzo były zajęte służby, skoro te kluczowe dla wyjaśnienia przyczyn tragedii smoleńskiej wątki całkowicie pominięto? Okazuje się, że Służba Kontrwywiadu Wojskowego została zaangażowana w poważną operację… Chodzi o kampanię defamacyjną pilotów TU-154M.
Na polecenie dyrektora Zarządu Operacyjnego, ppłk. Roberta Sobczaka, już od 16.04.2010 r. SKW gromadziła obszerne materiały dotyczące pilotów, nawigatora i technika, m.in. profile psychologiczne, dokumentację medyczną, informacje o prowadzonych postępowaniach karnych, ale także o stanie majątkowym czy sytuacji osobistej. Wykazywano związek między zaciągniętymi kredytami a obawą utraty pracy w przypadku odmowy lądowania, powołując się na incydent w Gruzji. Analizy psychologiczne miały uwiarygodnić wpływ rzekomej presji wywieranej przez Prezydenta Lecha Kaczyńskiego na decyzję o lądowaniu.
- wynika z treści załącznika nr 33 do raportu smoleńskiego.
Powołanie jednostki zajmującej się lotami najważniejszych osób, gruntowne kontrole pirotechniczne po każdym remoncie samolotu, rozbudowana ochrona kontrwywiadowcza takich remontów - to niektóre z zaleceń podkomisji smoleńskiej przedstawionych przez jej przewodniczącego Antoniego Macierewicza.