Jak komisje śledcze zdemaskowały głupotę polityków od ośmiu gwiazdek Czytaj więcej w GP!

Platforma nie spełniła oczekiwań - rozmowa z senatorem PO Janem Rulewskim

Platforma Obywatelska, nie mając pomysłu dla Polski, sięga po najgłębsze rezerwy, ale tych rezerw już nie ma. Dziś PO, używając argumentu o ratowaniu produkcji, przerzuca koszty kryzysu na ludzi i pracowników. Przesunęła się tym samym z&nbs

Tomasz Gzell/PAP
Tomasz Gzell/PAP
Platforma Obywatelska, nie mając pomysłu dla Polski, sięga po najgłębsze rezerwy, ale tych rezerw już nie ma. Dziś PO, używając argumentu o ratowaniu produkcji, przerzuca koszty kryzysu na ludzi i pracowników. Przesunęła się tym samym z centrum w kierunku liberalizmu. To taki nowy Kongres Liberalno-Demokratyczny - z senatorem Janem Rulewskim rozmawia Jacek Liziniewicz, "Gazeta Polska Codziennie".

W jednym z ostatnich wywiadów postawił Pan senator tezę, że PO traci poparcie, bo Donald Tusk źle i jednoosobowo zarządza zasobami ludzkimi. Czy mógłby Pan rozwinąć tę kwestię?
Zacznijmy od tego, że zaufanie do Platformy na wszystkich szczeblach państwa było i jest nadal wysokie. Nie chodzi tylko o społeczeństwo, lecz także o sądy, mainstreamowe media i urzędy. Na samym początku Platforma była postrzegana nie tylko jako bezpiecznik przed PiS-em, lecz nawet jako nowa myśl. Były hasła o wyzwoleniu energii wszystkich Polaków. Przekazaniu władzy w dół samorządom i ludziom. Miał być nowy, inny styl funkcjonowania partii. Miało być uruchamianie zasobów ludzkich niezwiązanych ze strukturami partyjnymi. Niestety, PO nie spełniła tych oczekiwań.

Dlaczego Pana zdaniem tak się stało?
Oczywiście mamy tę wielokrotnie wygłaszaną litanię przyczyn: kryzys ekonomiczny, zmęczenie władzą, wybryki poszczególnych przedstawicieli ekipy rządzącej. Wszystkie one po części spowodowały, że PO gaśnie. Należy pamiętać, że nie dokonano zmian, które były oczywiste i niezbędne. Wiadomo było np., że jest silne poparcie wśród młodzieży. Dziś ta grupa szczególnie cierpi. Bezrobocie wśród młodych ludzi w Polsce należy do największych w Europie. Nie zrobiono wszystkiego, aby temu zapobiec. Niezbędne jest też stworzenie planu dla Polski, który doprowadziłby do głębszych zmian w kraju. Można użyć porównania, że od kilku lat mamy do czynienia z ocieraniem się brzuchem o dno. Poruszamy się wprawdzie po dnie, ale robimy niewiele, aby się odbić.

Jesień zapowiada się dla rządu jeszcze trudniejsza. Solidarność szykuje protest, a osią sporu jest uelastycznienie czasu pracy, co zdaniem związkowców doprowadzi do tego, że pracodawcy nie będą płacili nadgodzin. Zgadza się Pan z nimi?
Niestety, tak jest. PO, nie mając pomysłu dla Polski, sięga po najgłębsze rezerwy, ale tych rezerw już nie ma. Opór związkowców jest zrozumiały i nie pojmuję pretensji rządu. I tak PO miała złoty okres spokoju. Dziś Platforma, używając argumentu o ratowaniu produkcji, przerzuca koszty na ludzi i pracowników. Przesunęła się tym samym z centrum w kierunku liberalizmu. To taki nowy Kongres Liberalno-Demokratyczny.

NIE PRZEGAP!!!
Cały wywiad z senatorem Janem Rulewskim w 29. numerze tygodnika „Gazeta Polska", który w środę ukaże się w kioskach.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Jacek Liziniewicz