Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Tomasz Łysiak dla Niezalezna.pl: Rosyjskie demony od wieków - OPINIA

Wszystko to, o czym mówiliśmy i pisaliśmy w tygodniku „Gazeta Polska” (i w mediach Strefy Wolnego Słowa), dziesiątki tekstów, artykułów i esejów, wszystkie te ostrzeżenia, analizy i opisy agresywnej od wieków Rosji, okazało się właśnie, na naszych oczach… prawdą. Jednak nie satysfakcję proroka, którego słowa się spełniają, czuje się w chwili, w której Rosja bombarduje ukraińskie miasta i zabija ludzi. Czuje się żal i złość. Czemuście nas nie słuchali? – chce się aż wykrzyczeć w stronę tych wszystkich, i w kraju i zagranicą, którzy twierdzili, że Rosja się zmieniła i że należy budować z nią dobre relacje oraz jej zaufać. A także w stronę tych, którzy budowali te relacje z wielu powodów, w tym handlowych, biznesowych czy politycznych. Teraz nagle robią tacy „antyrosyjscy”.

pixabay

Jak pisał Jan Kucharzewski w książce „Od białego do czerwonego caratu” (i tylu innych znakomitych autorów) – Rosja na przestrzeni wieków, pomimo zmian formy władzy, ciągle pozostawała taka sama. Czyli jaka? Po pierwsze imperialna, co uwidacznia się w myśli związanej z ideą wiecznego podboju i siły. Po drugie biorąca pod but nie tylko podbijane narody, ale też własnych poddanych. Jednym z głównych przedmiotów w domu rosyjskim był bat. Wisiał na ścianie, przypominając każdemu kto nań spojrzy, że gospodarz utrzymuje porządek za pomocą siły – uderzy nim dziecko, żeby ukarać, uderzy nim również żonę. Jest panem. 

Takim panem w rosyjskim domu państwowym od wieków był car, potem za czasów ZSRS Lenin, Stalin, czy kolejni pierwsi sekretarze. Naród rosyjski kocha silnych władców, potrzebuje ich, ma to wpisane niejako w swoje DNA. 

Putin zyskał taki posłuch w narodzie rosyjskim nie tylko z racji propagandy, która od lat „uczy” Rosjan, jak myśleć. Ten były pułkownik KGB zyskuje ten posłuch także dzięki temu, iż jego wizerunek, silnego nowego cara, batiuszki, generalissimusa, nowego Iwana Groźnego skrzyżowanego z Katarzyną i Mikołajem trafia idealnie w to, czego zwykły Rosjanin oczekuje od władcy rezydującego na Kremlu. Stąd nie dziwią zupełnie te sondy uliczne w Moskwie, w trakcie których każdy przechodzień, jeden po drugim, w sprawie wojny na Ukrainie, popiera Putina. Robi to nie tylko ze strachu. Tak czuje jego skorodowana dusza. 

Teraz jednak, gdy człowiek patrzy na te wszystkie barbarzyństwa dokonywane przez Rosjan (nie przez samego Putina, tylko przez Rosjan właśnie), myśli o wielu rzeczach. Nie tylko o tym, co tu i teraz, ale też o… Tragedii Smoleńskiej. Czy kiedy z twarzy Putina opadła maska, dyskusja narodowa wobec przyczyn Smoleńska stanie się nagle bardziej otwarta na to, co nieustannie mówimy i piszemy, na to, co udowodniła komisja ministra Antoniego Macierewicza? Czy nadal tak łatwo będzie kłamać? Powielać rosyjskie kłamstwa? O pijanym generale? O winie polskich pilotów? O „pancernej brzozie”?

A wreszcie podstawowe pytanie, które zadajemy sobie w Polsce od wieków, ciągle doświadczając tej Rosji okrutnej, złej, imperialnej. Pytanie o to, czy istnieje… dobra Rosja?

Czy ona jeszcze w ogóle gdzieś jest? Wielu twierdzi, że to mit, że nie ma na to szans. Wszystko to, co się dzieje – wskazuje, że albo jej prawie nie ma, albo jest tak ułamkowa w wielkiej masie posłusznych systemowi Rosjan, że nie miałaby szans rozbicie tej odwiecznej skorupy diabelskiego zła. Ale jeśli tak, to nawet likwidacja Putina, jakiś przewrót „pałacowy”, zamach stanu inspirowany przez oligarchów czy generałów, nie przyniesie zmian głębokich. Bo Rosja zostanie taka sama. Na miejsce obecnego cara przyjdzie kolejny. Jedyną więc szansą jest walka z Rosją – przy wykorzystaniu siły (innego języka nie rozumie) – i jednoczesna wiara w to, że istnieje tam gdzieś jednak, pod tą całą powłoką szatańskiego zła jakieś dobro. Że w końcu uda się je wydobyć. Czy się uda? Pozostaje nam modlitwa, dużo modlitwy. 

 



Źródło: niezalezna.pl

Tomasz Łysiak