Być może sankcje, które obecnie nałożono na Rosję, są bez precedensu. Być może w dłuższej perspektywie doprowadzą one do destabilizacji tego państwa, a może nawet jego rozpadu. Jednak będzie to perspektywa długa, bo pieniądze za rosyjskie ropę, gaz i węgiel nadal płyną.
Dopiero objęcie sankcjami rosyjskie banki uczestniczące w sprzedaży tych surowców energetycznych może zmienić sytuację. Dopiero blokowanie każdej instytucji, która by się podjęła uczestniczenia w rozliczaniu transakcji związanych z dostawami rosyjskich węglowodorów dla Unii Europejskiej, może doprowadzić do przełomu. Takie posunięcie będzie oznaczać ogromne problemy gospodarcze dla Europy Zachodniej, ale musimy się na nie zdobyć. W imię pokoju na naszym kontynencie, w imię niewinnie ginących na Ukrainie kobiet i dzieci, w imię tego, by tę wojnę wreszcie powstrzymać. Putina może zatrzymać tylko gospodarcze trzęsienie ziemi i niezadowolenie elit gwałtownie tracących pieniądze. Musimy wywrzeć maksymalną presję, nie patrząc na nasz komfort. On nie jest wart życia ukraińskich dzieci, które giną w tej chwili w bunkrach i schronach.