Kanclerz Niemiec Olaf Scholz uważa, że sytuacja "jest wciąż trudna, niebezpieczna i nie powinniśmy być naiwni". "Na Kreml dotarła świadomość, że w razie inwazji na Ukrainę, Unia Europejska zareaguje w sposób natychmiastowy i zdecydowany - oświadczył podczas pobytu w Brukseli.
"Jeśli dojdzie do militarnej agresji na Ukrainę, to będzie to miało konsekwencje. Jesteśmy przygotowani, by zareagować przy pomocy sankcji. Jednocześnie, chcemy wykorzystać wszystkie możliwości dyplomatyczne, które mamy do dyspozycji"
- powiedział w krótkim oświadczeniu dla mediów Scholz po zakończeniu nieformalnego spotkania unijnych przywódców poświęconemu sytuacji na Ukrainie.
"Jednocześnie, widzimy, że duża liczba żołnierzy (...) jest zgromadzona wzdłuż granicy z Ukrainą. Sytuacja jest wciąż trudna, niebezpieczna i nie powinniśmy być naiwni" - dodał.
Dopytywany przez jedną z niemieckich dziennikarek, czy Unia Europejska może sobie pozwolić na sankcje wobec kraju, który jest ważnym dostawcą surowców, Scholz zapewnił, że UE jest jednomyślna w tej sprawie.
"W ostatnich dniach, tygodniach, miesiącach przygotowywaliśmy się skrupulatnie na ewentualność agresji militarnej (na Ukrainę - PAP). Możemy działać szybko i zdecydowanie. I jest to przesłanie, które chyba zostało zrozumiane na Kremlu" - podkreślił Niemiec.
Z rezerwą odniósł się do sugestii zawartej w innym pytaniu, że sygnały płynące z Moskwy dają powody do optymizmu i odetchnięcia z ulgą.
"Przyjęliśmy do wiadomości, że pojawiły się sygnały o gotowości do zaangażowania się w procesy dyplomatyczne. (...) Jednocześnie pozostajemy bardzo ostrożni. Nie da się nie zauważyć, że potencjał militarny zgromadzony wzdłuż granicy z Ukrainą i na Białorusi oraz od strony morza jest wystarczający do przeprowadzenia inwazji. Dopóki to się nie zmieni, musimy być ostrożni i mówić jednym głosem"
- zaznaczył Olaf Scholz.